Jak w kalejdoskopie zmieniają się losy opracowywanego przez Lockheeda Martina pocisku hipersonicznego AGM-183A ARRW. Niespełna miesiąc temu, na początku kwietnia, projekt był skazany na porażkę po słowach Andrew Huntera, zastępcy sekretarza sił powietrznych, który poinformował, że departament nie jest zainteresowany zakupem pocisków. Teraz znów pojawiła się szansa dla projektu, a ostateczną decyzję odłożono do czasu zakończenia badań.

Sekretarz Frank Kendall podczas wysłuchania przed komisją Izby Reprezentantów do spraw sił zbrojnych poinformował, że w budżecie Departamentu Obrony zapewnione są na ten rok pieniądze na zakończenie badań nad bronią hipersoniczną dla US Air Force i zostaną one zrealizowane. Już wcześniej wskazywano, że pomimo niechęci do zakupu nowego systemu prace badawcze zostaną zakończone. Lockheed Martin ma jeszcze dwa kompletne prototypy AGM-183A. W tym roku na rozwój i testy ARRW zabezpieczono 115 milionów dolarów, a siły powietrzne wnioskowały o dalsze 150 milionów na kontynuację prac w 2024 roku.



Mimo powiewu optymizmu przed Lockheedem duże wyzwanie, aby w kolejnych dwóch próbach udowodnić przydatność swojego pocisku. Kendall w dalszej części oświadczenia wskazał, że departament nie jest zadowolony z rozwoju ARRW i w większym stopniu skupia się na konkurencyjnym pocisku – opracowywanym przez Raytheona i Northropa HACM – jako dającym najlepsze perspektywy na wdrożenie do użycia. Szansą dla ARRW są planowane osiągi, przede wszystkim dwukrotnie większy zasięg niż HACM. Do tej pory jednak ARRW nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Z przeprowadzonych do tej pory testów tylko jeden, z grudnia 2022 roku, zakończył się sukcesem.

B-52 przenosi pocisk ARRW pod lewym skrzydłem.
(USAF / Christopher Okula)

Ostatnia próba nie powiodła się. 13 marca tego roku u wybrzeży Kalifornii spod skrzydła bombowca B-52H odpalono kompletny prototyp AGM-183A w celu przeprowadzenie kompletnego testu w locie. Tak jednak się nie wydarzyło. Dokładnego przebiegu i rezultatu nie opublikowano, jednak zgodnie ze słowami sekretarza Kendalla test nie dostarczył danych, jakich oczekiwano, a przyczyny porażki analizowane są przez inżynierów. Ponadto Kendall przyznał, że obecnie US Air Force jest bardziej zaangażowane w projekt HACM.

HACM (Hypersonic Attack Cruise Missile) opracowywany był równolegle z ARRW. Mimo że ma pełnić tę samą funkcję, proponuje zupełnie inne rozwiązanie techniczne. HACM jest koncepcją opartą na technice scramjet, czyli silniku strumieniowym z naddźwiękową komorą spalania, wykorzystującym powietrze atmosferyczne. Silnik rakietowy rozpędza pojazd do prędkości marszowej, a po jej osiągnięciu uruchamia się silnik strumieniowy. Największym problemem HACM jest podtrzymanie działania silnika. Obecne rozwiązania pozwalają na pracę napędu przez maksymalnie kilka minut, co ogranicza zasięg operacyjny pocisku.



Możliwa zmiana kursu w kwestii HACM na pewno zadowoliła przeciwników zakończenia tego programu. Do informacjach z początku kwietnia krytycznie odniósł się były główny naukowiec sił powietrznych (czyli de facto główny doradca techniczny szefa sztabu) Mark Lewis. Jego zdaniem konieczne jest równoległe rozwijanie obu rozwiązań, aby zapewnić większą elastyczność. Podobnie sądzą autorzy z portalu Breaking Defense, którzy podkreślają, że utrzymanie obu projektów zwiększa szanse na szybkie wdrożenie broni hipersonicznej do amerykańskiego arsenału.

Ostateczna decyzja ma zapaść po zakończeniu cyklu testów ostatnich dwóch prototypów. Oprócz rezultatów prób analizowany będzie także cały system pod kątem gotowości do rozpoczęcia produkcji, a także przeprowadzona będzie ocena przydatności pocisku dla sił powietrznych Stanów Zjednoczonych. Lockheed Martin utrzymuje że stale rozwija pocisk i jest gotów sprostać potrzebom bezpieczeństwa narodowego.

Lądowanie B-52 z ARRW w bazie Edwards po jednym z nieudanych testów w 2021 roku.
(USAF / Kyle Brasier)

Oprócz pocisku dla US Air Force trwają także prace nad lądowym odpowiednikiem, czyli LRHW (Long Range Hypersonic Weapon). Tutaj także głównym wykonawcą jest Lockheed Martin. Po marcowej nieudanej próbie program złapał kolejne opóźnienie cyklu testów, obecnie mówi się o półrocznym. Testowanym pociskiem miał być prawdopodobnie Dark Eagle, stanowiący efektor systemu LRHW.

Oficjalne, bardzo szczątkowe informacje opublikowano dopiero w odpowiedzi na pytania mediów. Według wydanego oświadczenia test odwołano w związku z wykrytą podczas kontroli przed lotem wadą akumulatorów. Brak szczegółów na temat samej awarii, jednak według wiceadmirała Johnny’ego Wolfe’a problem już zidentyfikowano i usunięto.



Nadal nie wiadomo, kiedy odbędzie się ponowna próba nowego systemu. Bazując na dotychczasowych doświadczeniach, można zakładać, że test odbędzie się bez oficjalnych zapowiedzi. Na przyszły rok na potrzeby programu zawnioskowano o finansowanie w wysokości 1,1 miliarda dolarów. Docelowo program ma pochłonąć prawie 18 miliardów dolarów przy założeniu pozyskania 300 pocisków i wsparciu systemu przez dwadzieścia lat. Przy porównywalnym zamówieniu koszt programu ARRW może wynieść około 5,3 miliarda dolarów, wyłączając pieniądze wydane na rozwój pocisku.

Do tej pory Departament Obrony na rozwój systemów hipersonicznych wydał 8 miliardów dolarów, a w kolejnych czterech latach wydatki mają wzrosnąć o dodatkowe 13 miliardów dolarów. Szacunkowo w przypadku wdrożenia wszystkich systemów do służby w liczbie 300 pocisków każdy koszty produkcji, integracji i wsparcia przez okres służby mogą przekroczyć 40 miliardów dolarów. Sumując to z pieniędzmi na badania i rozwójm Amerykanie na broń hipersoniczną mogą wydać nawet 63,3 miliarda dolarów.

Zobacz też: Pokładowe Rafale’e dla Indii coraz bardziej prawdopodobne

US Air Force / Giancarlo Casem