William Edmund Butterworth Griffin, szerzej znany jako W.E.B. Griffin, jest jednym z bardziej znanych pisarzy powieściowych, jeśli chodzi o tematykę wojskową. Szczególne wsławił się seriami „Korpus” i „Braterstwo broni”. Akcja pierwszej serii osadzona jest w realiach US Marines, drugiej natomiast – w US Army, i na niej się skoncentrujmy, oto bowiem ukazał się najnowszy tom z tej serii: „Nowy gatunek”.
Chociaż wraz z siedmioma poprzednimi tomami „Nowy gatunek” tworzy całość, to dzięki temu, że każdy tworzy zamknięta całość, można spokojnie po nią sięgnąć nawet bez znajomości fabuły wcześniejszych tomów. Oczywiście dla pełnego zrozumienia wszystkich smaczków warto się z nimi zapoznać, jednak nie jest to konieczne do przyjemności czytania, czego jestem najlepszym dowodem. Elementem łączącym serię są postaci kilku głównych bohaterów, pnących się ramię w ramię po szczeblach kariery wojskowej w amerykańskiej armii. Chociaż głowni bohaterowie są fikcyjni, ich kariera i fabuła całej serii osadzona jest w rzeczywistych zdarzeniach, które miały miejsce na świecie. Dlatego też przyjdzie im brać udział w wojnach i operacjach, które naprawdę miały miejsce czy spotykać znane z historii osobistości, jak choćby to ma miejsce w „Nowym gatunku”, gdzie pojawia się prezydent Lyndon Johnson.
Akcja dotyczy wydarzeń w Kongu po uzyskaniu przez ten kraj niepodległości w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Niepokoje, jakie tam wybuchły, spowodowane przez partyzantkę tak zwanych Simbów, stanowiły poważne zagrożenie dla przebywającej tam ciągle licznej grupy Europejczyków i Amerykanów. Metody buntowników, nawet jak na standardy afrykańskie, były bardzo brutalne, z wyrywaniem serc, obdzieraniem ze skóry i kanibalizmem włącznie. Rządy Stanów Zjednoczonych i Belgii decydują się na dokonanie interwencji w celu przywrócenia porządku. W całość misji zamieszani będą nasi bohaterowie, którzy poza wojskiem mają także prywatne życie i o tym wątku autor również pamiętał i go rozwinął.
Autor realistycznie przedstawia sprawę. Nie uświadczymy tu akcji z filmów typu „Rambo”, gdzie niemal od pierwszej chwili leje się krew, a trup ściele się gęsto. Tutaj akcja rozkręca się dosyć powoli, momentami byłem nawet nieco zniechęcony, ale później książka wynagradza to z nawiązką. Innym przykładem realistycznego podejścia autora i znajomości realiów amerykańskiej armii jest to, że właściwą operację militarna poprzedzają tygodnie przygotowań, szkoleń, rozpoznania i biurokratycznych rozgrywek. Gdy akcja się już rozwinie, kolejne strony pochłaniamy jedną za drugą, wciągając się w życie kolejnych zapadłych garnizonów i poligonów amerykańskiej armii w środkowym okresie „zimnej wojny”.
Książka została wydana z typową dla wydawnictwa Rebis starannością. Co oczywiste, formą pasuje do pozostałych tomów, dzięki czemu jeśli uzbieramy całą kolekcję, będzie się ona na półce prezentowała co najmniej okazale.
„Nowy gatunek” na pewno nie jest i w przewidywalnej przyszłości nie stanie się klasyką literatury wojennej czy sensacyjnej, ale jest to bardzo dobra powieść osadzona w tematyce wojskowej i powinna znaleźć szerokie grono zwolenników. Wakacje są znakomitą okazją, by po nią sięgnąć.