Amerykański sekretarz obrony Robert Gates najwyraźniej czuje się przytłoczony zamieszaniem wokół przyszłego latającego tankowca (program nosi oznaczenie KC-X) i ostrą walką między Boeingiem a Northropem. Doszedł więc do wniosku, że powinien zostawić zakończenie sprawy następnej administracji.

Według oświadczenia Pentagonu Gates nie chce przede wszystkim, aby jego następca musiał męczyć się z na wpół niedokończonym procesem wyboru i perspektywą spraw sądowych wytaczanych przez przegraną firmę. Zamiast tego zostawi przyszłej administracji pełne pole manewru co do wymagań odnośnie nowego samolotu, kryteriów oceny, finansów. Cytowany jest też sam Gates, który uważa, że „w pozostałym nam czasie nie możemy przygotować konkursu, który mógłby być postrzegany jako uczciwy i obiektywny”.

Kongres, także jego demokratyczna część, zareagował na tę decyzję pozytywnie. Twardo wspierająca Boeinga senator Maria Cantwell reprezentująca stan Waszyngton ujęła to w ten sposób: „Restart jest lepszy niż falstart, a właśnie ku falstartowi zmierzały Siły Powietrzne.”

Boeingowi ta decyzja jest zresztą na rękę – kilka dodatkowych miesięcy pozwoli firmie przygotować projekt tankowca opartego na nowym modelu 777. Z drugiej strony, równoległe realizowanie zamówień cywilnych na samoloty pasażerskie i wojskowych na latające cysterny będących de facto tymi samymi maszynami mogłoby przeciążyć linie produkcyjne.

Decyzja Roberta Gatesa oznacza zarazem przedłużenie służby wiekowych KC-135.

(military.com)