Dziś nad Syrią turecki bojowy bezzałogowy statek powietrzny Anka-S został zestrzelony przez amerykański samolot myśliwski. Jak informuje agencja The Associated Press, powołując się na dwa źródła, decyzję o zniszczeniu drona podjęto, kiedy ten zanadto zbliżył się do amerykańskich żołnierzy przebywających na terytorium Syrii.

Jedno ze źródeł AP dodaje, że zanim wydano rozkaz otwarcia ognia, Amerykanie kilkanaście razy dzwonili do tureckich oficerów łącznikowych, aby ostrzec ich, że dron zbliża się do amerykańskich żołnierzy na ziemi i że jeśli nie zawróci, zostanie zniszczony. Według drugiego źródła UCAV poruszał się w sposób niebezpieczny i nieskoordynowany.

Początkowo krążyły informacje, z których wynikało, że Ankę zestrzelił amerykański F-35A z 421. Ekspedycyjnej Eskadry Myśliwskiej. Wkrótce ustalono jednak – tym razem z praktycznie stuprocentową pewnością – że zwycięstwo powietrzne zapisał sobie na konto F-16 z 555. Ekspedycyjnej Eskadry Myśliwskiej, która stacjonuje w katarskiej bazie Al-Adid i ma także wydzielony kontyngent w bazie imienia Mowaffaka as-Saltiego w północnej Jordanii.

Wrak – bądź co bądź sojuszniczego – drona spadł w pobliżu wsi Tall Bajdar w muhafazie Al-Hasaka, około trzydziestu kilometrów od granicy z Turcją.

W Syrii stacjonuje łącznie około 900 amerykańskich żołnierzy. Większość z nich przebywa w północno-wschodniej Syrii, w Al-Hasace w pobliżu granicy z Irakiem i Turcją, reszta ma garnizon w At-Tanf przy granicy jordańskiej.

Anka-S to dron klasy MALE, o udźwigu 200 kilogramów i ponad 24-godzinnej długotrwałości lotu przy prędkości przelotowej 200 kilometrów na godzinę. Ma możliwość przenoszenia do ośmiu pocisków Cirit 70 lub czterech lekkich kierowanych laserowo bomb ślizgowych MAM-L o wagomiarze 22,5 kilograma. Dysponuje też wyposażeniem pozwalającym na wykonywanie zadań namierzania i śledzenia celów oraz satelitarnego przekazu danych w czasie rzeczywistym.

Zniszczenie tureckiego bezzałogowca może być efektem niezadowolenia Amerykanów z dzisiejszych intensywnych działań tureckiego lotnictwa nad Al-Hasaką. Według informacji podanych przez Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka Turcy dokonali co najmniej siedemnastu nalotów w tym regionie. Śmierć miało ponieść dziesięć osób, a pięć zostało rannych. Zakres celów obejmował zarówno obiekty wojskowe, jak i infrastrukturę krytyczną.

Starcia turecko-kurdyjskie w północnej Syrii trwają od dłuższego czasu. We wrześniu walki z siłami protureckimi toczyły się w okolicach położonego w pobliżu Aleppo miasta Manbidż. Walki zaogniły się jeszcze bardziej w związku z zamachem terrorystycznym dokonanym w Ankarze 1 października.

W ataku udział wzięły dwie osoby, które podjechały pod bramę tureckiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Jeden z zamachowców wybiegł z auta w kierunku policjantów i zdetonował ładunek. Drugi napastnik pozostał w samochodzie i został zabity przez tureckie służby. Do zamachu przyznała się Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) – działająca na terenie Turcji kurdyjska organizacja uznawana przez Turcję, Stany Zjednoczone i Unię Europejską za terrorystyczną.

Dla decydentów w Ankarze Kurdowie syryjscy i tureccy stanowią jedną siatkę, przez co w tureckich grupa często określana jest jako PKK/YPG. 4 października turecki minister obrony Yaşar Güler poinformował, że dwaj zamachowcy przybyli z Syrii. Jednocześnie zaznaczył, że wszystkie obiekty infrastrukturalne należące do PKK/YPG w Syrii i Iraku są uzasadnionymi celami dla tureckich sił zbrojnych. Syryjskie Siły Demokratyczne, których istotną częścią jest kurdyjska YPG, zdystansowały się od zamachu i nazwały oskarżenia tureckim kłamstwem mającym usprawiedliwiać antykurdyjskie działania i maskować problemy wewnętrzne.

Tureckie siły zbrojne działały również przeciwko Kurdom w Iraku. Dokonano tam ataków na dwadzieścia dwa cele, między innymi liczne kryjówki i składy amunicji należące do kurdyjskich terrorystów. Doszło również do spotkania ministrów obrony narodowej Iraku i Turcji; Güler podkreślił potrzebę współpracy między państwami w celu efektywnej walki z terroryzmem.

Aktualizacja (23.35): Rzecznik Pentagonu generał brygady Patrick Ryder ujawnił kilka szczegółów. Dowiedzieliśmy się na przykład, że dron wleciał w amerykańską strefę zastrzeżoną o godzinie 10.30 czasu lokalnego i został zestrzelony dziesięć minut później. Uzyskaliśmy również oficjalne potwierdzenie, że użyto F-16, a nie F-35. Z kolei James LaPorta i Joshua Keating z The Messenger ustalili, że bezpilotowiec należał nie do tureckich sił zbrojnych, ale do państwowej służby wywiadowczej – Millî İstihbarat Teşkilatı.

Zobacz też: Finezyjne figle podczas rosyjsko-chińskich ćwiczeń morskich

US Air Force / Staff Sgt. Emily Farnsworth