Gdy na początku wiosny 1667 roku pojawiały się na kresach liczne zagony tatarskie, szlachta i możnowładcy nie zdecydowali się na uchwalenie podatków i mocne wystąpienie zbrojne przeciwko najeźdźcom. Podejrzewano, że pogłoski o niebezpieczeństwie idącym z Krymu rozsiewają zwolennicy Francji i elekcji „vivente rege” kandydata francuskiego, pragnący rzekomo uśpić w ten sposób czujność szlachty, wszystkie siły skierować na południe i ułatwić Kondeuszowi lądowanie w Gdańsku.
Niebezpieczeństwo było jednak wielkie. Na Ukrainę wkroczył sam kałga, Kierym Girej z licznymi siłami. Współczesne źródła podają ilość 120000, co wydaje się wartością znacznie przesadzoną, niemniej nawet połowa tej sumy stanowiła ogromne niebezpieczeństwo dla Rzeczypospolitej. Siły ordy zostały wzmocnione przez Kozaków Piotra Doroszeńki, który ogłosił się poddanym sułtana tureckiego.
Hetman polny koronny Jan Sobieski wyruszył na czele nieopłaconego (Rzeczpospolita zalegała z wypłatą żołdu) nielicznego wojska (5000 jazdy i 3000 piechoty) na Ukrainę. Sobieski wdrożył w życie swój pomysł, nad którym z niezadowoleniem kręcili głowami najlepsi specjaliści europejscy. Miast połączyć wszystkie swoje szczupłe siły i w dogodnym miejscu uderzyć całą potęgą na armię tatarsko-kozacką, rozproszył je, podzielił na pięć kolumn. Poszczególnym oddziałom polecił krążyć w pobliżu ważniejszych zamków obronnych; w razie oblężenia miały one utrudniać nieprzyjacielowi dowóz żywności, atakować niespodzianie od tyłu, słowem: nękać go wszelkimi sposobami. Było to posunięcie strategiczne niezwykle ryzykowne, nowatorskie, lecz bardzo mądre. Sobieski pozbawił w ten sposób przeciwnika swobody operacyjnej. Ordyńcy napotykali opór na wszystkich szlakach swych pochodów. Sam hetman na czele najliczniejszego oddziału, liczącego 3000 ludzi, udał się w okolice Kamieńca Podolskiego, skąd przeszedł następnie do Podhajec.
Było to miejsce dobre do obrony. Od południa i od zachodu gęste lasy, od wschodu bagna i pasmo stawów stanowiły obronę miasta i zamku. Pozbawiony naturalnej ochrony był tylko wąski pas na północy. Bronić go mogły skutecznie nawet nieduże siły. Wzniesiono dwa okopy, które obsadzono piechotą. Umieszczono tam również armaty. Hetman część swych (szczupłych przecież) sił odesłał w kierunku Lwowa, rozkazując nękanie przeciwnika. Został w Podhajcach na czele wojsk znacznie uszczuplonych, złożonych w głównej mierze z piechoty.
6 października przybył pod Podhajce kałga wraz z Kozakami Doroszeńki. Podawane przez współczesnych liczby 80000 Tatarów i 24000 Kozaków są oczywiście mocno przesadzone, jednakże przewaga najeźdźcy była ogromna. Kierym Girej usiłował w oblężonych wzbudzić przekonanie, że jego armia jest przednią strażą ogromnych sił tureckich wkraczających w granice Rzeczypospolitej, nakazując granie melodii wojennych przez kapelę janczarską. Miało to złamać ducha obrońców. Oblężenie rozpoczęło się bitwą w otwartym polu przed okopem. Pierwsza do ataku ruszyła jazda polska z lewego skrzydła. W centrum zagrzmiały armaty, celnie rażąc Tatarów. Regiment piechoty rzucił się na rozkaz hetmański do kopania nowego szańca, na którym można by ustawić armaty dla bliższego i skuteczniejszego ostrzeliwania przeciwnika. Najbardziej zażarty bój rozszalał się na lewym skrzydle. Od tyłu uderzyło na ordę pięć lekkich chorągwi polskich. Wysłane uprzednio przez Sobieskiego do prowadzenia akcji podjazdowej, przyszły teraz z pomocą oblężonym. Przedarły się przez linie kozackie, lecz uderzyła na nie jazda tatarska. Tatarów zaś, od strony Podahajec, zaatakowała polska jazda. Przewaga ordyńców była dość znaczna i siły polskie zaczęły się cofać w kierunku zabudowań. Nastąpiła wówczas chwila przełomowa: z opłotków uderzyli chłopi i czeladź obozowa. Uzbrojeni rozmaicie, zaskoczyli Tatarów. Ponadto, z szańców piechota raziła nieprzyjaciela ogniem muszkietów. Tatarzy wycofali się. Pierwsza faza bitwy zakończyła się sukcesem wojsk hetmańskich.
Kierym Girej opasał Podhajce pierścieniem swych wojsk, przerwał w ten sposób wszelką łączność oblężonych z krajem, wstrzymał dowóz żywności i paszy. Liczył, że głód złamie opór Polaków. Próbował nękać ich codziennymi atakami. Były to niewielkie utarczki, które toczyli Tatarzy z oblężonymi na polach przed okopami. Szczególnie ważną rolę odgrywali w obozie polskim okoliczni chłopi, którzy codziennie organizowali akcje dywersyjne, bardzo uciążliwe dla oblegających. Orda musiała pilnować również swych tyłów, bowiem jazda polska krążyła po okolicy, przecinała łączność, znosiła oddziały dowożące żywność… Kierym Girej otrzymał również bardzo niepokojącą wiadomość z Krymu: ataman kozacki, Iwan Sirko, przywódca opozycji wobec Piotra Doroszeńki, wtargnął zbrojnie na Perekop i czynił tam ogromne spustoszenia. Wszystkie te czynniki przyspieszyły jego decyzję o przerwaniu oblężenia Podhajec.
16 października zawarto traktat pokojowy z Tatarami. 19 października Piotr Doroszeńko przyjął warunki hetmańskie i wyrzekł się protekcji tureckiej. Bitwa podhajecka i cała kampania zakończyła się sukcesem hetmana polnego koronnego, Jana Sobieskiego. Możliwe stało się to głównie dzięki nowatorskiej taktyce wojennej zastosowanej na taką skalę po raz pierwszy, dzięki geniuszowi wojskowemu hetmana oraz dywersyjnej wyprawie Iwana Sirki. Nie bez znaczenie pozostaje fakt użycia chłopów. Mimo braku odpowiedniego wyszkolenia i uzbrojenia, oddziały chłopskie imponowały odwagą, poświęceniem oraz doskonałą znajomością terenu.
Ponadto, marszałek wielki koronny i hetman polny koronny Jan Sobieski zapewnił sobie tym sukcesem wielki szacunek w kraju (do tej pory był obiektem niewybrednych żartów, paszkwili). Szlachta w końcu wybaczyła Sobieskiemu, iż urzędy, które sprawuje zostały wcześniej obebrane popularnemu Jerzemu Lubomirskiemu.