Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych rozpoczęły badanie rynku w poszukiwaniu nowej amunicji dalekiego zasięgu (Stand-off Attack Weapon, SoAW) przenoszonej przez samoloty. Założenia są takie, że siły powietrzne kupią wszystkie prawa do wybranego projektu i będą mogły zlecać wytwarzanie tej amunicji dowolnym producentom i samodzielnie ją modernizować. Amunicja powinna być niedroga i gotowa do wprowadzenia do uzbrojenia na początku przyszłej dekady.

W pierwszym etapie prowadzona będzie analiza dostępnych alternatyw. Siły powietrzne będą oceniać zdolności poszczególnych przedsiębiorstw do dostarczenia amunicji spełniającej zakładane wymogi. Ogłoszenie o możliwości składania propozycji opublikowano 23 sierpnia z sugestią, że pierwsze koncepcje powinny być zgłaszane jak najszybciej, aby był czas na analizę i ich omówienie w czasie dnia przemysłu zaplanowanego na 27 września.

Oferenci powinni przedstawić zgrubny harmonogram projektowania, rozwoju i integracji z samolotami oraz program prób w locie. Firmy powinny również od razu przedstawić szacowany średni koszt proponowanej amunicji przy zakładanych wielkościach zamówień 500, 1000 i 1500 sztuk. Prace nad prototypami powinny się zacząć w roku budżetowym 2025, a celem jest wprowadzenie SoAW do uzbrojenia w roku 2030 lub 2033 w zależności od obecnej dojrzałości technicznej wybranego modelu.



Składając propozycje, przedsiębiorstwa mają zaprezentować od razu szacunkowe wymiary uzbrojenia, planowane sensory łącznie z wykorzystywanymi przez nie częstotliwościami, napęd, głowicę bojową, zdolności manewrowe, sposób sterowania, metodę wymiany danych z nosicielem i interfejs użytkownika. Dodatkowo muszą przedstawić, na jakim etapie są prace nad danym rozwiązaniem i jak wiele pracy należy jeszcze włożyć w osiągnięcie gotowości do wdrożenia do produkcji.

Wszystkie rodzaje amunicji muszą być zaprojektowane z wykorzystaniem metod cyfrowych, mieć otwartą architekturę oraz pozwalać na proste wprowadzenie zmian w oprogramowaniu i samej konstrukcji fizycznej przez inne podmioty. Jednocześnie podkreślono, że przedsiębiorstwa, które nie zdołają w tak krótkim czasie dostarczyć wszystkich wymaganych informacji, nie zostaną automatycznie wykluczone z dalszej części programu.

Siły powietrzne planują być maksymalnie otwarte dla wszystkich zainteresowanych, co ma zwiększyć konkurencję, dzięki czemu możliwe będzie uzyskanie lepszej ceny i najlepszych pomysłów. Dlatego w czasie dnia przemysłu najpierw zostanie zorganizowana otwarta prezentacja na temat wymagań stawianych SoAW połączona z dyskusją ze wszystkimi oferentami. Następnie zostaną przeprowadzone rozmowy indywidualne, tak aby każda firma mogła uzyskać dodatkowe wyjaśnienia lub odpowiedź na pytania dotyczące całej koncepcji. Odpowiedzi te, niezależnie od tego, kto zada pytanie, zostaną wysłane do wszystkich uczestników.

Odpalenie pocisku JASSM-ER z myśliwca F-16.
(USAF / Michael Jackson)

W zapytaniu wystosowanym przez USAF nie określono minimalnego ani maksymalnego oczekiwanego zasięgu SoAW. Będące w tej chwili w uzbrojeniu pociski AGM-158 JASSM-ER i bazujący na jego konstrukcji przeciwokrętowy LRASM mają zasięg odpowiednio około 900 i 600 kilometrów. Jest to broń nowoczesna i skuteczna, ale przeprowadzone analizy wykazały, że w wypadku wojny z Chinami na Pacyfiku do zaatakowania będą dziesiątki tysięcy celów i wykorzystanie drogich AGM-158 będzie niemożliwe ze względów finansowych. Dla porównania: w czasie operacji „Pustynna Burza” wyznaczono w Iraku, niewielkim w porównaniu z Chinami czy Rosją, około 40 tysięcy punktów celowania. Stąd plan pozyskania tańszego uzupełnienia, które pozwoliłoby atakować szerokie spektrum celów bez konieczności wlatywania samolotu w zasięg obrony przeciwlotniczej.



Z daleka i z bliska

W ciągu ostatnich kilku dekad amerykańskie siły powietrzne wypracowały metodę atakowania silnie bronionych celów polegającą na zmiękczeniu obrony przez zaawansowane precyzyjne pociski dalekiego zasięgu, a następnie zaatakowaniu celu znacznie tańszymi, precyzyjnie kierowanymi bombami lub pociskami kierowanymi mniejszego zasięgu odpalanymi z samolotów trudno wykrywalnych dla radarów. Takie maszyny w razie potrzeby mogły kilkukrotnie ponawiać ataki aż do skutecznego zniszczenia celu.

Prace nad nową amunicja krótkiego zasięgu również się toczą. W maju siły powietrzne przyznały firmom L3Harris Technologies, Lockheed Martin i Northrop Grumman kontrakty o wartości 2 milionów dolarów na wstępne prace. Nie wiadomo dokładnie, na jakim etapie jest program, ponieważ otacza go ścisła tajemnica. Wiadomo jedynie, że Stand-in Attack Weapon (SiAW) będzie z grubsza następcą pocisków AGM-88E AARGM, ale bardziej wielozadaniowym. Nie będzie to typowy pocisk przeciwradiolokacyjny, ale będzie mógł atakować również takie kategorie celów jak wyrzutnie pocisków balistycznych i manewrujących, wyrzutnie systemów antysatelitarnych czy nadajniki zakłócające sygnał GPS. Pocisk będzie przystosowany do atakowania celów poruszających się z dużą prędkością. Jego wymiary muszą pozwalać na przenoszenie w komorze uzbrojenia F-35.

Technicy uzbrojenia w bazie Davis-Monthan przygotowują się do uzbrojenia F-16 w bomby GBU-38.
(US Air National Guard / Master Sgt. Andrew J. Moseley)

Stosowanie odpowiedniej mieszanki amunicji dalekiego i krótkiego zasięgu jest konieczne z powodu ograniczeń tej pierwszej. Mowa już była o kosztach. Duża liczba pocisków jest konieczna nie tylko z powodu potencjalnie dużej liczby celów koniecznych do zaatakowania w wypadku wojny na Pacyfiku, ale również z tego powodu, że odpalony z odległości 500 czy 1000 kilometrów pocisk ma do przebycia kilkaset kilometrów we wrogiej przestrzeni powietrznej, co przy nowoczesnej zintegrowanej obronie przeciwlotniczej nieprzyjaciela zwiększa ryzyko wykrycia i zniszczenia. Stąd do zaatakowania pojedynczego celu trzeba zakładać użycie więcej niż jednego czy dwóch pocisków.



Ponadto z dalekiego zasięgu trudno jest wykryć, nawet przy użyciu satelitów, określone rodzaje celów, zwłaszcza mobilnych, jak wyrzutnie pocisków balistycznych. Od czasu ich wykrycia pocisk potrzebuje około godziny na dolecenie do celu, a w tym czasie wyrzutnia może się zwyczajnie przemieścić.

Operujący nad wrogim terytorium samolot stealth z własnymi sensorami i amunicją, która pokonuje odcinek od nosiciela do celu w kilkanaście czy kilkadziesiąt sekund, stanowi cenną alternatywę. Ponadto taki samolot może przenosić uzbrojenie o znacznie większej głowicy bojowej niż ta przenoszona przez pociski manewrujące. Dzięki temu ciężkie bomby z odpowiednimi penetratorami są w stanie skutecznie niszczyć cele wzmocnione lub zakopane pod ziemią. Najlepszym przykładem jest bomba GBU-57A/B Massive Ordnance Penetrator o masie około 14 ton. Opracowanie pocisku zdolnego do przeniesienia porównywalnej głowicy jest niepraktyczne.

Zobacz też: Quicksink – nie kijem go, to bombą

US Air Force / Todd Cromar