USS George H.W. Bush (CVN 77) wraz ze swoją lotniskowcową grupą uderzeniową pozostanie dłużej na Morzu Śródziemnym. Sekretarz obrony Lloyd Austin postanowił wydłużyć trwającą od siedmiu miesięcy misję, tak aby zapewnić decydentom w Pentagonie i Białym Domu większe pole manewru na wypadek zaognienia się kryzysu w Syrii.
23 marca w ataku w pobliżu Al-Hasaki w północnej Syrii, przeprowadzonym za pomocą amunicji krążącej lub samolotu pocisku, zginął amerykański pracownik cywilny, a dwunastu żołnierzy i jeden cywil zostali ranni (u sześciu żołnierzy stwierdzono urazowe uszkodzenie mózgu). Według Amerykanów dron był pochodzenia irańskiego. Jeszcze tego samego dnia Austin zatwierdził przeprowadzenie odwetowych uderzeń lotniczych.
Według oficjalnych informacji podanych przez Amerykanów w co najmniej czterech atakach zginęło ośmiu bojowników powiązanych z irańskim Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej. Żaden z nich nie był jednak Irańczykiem. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w nalotach zginęło dziewiętnaście osób: jedenastu Syryjczyków, pięciu bojowników zagranicznych i trzech żołnierzy sił rządowych.
Niemal dokładnie rok temu zapadła decyzja o przedłużeniu rejsu innego lotniskowca na Morzu Śródziemnym. USS Harry S. Truman (CVN 75) przeszedł Cieśninę Gibraltarską w grudniu i pierwotnie miał przejść Kanał Sueski, aby ruszyć na Bliski Wschód. Kiedy sytuacja na granicy rosyjsko-ukraińskiej zaczęła się zaogniać, Pentagon rozkazał całej grupie uderzeniowej pozostać we wschodniej części Morza Śródziemnego, aby w razie potrzeby mieć na miejscu tradycyjny ostateczny argument amerykańskiej dyplomacji.
Ostatecznie Truman wrócił do portu w Norfolku w stanie Wirginia dopiero 12 września. Był to czwarty najdłuższy w tym tysiącleciu rejs operacyjny amerykańskiego okrętu lotniczego. Jego komponent lotniczy w niektóre dni wykonywał blisko dziewięćdziesiąt samolotolotów. Zdarzało się, że samoloty z Trumana startujące u wybrzeży Włoch docierały aż nad Litwę. Łącznie lotniskowiec przeszedł 65 tysięcy mil morskich.
CVN 77 wszedł na Morze Śródziemne 25 sierpnia i od tej pory ćwiczy nie mniej intensywnie niż Truman. Obecnie przebywa na Morzu Jońskim. Mimo że przedłużenie rejsu ma związek z sytuacją na Bliskim Wschodzie, lotniskowiec pozostanie w gestii Dowództwa Europejskiego, a nie odpowiedzialnego między innymi za Syrię Dowództwa Centralnego. EUCOM zawiaduje bowiem ruchami amerykańskich sił na Morzu Śródziemnym.
Zgodnie z przepisami każde wydłużenie rejsu operacyjnego grupy uderzeniowej poza próg siedmiu miesięcy musi być zatwierdzone bezpośrednio przez sekretarza obrony. Oprócz tego w związku z sytuacją w Syrii Pentagon zdecydował się przyspieszyć zaplanowane przebazowanie na Bliski Wschód eskadry samolotów uderzeniowych A-10.
W skład eskorty Busha wchodzą krążownik USS Leyte Gulf (CG 55), niszczyciele USS Delbert D. Black (DDG 119), USS Truxtun (DDG 103), USS Farragut (DDG 99) i USS Nitze (DDG 94), tworzące razem 26. Eskadrę Niszczycieli, oraz okręt zaopatrzeniowy USNS Arctic (T-AOE 8). Jak powiedział rzecznik CENTCOM-u pułkownik Joe Buccino, z lotniskowcem pozostaną Leyte Gulf, Black i Arctic. Nie wiadomo, czy zostaną mu przydzielone dodatkowe okręty eskorty.
Na pokładzie lotniskowca stacjonują następujące eskadry lotnicze:
- VFA-143 „Pukin’ Dogs” na F/A-18E;
- VFA-103 „Jolly Rogers” na F/A-18F;
- VFA-86 „Sidewinders” na F/A-18E;
- VFA-136 „Knighthawks” na F/A-18E;
- VAQ-140 „Patriots” na EA-18G;
- VAW-121 „Bluetails” na E-2D;
- wydzielony pododdział z VRC-40 „Rawhides” na C-2A;
- HSC-5 „Nightdippers” na MH-60S;
- HSM-46 „Grandmasters” na MH-60R.
Miejsce Busha ma zająć USS Gerald R. Ford (CVN 78), który kilka dni temu wszedł do Norfolku po zakończeniu ćwiczeń integracyjnych grupy uderzeniowej (COMPTUEX). Rejs do Europy będzie pierwszym, w którym Ford weźmie na pokład pełen komponent lotniczy.
Formalnie pierwszy rejs operacyjny Forda odbywał się na przełomie października i listopada ubiegłego roku. Lotniskowiec uczestniczył w szeregu ćwiczeń z okrętami amerykańskimi i państw sojuszniczych na północnym Atlantyku, ale z niepełnym komponentem lotniczym. Jego liczebność nie przekroczyła w żadnym momencie sześćdziesięciu statków powietrznych, czyli około 80% maksimum.
Lotniskowiec skupiał się wówczas na weryfikowaniu tak zwanej sortie generation rate, czyli tempa, w jakim okręt jest w stanie posyłać samoloty w powietrze, przyjmować je z powrotem na pokład, odtwarzać ich gotowość bojową i wysyłać do wykonania kolejnych zadań. W kwestii tej Ford opiera się na rozwiązaniach technicznych, które od początku sprawiały problemy: systemach Electromagnetic Aircraft Launch System (EMALS) i Advanced Arresting Gear (AAG), czyli odpowiednio katapultach i linach hamujących, oraz systemie podnośników uzbrojenia AWE (Advanced Weapons Elevator).
Według założeń projektowych Fordy mają mieć sortie generation rate o 30% wyższą niż Nimitze (160 samolotolotów w okresie dwunastu godzin wobec 120 na Nimitzach). Na razie nie udało się osiągnąć tego poziomu, ale dowódca CVN 78, komandor Paul Lanzilotta, podkreśla, że nie ma powodów do obaw. Naprawdę istotne jest osiągnięcie pożądanej sortie generation rate w toku długotrwałych, co najmniej kilkutygodniowych, działań bojowych, a nie na przestrzeni kilkunastu godzin czy kilku dni.
Przedłużanie rejsów lotniskowców dobrze pokazuje, że amerykańskiej marynarce wojennej brakuje okrętów tej klasy, może nie na papierze, ale z pewnością w praktyce. USS George Washington (CVN 73) i USS John C. Stennis (CVN 74) przechodzą zakrojone na dużą skalę remonty i przeglądy obejmujące wymianę paliwa jądrowego (Refueling and Complex Overhaul). Ten pierwszy ma być gotowy do następnego rejsu operacyjnego w 2025 roku, drugi – jeszcze później.
Zobacz też: Chiny i Rosja kontynuują wspólne patrole lotnictwa strategicznego