Można powiedzieć, że nowe amfibijne transportery opancerzone ACV okazały się solą w oku dla amerykańskiego Korpusu Piechoty Morskiej. Serwis USNI News przekazał, że marines wstrzymują pierwszy przydział operacyjny transporterów ACV, który miał się rozpocząć jeszcze w tym roku. Wozy miały trafić do pododdziałów 13. Jednostki Ekspedycyjnej Piechoty Morskiej (MEU) i Grupy Desantowej Szybkiego Reagowania (ARG) Makin Island.

Powód opóźnienia? Trwające śledztwo po incydencie z lipca bieżącego roku, kiedy podczas testów w oceanie doszło do usterki napędu w dwóch transporterach. Dodatkowo Korpus nie jest w stanie przyjąć wozów, gdyż nie opracowano jeszcze łańcucha logistycznego dla eksploatacji ACV ani nie zakończył się jeszcze proces certyfikacji nowego typu uzbrojenia.

ACV opuszczający dok okrętu desantowego USS Somerset (LPD 25).
(US Marine Corps / Lance Cpl. Drake Nickels)



Nowe transportery miały zostać zaokrętowane na trzech jednostkach tworzących ARG Makin Island: użyczającemu jej nazwy okrętowi typu Wasp USS Makin Island (LHD 8) oraz parze okrętów typu San Antonio, USS John P. Murtha (LPD 26) i USS Anchorage (LPD 23). Jednostki te są certyfikowane do przewożenia ACV na pokładach desantowych. Makin Island ARG wraz z 13. MEU miała być pierwszym związkiem taktycznym marines wyposażonym w transporter nowej generacji. Od dwóch lat marines borykają się jednak z licznymi problemami floty swoich amfibii.

Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że Korpus jest formacją desantową, przynajmniej w założeniu. Obecnie jednak nie może on używać swoich nowych pływających transporterów do desantu drogą morską – przynajmniej do zakończenia wszczętego śledztwa oraz wypracowania procedur eksploatacyjnych i szkoleniowych dla ACV.

USS Makin Island (LHD 8) wychodzi z San Diego.
(Senior Chief Mass Communication Specialist Donnie W. Ryan, US Navy)

Pasmo nieszczęść toczące pływające transportery Korpusu rozpoczęło się w lipcu 2020 roku, kiedy podczas manewrów u wybrzeży Kalifornii doszło do tragicznego wypadku z udziałem leciwego AAV7. Transporter zatonął podczas ćwiczeń symulujących desant. Zginęło wówczas ośmiu marines i marynarz US Navy. Po dochodzeniu światło dzienne ujrzały liczne nieprawidłowości związane z niewłaściwą eksploatacją i serwisem AAV7 oraz szkoleniem załóg. Także stan techniczny części transporterów był zły i zagrażał bezpieczeństwu załóg. Od wypadku obowiązuje zakaz używania tych amfibii do ćwiczenia desantu drogą morską.



Także nowe ACV nie są wolne od wad i problemów. Od lipca bieżącego roku, po wspomnianym na początku incydencie, i one nie mogą być używane do ćwiczeń w wodzie. W dwóch transporterach podczas wysokiej fali doszło do usterki układu napędowego i tym samym zaniku mocy. Tym razem nikt nie ucierpiał.

Pierwsza transza osiemnastu pojazdów trafiła do USMC w październiku 2020 roku. Korpus pozyska co najmniej 704 egzemplarze w kilku wariantach: transportera opancerzonego (ACV‑P), wozu dowodzenia (ACV‑C), z armatą automatyczną kalibru 30 milimetrów (ACV‑30) i zabezpieczenia technicznego (ACV‑R). Nowy wóz zastąpić ma w służbie przestarzałe transportery AAV7, które służą w Korpusie od 1972 roku.

Obecnie USMC przechodzi poważne zmiany strukturalne związane z całkowitym przedefiniowaniem zastosowania formacji w rejonie Indo-Pacyfiku. Między innymi likwidowane są związki pancerne Korpusu. Decyzja ta nie wynikała z przekonania o malejącej przydatności czołgów na współczesnym polu walki, ale z założeń operacyjnych dla obszaru Indo-Pacyfiku. W myśl przedstawionej koncepcji Force Design 2030 marines mają wrócić do korzeni, czyli na powrót stać się formacją desantową, a nie ciężką formacją zmechanizowaną do działań w głębi lądu. USMC nabrał takiego charakteru podczas działań w Afganistanie i Iraku.

ACV na plaży w Camp Pendleton. W oddali USS Makin Island.
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Kristopher S. Haley)



Tak więc nacisk kładzie się na wyposażanie Korpusu w wozy zapewniające podstawową ochronę i dużą mobilność, a jednocześnie mniej obciążające logistykę. Pozbycie się ze struktur Korpusu czołgów ma zostać zrekompensowane przez US Army, jeśli pojawi się konieczność wsparcia przez czołgi, a warunki będą sprzyjać ich zastosowaniu. Ruch ten może być swojego rodzaju ukłonem w stronę wojsk lądowych, które usiłują znaleźć sobie miejsce w koncepcjach wojny na Pacyfiku. Zgodnie z nową koncepcją USMC ma operować w niedużych, wysoce mobilnych i autonomicznych oddziałach, nastawionych – oprócz zdobywania lub bronienia wysp uznanych za kluczowe – także na zwalczanie celów powietrznych i morskich w celu zapewnienia US Navy większej swobody w prowadzeniu działań.

– Operacje desantowe, w tym korzystanie z amfibijnych transporterów opancerzonych, są fundamentalnym elementem prowadzenia operacji Korpusu Piechoty Morskiej i mają kluczowe znaczenie dla możliwości pozostania główną amerykańską formacją ekspedycyjną w gotowości – mówił na początku bieżącego roku generał porucznik David Furness. Obecnie te słowa mogą wywołać lekki uśmiech na twarzy, gdyż konstrukcja stworzona w głównej mierze do desantu morskiego nie może na ten moment realizować w pełni zadań, do których powstała.

Zobacz też: Podpisano umowę w sprawie fregat FDI dla Grecji

US Marine Corps / Sgt. Courtney G. White