Dzisiaj wszyscy wiemy, czym był komunizm, czy właściwie realny socjalizm, i jakim państwem był Związek Radziecki. Nie trzeba chyba nikomu przypominać wszystkich zbrodni i niegodziwości, jakich dopuściły się w imię światowej rewolucji przywódcy tego państwa. Jednak nie zawsze i nie wszędzie tak było. O ile my mieliśmy to nieszczęście, że z ZSRR mieliśmy bezpośrednią styczność, co na kilkadziesiąt lat zadecydowało o losach naszego państwa, o tyle na zachodzie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, sytuacja była zupełnie inna. Zwłaszcza w okresie lat trzydziestych i czterdziestych, kiedy to socjalizm jawił się jako nowy, wspaniały ustrój, a ZSRR stał się jednym z głównych zwycięzców nad niemieckim nazizmem.
Dlatego wydana w 1946 roku w USA książka była taka sensacją. Odsłaniała przez zachodnim społeczeństwem prawdziwą twarz radzieckiego systemu. Chociaż dzisiaj nie ma w niej dla polskiego czytelnika wielu nowych rzeczy, których by jeszcze nie wiedział, a od momentu jej pierwszego wydania minęło ponad 50 lat, to i tak warto się z nią zapoznać.
„Wybrałem wolność” jest autobiografią. Autor, Wiktor Krawczenko, urodził się na Ukrainie jeszcze za caratu. Jego dziadek był carskim oficerem, ale ojciec ideowym rewolucjonistą, który za swoją działalność wielokrotnie skazywany był na więzienie. Rewolucyjne wartości wpoił swojemu synowi, z ta różnicą, że ten przystał do bolszewików.
W książce autor opowiada całą historię swojego życia, od dzieciństwa aż do momentu, kiedy w 1944 roku poprosił o azyl polityczny w Stanach Zjednoczonych. Jest to poruszający obraz radzieckiego społeczeństwa widziany oczami człowieka, który początkowo głęboko wierzył w zasady marksizmu, jednak wraz z upływem czasu odkrywał ciemne strony swojego państwa i jego władz. Widział wielki głód na Ukrainie, kilka razy o mało co nie został aresztowany przez NKWD, które zresztą przez cały czas go nękało i kontrolowało, pomimo że starał się najlepiej jak mógł wykorzystywać swoje inżynierskie kwalifikacje dla rozwoju i chwały radzieckiego przemysłu ciężkiego. Spotkał się z wykorzystaniem niewolniczej pracy więźniów GUŁagu i przywilejami, kiedy dotarł już bardzo wysoko w partyjnej hierarchii.
Obecnie, kiedy w księgarniach mamy szeroki wybór książek opowiadających o życiu w czasach ZSRR, ta nie jest na pewno tak szokująca i nowatorska, jak kiedy były wydawana po raz pierwszy. Jednak jej wielką zaletą jest styl, w jakim została napisana. „Wybrałem wolność” czyta się jak dobrą powieść sensacyjną, z ta różnicą, że wszystko, o czym pisze autor, wydarzyło się naprawdę. Nie ma sensu opisywanie wszystkich rzeczy, jakich Krawczenko doświadczył w czasie życia w Kraju Rad, od tego wszak jest sama książka, ale znajdziemy tam afery szpiegowskie i kryminalne, tortury, masowe aresztowania i paranoiczną atmosferę wielkiego terroru. Akcja zaprowadzi nas w surowe obszary Uralu i do gabinetów wysokich członków KC KPZR w Moskwie, aż wreszcie znajdziemy się w radzieckiej ambasadzie w USA.
Oczywiście, jak każda autobiografia książka, i ta jest bardzo subiektywna i nie ze wszystkimi twierdzeniami autora trzeba się zgadzać. Szczególnie mam tu na myśli powtarzające się kilka razy fragmenty, jak na przykład ten ze strony 391, w których autor zapewnia, że ZSRR nigdy nie szykował się do wojny z Niemcami i został całkowicie zaskoczony niemieckim atakiem w czerwcu 1941 roku. Twierdzi on wręcz, że Armia Czerwona była całkowicie do wojny nieprzygotowana. Wiemy, że było inaczej, a kwestia sporną wśród historyków jest tylko data, kiedy radziecki atak na zachód miał nastąpić. Można mu to wybaczyć, ponieważ nie miał dostępu ani do Stalina, ani żadnej z osób zajmujących się takimi sprawami, jednak czytając książkę, należy mieć na uwadze, że i w innych miejscach twierdzenia autora niekoniecznie muszą być zgodne z dzisiejszym stanem wiedzy.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Magnum. Zarówno tłumacz, jak i korekta stanęli na wysokości zadania i książka prezentuje się bardzo dobrze. Wprawdzie nie znajdziemy tu ani jednego zdjęcia czy jakichkolwiek dodatków, jednak sama treść jest na tyle obszerna i wciągająca, że całkowicie powinna wystarczyć nawet wybrednemu czytelnikowi.
O ile oczywiście po nią sięgnie. A naprawdę warto. I mimo że nie jest tak szeroko reklamowana jak inne tytuły, to z pewnością zasługuje na przeczytanie bardziej niż nie jeden z nich. Nie tylko dlatego, żeby po raz kolejny przeczytać prawdę o Związku Radzieckim w jego najmroczniejszym okresie, ale także dlatego, że po prostu świetnie się to czyta.