Nadeszła dobra okazja, żeby przyjrzeć się, jakie uzbrojenie przekazały Niemcy Ukrainie w trakcie trwającej już pół roku wojny. Pojawiła się bowiem zaskakująca informacja o dostawach amunicji precyzyjnej Vulcano kalibru 155 milimetrów, opracowanej przez koncerny Leonardo i Diehl Defence. Umożliwia ona precyzyjne rażenie celów na dystansie do 70 kilometrów. Co więcej, kombinacja półaktywnego naprowadzania na odbite światło lasera i nawigacji satelitarnej pozwala na rażenie także celów ruchomych.

Pomińmy tutaj dokładny opis techniczny amunicji, zaznaczając jedynie, że według producenta świetnie nadaje się do zwalczania jednego z ulubionych celów ukraińskich artylerzystów – stanowisk dowodzenia przeciwnika. Istotne jest co innego: Ukraina będzie pierwszym użytkownikiem Vulcano 155, a tym samym jako pierwsza zdobędzie doświadczenia z jej użycia w warunkach bojowych. Do tej pory zainteresowanie amunicją wykazywały przede wszystkim Niemcy, które wybrały ją jako element modernizacji własnych haubic samobieżnych PzH 2000.

—REKLAMA—

Bundeswehra prowadzi obecnie badania kwalifikacyjne, wprowadzenie do służby planowane jest na rok 2025. Według informacji serwisu Soldat & Technik Niemcy kupią amunicję wyłącznie w wariancie naprowadzanym laserowo Vulcano GLR (Guided Long Range) SAL (Semi Active Laser). Testy kwalifikacyjne mają być zaplanowane na listopad bieżącego roku i zostaną przeprowadzone w Republice Południowej Afryki. Tamtejsze poligony są popularnym miejscem prób artylerii dalekiego zasięgu.

W przypadku Ukrainy S&T wskazuje jako systemy zdolne do wykorzystania Vulcano przede wszystkim dostarczone przez Niemcy i Holandię haubice samobieżne PzH 2000 oraz haubice ciągnione FH70. Amunicja była testowana na tych typach dział. Nie należy jednak wykluczać wykorzystania także innych systemów z bardzo różnorodnego ukraińskiego parku artyleryjskiego.

Amunicja Vulcano

Amunicja Vulcano, czujniki systemu kierowania i pojemnik na naboje.
(Leonardo)

Głównym wąskim gardłem pozostaje skala dostaw. Niemieckie ministerstwo obrony zapowiedziało przekazanie jedynie 255 sztuk. Nie podano natomiast terminu dostaw. Wobec intensywności ostrzału artyleryjskiego na froncie taka liczba wydaje się kropla w morzu. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że produkcja Vulcano 155 jest ograniczona i podobnie jak całość produkcji zbrojeniowej na Zachodzie trzeba ją rozkręcić, a na to potrzeba czasu, a z kolei mądrze używana amunicja precyzyjna choćby w niewielkich ilościach pozwoli na niszczenie najwartościowszych celów w strefie rażenia.

Na marginesie warto jeszcze wspomnieć o zapowiedzianych przez USA dostawach amunicji precyzyjnej M982 Excalibur. Tutaj nie podano jednak ani planowanej liczby pocisków, ani terminu dostaw. Pogłoski o dostarczeniu Ukrainie M982 krążą już od jakiego czasu, pojawiają się nawet materiały mające świadczyć o ich wykorzystaniu bojowym. Excalibury są przewidziane dla ciągnionych haubic M777A2, ale mogą z nich korzystać także holenderskie PzH 2000.



Skoro o PzH 2000 mowa – w ostatnich tygodniach przez media, także niemieckie, przetoczyła się burza wokół tych haubic. Rzekomo szybko stały się one niezdolne do walki, a czy wręcz były zupełnie nieprzystosowane do tak intensywnego użytkowania jak na froncie z Rosją. W doniesieniach tych jest dużo przesady. Straty okazują się niższe od pierwotnie zakładanych, a większość problemów spowodowana jest nie wadliwą konstrukcja, ale brakiem części zamiennych. Przypomnijmy, że logistyka Bundeswehry jest fatalnie zorganizowana i przez lata była zaniedbywana.

Co dostarczają, a czego nie?

Niemieckie dostawy dla Ukrainy, a raczej niechęć do nich, zaczęły być przedmiotem kontrowersji jeszcze przed wybuchem wojny. Nie inaczej jest po 24 lutego, można wręcz powiedzieć, że na każdy krok naprzód Berlin robi pół kroku w tył. Mimo wszystko dostawy trwają, a wiele zamętu związane jest z fatalną polityka informacyjną. Niemieckie ministerstwo obrony usiłuje coś zdziałać na tym polu i zaczęło publikować najważniejsze dane na swojej stronie internetowej, także po angielsku i francusku. Według danych resortu od 1 stycznia do 8 sierpnia 2022 roku Niemcy przekazały Ukrainie sprzęt wojskowy o łącznej wartości przeszło 686 milionów euro.

Co dostarczono? Sporą część przekazanego sprzętu i towarzyszących temu perypetii opisywaliśmy już wielokrotnie. Najbardziej nośna medialnie jest waga ciężka, a tutaj na czoło wysuwają się samobieżne zestawy przeciwlotnicze Gepard (do tej pory piętnaście, docelowo trzydzieści) i haubice samobieżne PzH 2000. Niemcy celują w broni lekkiej i sprzęcie pomocniczym. Oprócz ręcznych systemów przeciwlotniczych Stinger i Strieła oraz przeciwpancernych Panzerfaust 3 i RGW 90 Matador trzeba wymienić trzydzieści sześć różnych systemów antydronowych, części zamienne do MiG-ów-29, kilkanaście tysięcy min przeciwczołgowych i blisko 22 miliony sztuk amunicji. Do tego wyposażenie szpitali polowych, namioty, agregaty prądotwórcze i ponad 400 tysięcy racji żywnościowych.



Przyszłe dostawy też wyglądają interesująco i chociaż nie przyciągają uwagi mediów, pozwolą wzmocnić ukraińskie siły zbrojne. W tej grupie znajdują się kolejne sześćdziesiąt cztery systemy antydronowe, dwanaście wozów zabezpieczenia technicznego Bergepanzer 2 i szesnaście mostów towarzyszących Biber. Do tego bezzałogowe systemy latające i nawodne, amunicja różnych kalibrów i zestawy pierwszej pomocy. Z cięższej techniki warto wspomnieć dwudziestu wyrzutniach pocisków rakietowych kalibru 70 milimetrów zamontowanych na pikapach wraz z 2 tysiącami rakiet i laserowymi wskaźnikami celu. Kanclerz Scholz miał zapowiedzieć również rychłe przekazanie systemu przeciwlotniczego IRIS-T SLM.

Wyrzutnie pocisków kalibru 70 milimetrów mogą oznaczać na przykład jakiś wariant platformy Arnold Defense LAND-LGR4 Fletcher zamontowany na bliżej nieokreślonych samochodach terenowych. Pojedynczy kontener LGR4 ma długość 189,2 cm i waży 27,2 kg bez pocisków.
(Arnold Defense)

Niemcy przekazały więcej ciężkiego sprzętu niż Francja, tylko że w ogóle tego nie sprzedały medialnie. Kolejny problem to oczekiwania Ukrainy i sojuszników. W gościnnym artykule dla Spiegla troje polityków rządzącej koalicji: Sara Nanni (Zieloni), Kristian Klinck (SPD) i Alexander Müller (FDP), otwarcie stwierdziło, że od Niemiec jako największej gospodarki Europy oczekuje się więcej.

Autorzy zdecydowanie opowiadają się za zwiększeniem dostaw uzbrojenia dla Ukrainy, w tym ciężkiego sprzętu. Postulują również kompletną reorganizację relacji między rządem, związkami zawodowymi, przemysłem zbrojeniowym i wojskiem. Mechanizmy wypracowane w ciągu ostatnich pokojowych trzech dekad kompletnie nie przystają do obecnych warunków. Ma być bardziej przejrzyście, wiarygodnie i przewidywalnie, w celu nie tylko zaspokojenia potrzeb Bundeswehry i wsparcia niemieckiej gospodarki, ale także poprawy relacji z sojusznikami.



Te ostatnie za sprawą kanclerza Scholza i minister obrony Christine Lambrecht są w fatalnym stanie. Pojawia się jednak promyk nadziei. Chodzi o Ringtausch („wymianę w okręgu”), który zakładał, że państwa NATO z dawnego bloku wschodniego przekażą Ukrainie czołgi i bojowe wozy piechoty sowieckich wzorów, a w zamian otrzymają niemieckie pojazdy. Do tej pory większość negocjacji w tej sprawie z Polską, Słowenią, czy Grecją znajdowała się na krawędzi porażki. Teraz szansę na przełamanie złej passy ma Słowacja.

23 sierpnia do Bratysławy przybył niemiecki wiceminister obrony Benedikt Zimmer. Już pierwsze komentarze sugerowały, że jest bardziej kompetentny niż Lambrecht i ma szanse uratować Ringtausch. Tak też się stało. W ramach podpisanej tego samego dnia umowy Słowacja ma przekazać Ukrainie trzydzieści bojowych wozów piechoty BVP-1, a w zamian otrzyma jeszcze w tym roku piętnaście Leopardów 2A4. To trochę enigmatyczna sprawa, bowiem według wcześniejszych informacji, w tym niemieckiego wydania Business Insider, Bratysława miała przekazać wszystkich 30 posiadanych czołgów T-72M. Rząd słowacki miał nie zgadzać się na taką transakcję i odmawiać przyjęcia Leopardów 2A4, domagając się za T-72 niemieckich czołgów w którejś z nowszych wersji.

Zobacz też: Czy mamy do czynienia z wyścigiem zbrojeń nad Morzem Egejskim?

US Army / Spc. Nathanael Mercado