Działania na Pacyfiku w czasie II wojny światowej są jednym z najczęściej poruszanych tematów z historii tego okresu. Trudno się temu dziwić, bo działy się tam rzeczy naprawdę ciekawe: wielkie bitwy morskie całych flot, zmierzch pancerników i objawienie potęgi lotniskowców, walki z przeciwnikiem, który wolał zginąć niż się poddać, niespotykana nigdzie indziej taktyka kamikaze, czy wreszcie jedyne jak dotąd bojowe użycie broni atomowej. To wszystko działo się na Pacyfiku, a uczestniczyli w tym tak wielcy dowódcy jak Nimitz, MacArthur czy Yamamoto.
Literatura tematu obejmuje tysiące pozycji poruszających ten temat w całości lub po kawałku, jednak chyba najbardziej obszernym i kompletnym opracowaniem – przynajmniej jeśli chodzi o działania Amerykanów – jest piętnastotomowa „Oficjalna Historia II Wojny Światowej na Pacyfiku” opracowana na zlecenie US Navy. Zadania napisania tego działa podjął się historyk i pisarz Samuel E. Morison. Jako że zadanie to było specjalnej wagi uzyskał status oficjalnego historyka US Navy, a co za tym idzie, dostęp do wszystkich dokumentów i do wszystkich osób. Rezultatem jego wieloletniej pracy było wydanie owej „Oficjalnej Historii”, a praca Morisona została doceniona na tyle, że jego imieniem nazwano jeden z okrętów klasy O. H. Perry. Dzięki wydawnictwu Finna także czytelnicy w Polsce mają okazję zapoznać się z jego pracą.
Tytuł właściwie nie pozostawia wątpliwości co do tego, o czym jest książka. Zaczyna się bitwą na Morzu Koralowym, aby następnie przejść do kluczowej bitwy, która zmieniła losy kampanii na tym teatrze działań – bitwy pod Midway – a całość uzupełnić opisem działań okrętów podwodnych w tym przedziale czasowym. Jednak znajdziemy tam nieco więcej niż tylko to, co w tytule. Autor zdecydował się bowiem umieścić właściwie wszystkie działania jakie były podejmowane w tym okresie na Pacyfiku, a więc także operacje w rejonie Aleutów czy pierwsze strategiczne ofensywy USA na Salomonach. Ten tom kończy się w momencie lądowania US Marines na Guadalcanalu, jednak walki o wyspę obejmują cały następny tom.
Czyta się to bardzo dobrze. Autor nie pomija żadnego istotnego szczegółu, ale jednocześnie jego styl jest bardzo przystępny. Celem było zresztą napisanie tej historii dla szerokich mas odbiorców, a nie dla specjalistów. Trzeba przyznać, że to założenie udało mu się w pełni zrealizować. Czytając, ani przez moment się nie nudziłem. Pisząc, autor nie wahał się dodawać swoich komentarzy – niekiedy zabawnych, niekiedy złośliwych – pod adresem bohaterów książki, a także stosować języka potocznego. Często spotkamy tam na przykład określenie Japs, Japsy [czyt. dżaps], jak określali Japończyków Amerykanie, czy płaszczak, które to słowo oznaczało lotniskowiec, lub też ryba jako synonim torpedy. Dzięki temu czytając nawet o tak poważnych sprawach jak bitwy morskie nie czujemy znużenia.
Od strony faktograficznej także nie można mieć zastrzeżeń. Przed każdym rozdziałem znajdziemy rozpiskę sił biorących udział w danej operacji: grup bojowych, okrętów wraz z nazwiskami dowódców, jednostek lotniczych wraz wyposażeniem itp. Wszystkie bitwy zostały opatrzone stosownymi mapkami. Tam gdzie autor korzystał z innych źródeł – choć nie czynił tego zbyt często, mając praktycznie nieograniczony dostęp do archiwów USN – pojawiają się odpowiednie przypisy. Oprócz spraw czysto wojskowych autor opisał także zmagania polityczne, jakie miały miejsce w tym okresie, choćby starania Nimitza, żeby przekonać naczelne dowództwo, iż wojna na Pacyfiku jest równie ważna jak ta z Hitlerem. I bardzo dobrze, bo prawdę mówiąc było to dla mnie pewne zaskoczenie i sądzę, że dla wielu z czytelników także nim będzie. Często można się bowiem spotkać z opinią, że to wojna na Pacyfiku była dla USA tą ważniejszą, a jednak nie zawsze okazuje się to prawdą. Szczególnie w 1942 roku, gdy wojska niemieckie dochodzą do Stalingradu, a Rommel zagraża Kanałowi Sueskiemu. Takich nieznanych faktów znajdziemy tu więcej i jest to duży plus dla tej książki.
Na końcu znajdziemy przydatne aneksy: indeks nazwisk wraz z krótkim wyjaśnieniem, o kogo chodzi, oraz indeks występujących w tekście okrętów wraz z podaniem klasy jednostki.
Co do wad, to największa wynika z największej zalety. Ponieważ jest to historia oficjalna US Navy, to pomimo dostępu do wszystkich dokumentów i postaci, autor musiał być stonowany w ocenie wydarzeń i bohaterów. Szczególnie, jeśli popełniali błędy. Co prawda autor niczego nie pomija, ale oceniając i interpretując niekorzystne dla USA fakty, stara się być jak najbardziej powściągliwy. Krótko mówiąc, nie we wszystkich momentach zachowuje pełen obiektywizm, jednak podkreślam: dotyczy to tylko jego własnych ocen, a nie sfery faktów – tu niczego nie zataja. Dwie pozostałe są już znacznie mniejsze – przy opisywaniu okrętów podwodnych znajdziemy zdanie, że parametry niezbędne do odpalenia torped były wyliczane przy pomocy komputerów. Co prawda US Navy była jednym z pionierów wykorzystania komputerów, jednak w tym czasie zajmowały one powierzchnię kilku pokoi i z całą pewnością nie było ich na okrętach podwodnych. Trzecia uwaga jest czysto redakcyjna i chodzi o sporą ilość literówek, jakie znajdziemy w tekście.
Nie są to wielkie błędy, które w znaczący sposób wpływałyby na ocenę książki. A ta jest jak najbardziej pozytywna. Co prawda konkurencja na tym polu jest spora, jednak książka Morisona z pewnością znajduje się w czołówce klasyfikacji, a jeśli chodzi o styl to być może jest nawet na jej czele.