Dawni zimnowojenni wrogowie – Stany Zjednoczone i Wietnam – podpisali 10 września porozumienie o wszechstronnym partnerstwie strategicznym. Przepytywany przy tej okazji przez dziennikarzy zastępca doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego Jon Finer mówił, że podczas wizyty prezydenta Bidena w Hanoi nie należy się spodziewać ogłoszenia żadnych umów na sprzedaż amerykańskiej broni, ale USA i ich partnerzy chętnie pomogą Wietnamowi zdywersyfikować źródła dostaw sprzętu wojskowego i uniezależnić się od Rosji. Według źródeł Reutersa takie rozmowy już trwają, a w grę może wchodzić nawet sprzedaż samolotów bojowych F-16.

Odwilż w stosunkach amerykańsko-wietnamskich zaczęła się w latach 90. wraz rozpoczęciem przez Hanoi reform i otwarciem gospodarki. Żartowano wówczas, że Coca-Cola dokona tego, co nie udało się marines, i wciągnie Wietnam w strefę wpływów USA. Tak się nie stało. Po doświadczeniach lat 70. i 80., naznaczonych konfliktem z Chinami i uzależnieniem od radzieckiej pomocy gospodarczej, wietnamskie przywództwo postanowiło utrzymywać poprawne relacje ze wszystkimi mocarstwami lub trzymać je na mniej więcej równy dystans, jeśli patrzeć z innej strony. Stąd kolejne partnerstwa strategiczne z Rosją, Chinami, Indiami i wreszcie z USA.



Wyrazem tego niezaangażowania jest polityka czterech „nie”: brak udziału w sojuszach wojskowych, brak sprzymierzania się z jednym krajem w celu działania przeciwko innym, brak obcych baz wojskowych na terytorium Wietnamu lub wykorzystywania Wietnamu jako narzędzia nacisku na inne kraje oraz brak używania siły lub grożenia użyciem siły w stosunkach międzynarodowych.

Z drugiej strony stała presja wywierana na Wietnam przez Chiny, głównie na Morzu Południowochińskim, sprawiła, że Hanoi nie bardzo ma inne wyjście jak tylko dopuścić bliższe relacje ze Stanami Zjednoczonymi. W obliczu narastającej rywalizacji z Pekinem również Waszyngton zaczął być bardziej zainteresowany zacieśnieniem relacji. Pierwszego kroku dokonano w roku 2014, gdy złagodzono zakaz sprzedaży broni Wietnamowi. Z obowiązującego od 1984 roku embarga wyłączono nieśmiercionośne rodzaje broni.

Wietnamski Su-30MK2.
(Hoangprs5, CC BY-SA 4.0)

Embargo ostatecznie zniosła administracja Obamy w roku 2016. Już w następnym roku Wietnam kupił od US Coast Guard kuter patrolowy USCGC Morgenthau (WHEC 722, nowe oznaczenie: CSB 8020) typu Hamilton, a trzy lata później drugi – USCGC John Midgett (WHEC 726, nowe oznaczenie: CSB 8021). Ponadto Lockheed Martin dostarczył Hanoi satelity komunikacyjne, a Boeing-Insitu – samoloty bezzałogowe ScanEagle.



Ten początek nie przełożył się jednak automatycznie na duże kontrakty zbrojeniowe. Jak szacuje Reuters, w ciągu minionych dziesięciu lat Wietnam kupił amerykański sprzęt wojskowy o wartości 400 milionów dolarów, z czego spora część przypada na zamówione w 2021 roku samoloty szkolno-treningowe T-6 Texan II wraz z pakietem logistycznym i tworzeniem przez Amerykanów kompleksowego programu szkolenia podstawowego.

Już w roku 2021 wydawany przez Departament Sił Powietrznych Journal of Indo-Pacific Affairs sugerował, że pozyskanie Texanów może być przymiarką Wietnamu do kupna w przyszłości zachodnich samolotów bojowych. Nie było to zresztą pierwsze podejście Hanoi do tematu. W roku 2015 Wietnam miał sondować możliwość zakupu myśliwców zachodniej produkcji. Największe zainteresowanie miał budzić Eurofighter, ale pod uwagę miały być brane również JAS-39E/F Gripen NG, F-16, F/A-18E/F Super Hornet, a nawet KAI FA-50.

Jedną z głównych przeszkód w realizacji tych ambitnych planów miały okazać się pieniądze. Zachodni sprzęt jest zwyczajnie zbyt drogi dla dysponującego ograniczonymi funduszami Wietnamu. Stąd też regularnie pojawiające się doniesienia o zainteresowaniu Hanoi sprzętem używanym, najczęściej po japońskich Siłach Samoobrony. Obecnie Waszyngton ma rozważać przygotowanie specjalnych warunków finansowych dla Wietnamu, pozwalających na kupno amerykańskiej broni.

Kapitan Đặng Đức Toại w kabinie T-6 Texana II.
(USAF / Christopher Gross)



Zarówno Departament Stanu, jak i wietnamskie ministerstwo spraw zagranicznych odmówiły komentarza. Według źródeł Reutersa rozmowy są jeszcze na bardzo wczesnym etapie i nie wiadomo, jakie przyniosą rezultaty. Wprawdzie F-16 pojawiają się jako ewentualność (i to w najnowszej wersji Block 70/72, a nie używane), jednak strona amerykańska większą uwagę przykłada do zwiększania świadomości sytuacyjnej Wietnamu w domenie morskiej, a spośród samolotów na pierwszym miejscu wymieniane są maszyny transportowe.

Hanoi także ostrożnie rozgrywa sprawę, starając się uniknąć rozjuszenia Pekinu. Ten jednakże i tak zademonstrował swoje niezadowolenie. Już na dzień przed podpisaniem wietnamsko-amerykańskiego partnerstwa strategicznego Chiny zablokowały import owoców z Wietnamu, powołując się na łamanie przez część wietnamskich dostawców przepisów fitosanitarnych. Blokadę zniesiono 11 września.

Powolny rozwód z Rosją

Związek Radziecki stał się głównym dostawcą broni dla Wietnamu w okresie wojny wietnamskiej. W kolejnych dekadach trend ten się umacniał. Według danych SIPRI szczyt osiągnięto w latach 2013–2015, gdy Wietnam sprowadzał z Rosji ponad 90% kupowanej za granicą broni. Związane to było z zakrojonym na dużą skalę programem modernizacji wietnamskiej marynarki wojennej. Realizowano wówczas kontrakty na zakup czterech fregat projektu 1166.1E Giepard 3.9, dwunastu okrętów rakietowych projektu 1241 Mołnia (z których połowę zbudowano w Wietnamie), a przede wszystkim sześciu okrętów podwodnych projektu 636.1.



Potem zaczął się trend spadkowy. Według SIPRI w roku 2021 Rosja odpowiadała już za mniej niż 60% wietnamskiego importu uzbrojenia. Coraz mocniejszą pozycję zaczęły zdobywać firmy białoruskie, a przede wszystkim izraelskie. Wietnam zdecydował się na zakup systemu artylerii rakietowej EXTRA i bezzałogowców Heron 1, zaś w wojskach lądowych karabinki systemu Kałasznikowa zaczęły być wypierane przez Galile. Izrael odpowiada też za modernizację czołgów T-54/55. Po zniesieniu amerykańskiego embarga wietnamski rynek otworzył się dla amerykańskich koncernów, ale także dla firm zbrojeniowych z szeroko rozumianego Zachodu, wykorzystujących w swoich produktach amerykańskie komponenty.

Wietnamski L-39C.
(Hoangprs5, CC BY-SA 4.0)

Jasne jest, że mimo bliskich i dobrych relacji z Moskwą Hanoi chce uniknąć zależności od jednego dostawcy. W grę wchodzą jednak również inne powody. Wiele sprzętu, od okrętów podwodnych przez samoloty po systemy obrony powietrznej, Rosja równolegle sprzedawała lub nadal sprzedaje Chinom, z którymi Wietnam uwikłany jest w spór o przynależność archipelagów na Morzu Południowochińskim. Przez lata w odczuciu Hanoi zażyłe relacje z Moskwą pozwalały równoważyć Pekin. Wraz z utwierdzaniem pozycji Rosji jako młodszego partnera Chin możliwości takiej polityki zaczęły się jednak coraz szybciej wyczerpywać.

Kolejny problem dotyczy przede wszystkim wojsk lądowych. Utrzymywanie w służbie i modernizowanie sprzętu radzieckiej produkcji staje się coraz trudniejsze i droższe, nadmiernie obciążając ograniczony budżet. Według nieoficjalnych informacji problem zaczyna też dotyczyć sił powietrznych. Od momentu napaści na Ukrainę priorytet w dostawach części zamiennych otrzymało rosyjskie lotnictwo. Zagraniczni użytkownicy samolotów ze stajni MiG-a i Suchoja muszą czekać i nie wiadomo, kiedy się doczekają.

Oczywiście Rosja nie zamierza odpuszczać wiernemu klientowi, zwłaszcza że jeszcze przed wojną widziano w zwiększeniu eksportu sprzętu wojskowego do państw Azji Południowo-Wschodniej szansę na podratowanie dotkniętej sankcjami i pandemią gospodarki, a także na zwiększenie wpływów dyplomatycznych. Jak można przypuszczać, przez lata naciski okazywały się skuteczne, dopóki do gry nie włączył się Izrael. Moskwa próbowała bezskutecznie różnych zagrywek. Przykładowo rosyjskie media rozpuszczały pogłoski, jakoby Wietnam był niezadowolony z izraelskiego systemu przeciwlotniczego bliskiego zasięgu SPYDER-SR.



Nie oznacza to oczywiście złożenia broni przez Rosję ani szybkiej rezygnacji Wietnamu z rosyjskiego sprzętu. Taki krok przyniósłby więcej szkody niż pożytku, byłby też niesamowicie kosztowny. Nie powinny więc dziwić doniesienia o zadeklarowaniu przez Hanoi zainteresowania dalszym kupnem rosyjskiej broni i rzekomym zabieganiu 8 miliardów dolarów kredytu od Moskwy na ten cel. Takie informacje ujawnił The New York Times, powołując się na przeciek dokumentów z wietnamskiego rządu.

Voice of America zastanawia się, czy przeciek, jeśli dokumenty są prawdziwe, nie jest efektem walk frakcyjnych we władzach Wietnamu. Kupno rosyjskiej broni na kredyt raczej nie spodoba się w Waszyngtonie i może wpłynąć na amerykańskie inwestycje planowane w ramach partnerstwa strategicznego. Ta „marchewka” jest niemała, USA planują bowiem zainwestować w Wietnamie w rozwój branż półprzewodników i metali ziem rzadkich. Tym sposobem mają powstać amerykańskie łańcuchy dostaw niezależne, lub przynajmniej mniej zależne, od Chin. Oferta jest atrakcyjna dla Hanoi, ale ceną za to może być nacisk na większe zdystansowanie się od Moskwy.

Zobacz też: Okręt podwodny Perle wrócił do służby po amputacji i zszyciu

Master Sgt. Jason Rolfe