F-22 Raptor jest najnowocześniejszym obecnie myśliwcem świata, pod względem technologicznym o wiele lat wyprzedzającym czołowe konstrukcje innych państw (Rafale, Typhoon, Su-30). Niestety, rewolucyjne technologie lubią sprawiać zaskakujące problemy.

W praktyce flota F-22 jest w tej chwili niezdolna do służby. Władze US Air Force uziemiły wszystkie Raptory w pierwszych dniach maja, reagując na serię incydentów, w których piloci zdradzali objawy hipoksji (niedotlenienia). Początkowo spekulowano, że winna jest wadliwa instalacja tlenowa (On-Board Oxygen Generation System, OBOGS), przepuszczająca dwutlenek węgla do kokpitu. Teraz jednak bardziej prawdopodobne wydaje się, że do kokpitu trafia tlenek węgla wprost z silników.

Taka prawdopodobnie była przyczyna śmierci kapitana Jeffa Haneya z 525. Eskadry Myśliwskiej, który w listopadzie ubiegłego roku rozbił się opodal Anchorage na Alasce. Do mediów przeciekły informacje, iż ostatnie słowa doświadczonego lotnika brzmiały jak wypowiadane przez człowieka mocno pijanego, to zaś jest klasycznym objawem hipoksji lub właśnie zatrucia tlenkiem węgla.

Jak zaradzić problemowi? Nie wiadomo. Póki co nikt nie wymyślił zadowalającego rozwiązania, aby więc nie narażać lotników, Raptory przez wiele tygodni będą nielotami. A jeśli ten stan rzeczy utrzyma się dłużej (niektórzy przebąkują, że zakaz będzie zniesiony dopiero w roku 2012), wielu pilotów trzeba będzie de facto szkolić od nowa. Z jednej strony brak lotów horrendalnie drogiego Raptora to pewna oszczędność dla napiętego amerykańskiego budżetu, z drugiej jednak – doszkalanie pilotów, przywracanie nawyków wiązać się będzie z jeszcze większymi kosztami.

Oprócz tego w budowie są właśnie 43 nowe maszyny. Wszystkie będą musiały teraz stać i czekać na odwołanie zakazu lotów w zakładach Lockheeda.

(flightglobal.com, defensenews.com, airforcetimes.com)