Słowacki minister obrony Jaroslav Naď poinformował, że Bratysława przekazała Ukrainie wszystkie trzynaście obiecanych myśliwców MiG-29. Pierwsze cztery egzemplarze już w ubiegłym miesiącu dotarły do Ukrainy o własnych siłach. Resztę przetransportowano w częściach drogą lądową w kwietniu.

Można przypuszczać, że cztery myśliwce, które poleciały do Ukrainy, zostały wcielone do służby liniowej w jej wojskach lotniczych i albo już ruszyły, albo wkrótce ruszą do walki z najeźdźcą (na zamieszczonym niżej filmie widać, że przed lotem usunięto oznaczenia przynależności państwowej). Ukraińskie media obawiają się jednak, że żaden z nich nie będzie się nadawał do lotu i że posłużą jedynie jako rezerwuary części zamiennych.



Gwoli sprawiedliwości właśnie takiego scenariusza należało się spodziewać. Słowacki szef sztabu generalnego, generał Daniel Zmeko przyznał, że w końcowym okresie służby – dobiegła ona końca 31 sierpnia ubiegłego roku – zaledwie cztery samoloty były w stanie wznieść się w powietrze, a jedna usterka wypadała na średnio czterdzieści minut lotu.

Dodatkowo na początku miesiąca pojawiły się informacje o sabotażu, którego mieli dokonać rosyjscy technicy opiekujący się słowackimi MiG-ami. W praktyce był to jednak nie tyle sabotaż – techników i tak wydalono ze Słowacji po rosyjskiej napaści na Ukrainę – ile typowe niedbalstwo i tumiwisizm. Rosja przez lata dostarczała Słowacji wadliwe części, a rosyjscy eksperci pracowali przy samolotach na „odwal się”.

Sprawa ma też wątek korupcyjny, którego głównym bohaterem jest słowacki biznesmen Miroslav Výboh i mała firma Willing. To właśnie ona była formalnym wykonawcą kontraktu na obsługę techniczną MiG-ów. Obecnie Výboh jest zamieszany także w inną aferę korupcyjną: jest podejrzany o pośredniczenie we wręczeniu łapówki w wysokości 150 tysięcy euro Peterowi Pellegriniemu, wówczas sekretarzowi stanu w ministerstwie finansów, a kilka lat później premierowi Słowacji.



W zamian za MiG-i i czternaście systemów przeciwlotniczych 2K12 Kub Słowacja otrzyma 700 milionów dolarów pomocy wojskowej od Stanów Zjednoczonych i 200 milionów euro z Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju. Wcześniej Słowacja wysłała do Ukrainy między innymi bojowe wozy piechoty BMP-1 (w zamian za niemieckie Leopardy 2A4 w ramach Ringtauschu), baterię systemu przeciwlotniczego S-300PMU, śmigłowce Mi-17 i duże zapasy amunicji.

Kwota otrzymana z Waszyngtonu posłuży Słowakom do wsparcia zakupu śmigłowców bojowych AH-1Z Viper. Dwanaście maszyn normalnie byłoby warte około miliarda dolarów, a tym sposobem cena spadnie do zaledwie 340 milionów dolarów.

Niezależnie od stanu technicznego myśliwców przekazanie ich Ukrainie wzbudziło kontrowersje na słowackiej scenie politycznej. Były premier Robert Fico z partii SMER – sociálna demokracia przestrzegał, że rząd Hegera tą decyzją wciąga Słowację do wojny, i zapowiadał złożenie doniesienia w prokuraturze generalnej w związku z rzekomym nadużyciem uprawnień. Tę drugą groźbę spełnił jeszcze w marcu, składając doniesienie w sprawie nadużycia władzy w zarządzaniu majątkiem i sabotażu. Pierwsza groźba pozostaje niespełniona.

Notabene Miroslav Výboh jest powiązany z obozem politycznym Roberta Fico.

Zobacz też: Indie: LCH oficjalnie wprowadzony do służby (pod nową nazwą)

Łukasz Golowanow, konflikty.pl