Alexander Litwinienko stał się sławny po swojej, jakby nie patrzeć, spektakularnej śmierci w londyńskim szpitalu. Otruty polonem 210 umierał przez prawie tydzień na oczach rodziny, opinii publicznej i w szczególności… służb specjalnych. Alexander Litwinienko to były agent FSB (następca rosyjskiego KGB), agent, który postanowił otwarcie sprzeciwić się rosyjskim władzom, przekazać metody i cele jakimi kierują się specsłużby. Nie była to jednak walka jaką wybrał np. Wiktor Suworow, który uciekł do Anglii (co nie ukrywam było niezwykle odważną decyzją, za ten „ruch” otrzymał zaocznie karę śmierci w Rosji).
Litwinienko występował w programach telewizyjnych, udzielał wywiadów. Wraz z innymi agentami zbuntował się przeciwko temu stanowi rzeczy. Ten antyputinowski film, nad którym prace rozpoczęły się jeszcze przed śmiercią Litwinienki, obnaża politykę Kremla i metody działania FSB. Litwinienko zaraz przed śmiercią otwarcie przyznał, że padł ofiarą zemsty prezydenta Putina, za krytykę jaką kierował w stronę Kremla. Mimo szykan i prześladowań nie ukrywał się, starał się walczyć o swoją sprawę. Dopiero gdy zagrożenie wobec jego najbliższych stało się realne, postanowił wyjechać.
Nie jest to film tylko o Alexandrze Litwinience. W dokumencie widzimy realia wojny w Czeczenii. Autorzy pokazują autentyczne nagrania, zeznania świadków i ofiar, nie oszczędzają nam widoku zmasakrowanych ciał, zarówno dorosłych jak i dzieci. Stawiane są tu tezy, które muszą wywołać kontrowersje i dyskusje. Konflikt, nad którym nikt nie panował, którego nikt nie kontrolował, pochłonął wiele ofiar po obu stronach. Niestety ofiarami padały przeważnie osoby cywilne, które tej wojny po prostu nie rozumiały. Film nie daje tej jednoznacznej odpowiedzi na pytania o jej sens i „prawdziwy” początek (tzn. daje, ale trzeba się liczyć z faktem, że jest to ocena subiektywna), ale pokazuje pewien obraz, ciąg zdarzeń, którego nie można pominąć podczas oceny tych wydarzeń.
Czy film warto obejrzeć? Odpowiem tak: jeśli dla kogoś polityka wschodnia jest obojętna, nie interesuje się takimi sprawami to oczywiście znajdzie lepszy sposób, aby wypełnić swój wolny czas. Ale osoby, które „siedzą” w tym temacie, to jest to lektura obowiązkowa. Pojawiają się tam ważne nazwiska, daty, wydarzenia i informacje, które rzucają nowe światło na stosunki panujące w tym kraju.
Oczywiście nie jest to dokument idealny, w tym filmie razi – od strony technicznej, że na ekranie częściej oglądamy reżysera, a nie zamordowanego byłego agenta. Podobnie jak Michael Moore, reżyser ”Buntu” stara się nakręcać całą akcję, do niego należy główny komentarz i ocena faktów, lecz w rosyjskim wydaniu wychodzi to gorzej. Niekrasow nie ma takiego podejścia do widza, nie potrafi łączyć elementów tak jak jego amerykański odpowiednik. Może to wynikać po prostu z braku doświadczenia. Nie zapominajmy, że jest to dopiero drugi (po 14 latach przerwy) obraz w karierze Rosjanina, a więc nie jest tak obeznany z kamerą jak Moore. Może być też to wina zbyt osobistego podejścia do tej sprawy. Niekrasow po jednej stronie stawia przyjaciół, którzy umierają, a po drugiej stronie wrogów, którzy są temu winni. Brak tutaj obiektywizmu, ale nie ma co ukrywać, jest to film polityczny, a więc trudno jest nie zajmować konkretnego stanowiska czy pozostać obojętnym.
Andriej Niekrasow liczy na to, iż Rosjanie zobaczą film za pośrednictwem Internetu i na pokazach nieoficjalnych jeszcze przed wyborami. Ma nadzieję, że film ten wpłynie zarówno na wyborców, ale chyba w szczególności liczy na reakcję zachodu. Może prezydenci Europy i USA zareagują, skrytykują to, co dzieje się na szczycie władzy w kraju, z którym każdy chce być w dobrych stosunkach dyplomatycznych, a w szczególności gospodarczych.
Mimo wszystkich wad tego filmu, warto się na niego wybrać. Pokazuje on pewną prawdę o stosunkach jakie panują w najwyższych kręgach władzy, a relację przekazuje nam sam jej uczestnik. Poza tym są tam wiadomości dotyczące konfliktu czeczeńskiego, których świadomość może rzucić nowe światło na sprawę wojny, która swojego czasu była w centrum uwagi całego świata. Podobnie jak dokumenty Moore’a, film ten należy traktować jako pewne źródło wiedzy, ale wiedzy, która nie powinna pozostać niezweryfikowana.