Zgodnie z zapowiedzą Chiny ogłosiły swoją propozycję pokojową dla Ukrainy i Rosji. Zaskoczenia nie było. Łatwo było przewidzieć, że Pekin zaserwuje odgrzewany kotlet, który nie satysfakcjonuje ani Ukrainy, ani na dobrą sprawę również Rosji, pomimo że padające propozycje są dla Kremla korzystne.

Sam termin „propozycja” jest nadużyciem, zresztą oficjalny tytuł dokumentu, który można przeczytać po angielsku tutaj, brzmi: „Stanowisko Chin w sprawie pokojowego rozwiązania kryzysu ukraińskiego”. Pekin pozostaje więc wierny dotychczasowej polityce nienazywania rosyjskiej napaści na Ukrainę wojną. Nie ma propozycji żadnych konkretnych działań, terminów, map drogowych, same znane już z wcześniejszych oświadczeń ogólniki i wyświechtane frazesy o konieczności poszanowania suwerenności wszystkich państw.

Które elementy „Stanowiska Chin” warto wyszczególnić? Punkt drugi wzywa do porzucenia „zimnowojennej mentalności” i „konfrontacji między blokami”. To stara śpiewka Pekinu, obliczona na rozluźnienie amerykańskiego systemu sojuszy, postrzeganego przez przywództwo Komunistycznej Partii Chin jako główny atut Stanów Zjednoczonych. W konkretnym przypadku Ukrainy sprowadza się to do odcięcia jej od zachodniej pomocy wojskowej. To zaś stawia Kijów na straconej pozycji. Niezależnie od tego, jak nieudolnie prowadzą działania rosyjskie siły zbrojne, bez zagranicznej pomocy Ukraina nie będzie w stanie powstrzymać inwazji pełznącej w tempie frontów pierwszej wojny światowej.



Punkt trzeci wzywa do zawieszenia broni. Jak jednak zwraca uwagę Wen-Ti Sung z Australian Centre on China, nie ma wzmianki, na jakich, czy też raczej czyich, warunkach miano by zaprzestać wymiany ognia. Na ukraińskich, czyli wycofaniu rosyjskich sił poza granice z roku 2014? Czy może raczej na rosyjskich, co oznaczałoby zamrożenie konfliktu. Znowu więc pada sugestia miła dla ucha, ale niejasna i potencjalnie bardziej korzystna dla Moskwy.

To samo można powiedzieć o postulacie wznowienia rozmów pokojowych (punkt czwarty). Kolejne punkty od piątego do dziewiątego to dalsza powtórka z rozrywki, obliczona na budowę korzystnego wizerunku Chin jako państwa humanitarnego i zatroskanego o losy całego świata. Są to po kolei: rozwiązanie kryzysu humanitarnego, ochrona ludności cywilnej i jeńców wojennych, utrzymanie bezpieczeństwa elektrowni jądrowych, ograniczenie ryzyka eskalacji i wreszcie ułatwienie eksportu zboża.

Ciekawie zaczyna się robić znowu przy punkcie dziesiątym. Chiny wzywają w nim do zatrzymania jednostronnych sankcji niezatwierdzonych przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Oczywiście sankcje nałożone na Rosję trudno nazwać jednostronnymi. Natomiast wezwanie do zatwierdzania ich przez Radę Bezpieczeństwa, to kolejny ukłon w stronę Moskwy. Trudno wszak oczekiwać, by Rosja jako stały członek Rady nie zawetowała wymierzonych w siebie sankcji. W takiej sytuacji Chiny mogłyby się wstrzymać od głosu, umyć ręce i udawać, że wcale nie popierają Kremla.



Interesujące są także dwa ostatnie punkty: utrzymanie stabilności łańcuchów dostaw i promowanie powojennej odbudowy. Znowu nie ma konkretów, na przykład na tematu finansowania odbudowy, wyraźnie natomiast widać zabezpieczanie swoich interesów niezależnie od wyniku wojny. Takie podejście jest całkowicie zrozumiałe, wszak mocarstwa nie są organizacjami charytatywnymi.

Na koniec powróćmy do wątku ewentualnych chińskich dostaw sprzętu wojskowego dla Rosji. Tym razem informacja pochodzi nie z amerykańskich mediów, lecz z niemieckiego Spiegla. Według gazety Moskwa ma negocjować z Pekinem zakup stu dronów ZT-180, rzekomo produkowanych przez firmę Bingo z Xianu. Dostawy dronów zdolnych do przenoszenia ładunku bojowego o masie 35–50 kilogramów miałyby się rozpocząć już w kwietniu. Tutaj jednak pojawia się problem, bowiem ZT-180 nie figuruje w portfolio Bingo. Jako że firma nie posiada własnej strony internetowej, nie można jednak wykluczyć trzech opcji: fake, zupełnie nowa konstrukcja lub modyfikacja istniejącego modelu. Wziąwszy pod uwagę ładunek i liczbę egzemplarzy, nie ma mowy o jakiejś cudownej broni zdolnej zmienić losy wojny.

Zobacz też: Kolejne upokorzenie NH90 – tym razem w Szwecji

kremlin.ru