Trwa zła passa śmigłowca HN90. Australijskie wojska lądowe wstrzymały loty swoich maszyn tego typu (oznaczonych tam MRH90 Taipan) po przymusowym wodowaniu w trakcie lotu ćwiczebnego. Do wypadku doszło nocą 22 marca, około godziny 21.00 czasu lokalnego, na skraju zatoki Jervis w Nowej Południowej Walii w południowo-wschodniej Australii podczas ćwiczeń antyterrorystycznych. Na pokładzie znajdowało się dziesięć osób (czterech członków załogi i sześciu pasażerów).

Z materiałów, które pojawiły się w internecie, można wnioskować, że śmigłowiec nie został poważnie uszkodzony, a nadmuchiwane awaryjne pływaki zadziałały poprawnie. Natychmiastowej pomocy załodze i pasażerom udzielili inni uczestnicy ćwiczeń – w śmigłowcach i szybkich łodziach motorowych. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Jak poinformował generał dywizji Stephen Jobson, jedna osoba nabiła sobie guza, a druga nałykała się morskiej wody.



Na razie nie ujawniono żadnych informacji o możliwych przyczynach wypadku. Według naocznych świadków w pewnym momencie nastąpił rozbłysk gdzieś w górnej części śmigłowca, po czym rozległ się huk. Dowódca wojsk lądowych, generał broni Simon Stuart, zapowiedział przeprowadzenie szczegółowego dochodzenia. Niezależnie od przyczyny można jednak zaryzykować stwierdzenie, że renoma Taipanów w Australian Army i tak nie może już być dużo gorsza.

Konflikty wielokrotnie opisywały perypetie tych śmigłowców – perypetie, które w ostatecznym rozrachunku sprawiły, że australijskie wojska lądowe postanowiły wycofać tę niestarą jeszcze konstrukcję ze służby.

Australijski MRH90 Taipan.
(Department of Defence / CAPT Carolyn Barnett)

Australijska flota Taipanów liczy czterdzieści siedem egzemplarzy, z czego jeden jest rezerwowy. Pierwsze NH90 dostarczono do Australii w 2007 roku, dostawy ostatniej z trzech partii zakończyły się w lutym 2019 roku. Niemal wszystkie egzemplarze – z wyjątkiem pierwszych czterech – wyprodukowano w Kraju Kangurów. Według pierwotnych planów osiągnięcie pełnej gotowości operacyjnej miało nastąpić w roku 2014. Opóźnienia zmusiły lotnictwo wojsk lądowych do zachowania pewnej liczby śmigłowców S-70A-9 Black Hawk, które wraz z Sea Kingami miały być już dawno zastąpione przez Taipany.

Większość śmigłowców rozdzielono między 5. i 6. Pułk Lotnictwa, odpowiadające odpowiednio za transport na polu walki i za operacje specjalne. Sześć maszyn pozostaje w gestii marynarki wojennej i działa w ramach 808. Eskadry stacjonującej w Nowrze, przy zatoce Jervis.



Decyzję o wycofaniu MRH90 ogłoszono w grudniu 2021 roku. W uzasadnieniu podano, że Taipany nie spełniły określonych w kontrakcie wymagań co do poziomu gotowości do lotu i kosztów obsługi. Wtedy też zapowiedziano plan pozyskania UH-60M na miejsce wycofywanych maszyn. Decyzję o zakupie czterdziestu amerykańskich śmigłowców w ramach projektu Land 4507-1 ogłoszono w styczniu. Transakcja będzie realizowana pod egidą programu Foreign Military Sales, a jej wartość sięgnie 2,8 miliarda dolarów australijskich (8,1 miliarda złotych). Dostawy mają ruszyć jeszcze w tym roku.

MRH90 Taipan i Tigery podczas ćwiczeń „Vigilant Scimitar 2020”.
(Department of Defence / LT Jonathon Smyth)

– Black Hawki będą dla nas kluczowym elementem w obronie suwerenności Australii i realizowaniu celów polityki zagranicznej, w tym udzielaniu pomocy humanitarnej i wsparcia po katastrofach naturalnych – powiedział generał dywizji Jeremy King, odpowiedzialny za zdolności lądowe. – Black Hawk będzie wspierać rozmieszczanie naszych żołnierzy i ich sprzętu wszędzie tam, gdzie będą potrzebni w chwilach kryzysu. Black Hawk to niezawodna, sprawdzonma i dojrzała platforma mająca globalny łańcuch wsparcia.

Te ostatnie słowa dobrze podsumowują zastrzeżenia Australijczyków do śmigłowców ze Starego Kontynentu, zarówno wielozadaniowych NH90, jak i uderzeniowych Tigerów. W kwestii Taipanów wydaje się, iż czarę goryczy przelała sytuacja z czerwca 2021 roku. Śmigłowce uziemiono prawdopodobnie ze względu na brak zapasowych przekładni. Elementy te, nomen omen, przekładano ze śmigłowca do śmigłowca tak, aby utrzymać względną sprawność floty, ale w końcu skończyły się sprawne przekładnie w egzemplarzach przechodzących remonty i przeglądy.

Australijski Black Hawk ląduje podczas ćwiczeń „Enduring Valour 2021”.
(CPL Dustin Anderson, Department of Defence)



Według Australian Defence Magazine źródłem problemu był system komputerowy CAMM2, który powinien zarządzać obsługą techniczną i ją usprawniać. W praktyce nie radzi sobie ze zliczaniem, ile godzin pracy ma za sobą dany element, jeśli trafił z jednego śmigłowca do drugiego. Na to nałożył się wadliwy sposób zamawiania i magazynowania części zamiennych oraz dłuższy od obiecywanego czas napraw u producenta.

Tigery również zostaną zastąpione amerykańskimi śmigłowcami. Dostawy AH-64E Guardianów mają ruszyć w 2025 roku. Canberra pozyska dwadzieścia dziewięć maszyn, z czego dwadzieścia cztery zostaną skierowane do służby liniowej i będą stacjonowały w jednej bazie, a pozostałe posłużą do szkolenia.

Tydzień temu również ministerstwo obrony Norwegii postanowiło kupić śmigłowce rodziny UH-60 (konkretnie: MH-60R Seahawk) w miejsce NH90, których służba dobiegła końca w kompromitujących okolicznościach w czerwcu ubiegłego roku. Pierwszy MH-60R ma trafić do Norwegii w lecie 2025 roku, ostatni – w 2027.

Uziemienie australijskich NH90 zapewne przyćmi jedyną w ostatnich tygodniach dobrą wiadomość dla konsorcjum NHIndustries. 17 marca podczas ceremonii w zakładach w Marignane uroczyście przekazano użytkownikowi – francuskim wojskom lądowym – 500. śmigłowiec tego typu. Do osiągnięcia progu 600 zamówionych egzemplarzy brakuje jeszcze trzech.

Zobacz też: Turcja wyposaży swoje F-16 we własne radary AESA

BDR Guy Sadler, Department of Defence