Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych zdecydował się na wprowadzenie sankcji przeciwko przedsiębiorstwom Kimia Part Sivan (KIPAS) i Oje Parjaz Mado Nafar, a także osobom fizycznym, które według Waszyngtonu uczestniczą w produkcji systemów bezzałogowych dla Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej i Sił Ghods. Wśród tych osób jest dowódca bezzałogowych statków latających w lotnictwie wojskowym Pasdaranów generał brygady Said Aghadżani.

Stany Zjednoczone bezpośrednio powiązały Aghadżaniego zarówno z lipcowym atakiem na zbiornikowiec Mercer Street należący do izraelskiego przedsiębiorstwa Zodiac Maritime (zginęło wówczas dwu marynarzy), jak i z atakiem na rafinerię ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej we wrześniu 2019 roku. Ponadto wśród ukaranych są szef generał brygady lotnictwa Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Abdollah Mehrabi, Mohammad Ebrahim Zargar Tehrani z firmy KIPAS i dyrektor zarządzający Mado Jusef Abutalebi, który odpowiada za zakup silników do dronów.

– Rozprzestrzenianie irańskich UAV-ów w regionie Bliskiego Wschodu zagraża międzynarodowemu pokojowi i stabilności – powiedział zastępca sekretarza skarbu Wally Adeyemo. – Departament Stanu będzie nadal pociągał Iran do odpowiedzialności za jego nieodpowiedzialne i brutalne akty.



Amerykańskie sankcje mogą mieć związek ze specjalnymi zabiegami Jerozolimy podczas sierpniowego spotkania przedstawicieli Izraela i Stanów Zjednoczonych. Breaking Defense informuje, że izraelski minister obrony Benny Ganc i minister spraw zagranicznych Jair Lapid na sierpniowym spotkaniu z amerykańskimi urzędnikami szczegółowo zidentyfikowali nazwiska osób, na które Waszyngton ma nałożyć sankcje. Ponadto Ganc naciskał, żeby Aghadżaniego pociągnięto do odpowiedzialności za ataki irańskich dronów na Bliskim Wschodzie.

Inne podejście prezentuje Izrael. 30 października dziennik Ha-Arec poinformował, że izraelskie pociski ziemia–ziemia uderzyły w konwój na przedmieściach Damaszku. W ciężarówkach znajdowało się uzbrojenie – części do systemów obrony powietrznej i bezzałogowych statków latających – przeznaczone dla Hezbollahu w Libanie.

Syryjskie Centrum Praw Człowieka poinformowało, że atak był wymierzony w składy broni Hezbollahu i milicji wspieranych przez Iran na północny-zachód od Damaszku. Warto też zwrócić na inny aspekt tego uderzenia: przeprowadzono je w dzień, co świadczy o większej zuchwałości i determinacji Jerozolimy. Dane wywiadowcze w czasie rzeczywistym pozwoliły na koordynację precyzyjnego ataku.

3 listopada Siły Obronne Izraela ponowiły atak, tym razem na zachodnich obrzeżach Damaszku, w miejscowości Zakia. Z dwoma atakami w odstępie kilku dni wiąże się ciekawa kwestia. Uderzenie za pomocą rakiet ziemia-ziemia – zamiast operacji samolotów wielozadaniowych – jest powiązane z niedawnym spotkaniem premiera Naftalego Bennetta z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Ataki lotnicze niosły ryzyko ośmieszenia rosyjskiej techniki wojskowej, szczególnie baterii przeciwlotniczych. Izrael podobno zgodził się rzadziej korzystać z samolotów.



Co będzie dalej — atak odwetowy dronów wspieranych przez Iran milicji, więcej ataków z Izraela lub akcja amerykańska — dopiero się okaże. 31 października prezydent Joe Biden niczego nie wykluczał.

– Zobaczymy, jaka będzie nasza reakcja na ich działania przeciwko interesom Stanów Zjednoczonych, czy będą to ataki dronów, czy cokolwiek innego, czym odpowiemy – powiedział Biden na konferencji prasowej po szczycie G20 w Rzymie.

Zarysował się widoczny podział ról i hybrydowość podejścia dwóch bliskich sojuszników na Bliskim Wschodzie. Podczas gdy Waszyngton zareagował sankcjami, Izrael, jak to często bywa, dzień później zdecydował się na bezpośrednie ataki. Trudno uwierzyć, że doszło do koincydencji zupełnie niepowiązanych wydarzeń. Z pewnością mamy do czynienia z porozumieniem w zakresie nękania „trzeciego bliźniaka” irańskiego przemysłu zbrojeniowego, czyli programu rozwoju, produkcji i dystrybucji bezzałogowych statków powietrznych.

W ostatnim czasie to już drugie nieformalne porozumienie obu państw. W połowie ubiegłego miesiąca stało się jasne, że Stany Zjednoczone i Izrael pracują nad nową strategią przeciwstawiania się Iranowi na morzu, w szczególności koordynacją w Zatoce Perskiej i na Morzu Czerwonym. Jerozolima od wielu miesięcy naciskała na agresywniejsze postępowanie wobec irańskich UAV-ów na Bliskim Wschodzie, ale pomału godziła się, że administracji Bidena niespieszno do wprowadzenia w życie konkretnych rozwiązań.

Amerykańscy żołnierze 5. Grupy Sił Specjalnych w At-Tanf.
(Staff Sgt. Jacob Connor, US Army)

Być może sytuację zmieni atak dronów na siły amerykańskie w Syrii. 20 października oddziały amerykańskie zaatakowano w bazie At-Tanf w muhafazie Hims. Baza powstała na początku 2016 roku w celu szkolenia bojowników Wolnej Armii Syrii. Na budynki spadły pociski balistyczne i rakiety odpalone przez drony.



Proliferacja irańskich dronów na Bliskim Wschodzie trwa od dawna. Teheran przenosi know-how w ręce bojowników i milicji w Iraku (Kata’ib Hezbollah), Jemenie (Ansar Allah), Libanie (Hezbollah) i Syrii (Harakat Hezbollah an-Nudżaba). W Jemenie irańskie drony stały się narzędziem w rękach Hutich, którzy z powodzeniem nękają Arabię Saudyjską, zdeklarowanego wroga Islamskiej Republiki Iranu. W Syrii stanowią element nękania Izraela, zaś w Iraku za ich pomocą Teheran wywiera presję na siły amerykańskie.

2021 rok przyniósł jednak przełom: irańskie UAV-y opuściły Azję. W sierpniu w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia Mohadżera-6 (na ilustracji tytułowej) i naziemnej stacji kontroli ze stanowiskami do sterowania dronami. Zdjęcia wykonano w Semarze, stolicy etiopskiego regionu Afar, graniczącego z Tigrajem. Użycie dronów jako elementu polityki zagranicznej i eksportowanie ich w strefy innych konfliktów zbrojnych, jak ten w Tigraju, dało impuls do wprowadzenia sankcji na import i eksport bsp i części służących do ich budowy. USA i Izrael starają się nadrabiać stracony czas, gdyż nagłaśniając w ubiegłych latach problem irańskiego atomu i rakiet, zupełnie zlekceważyły rozwój dronów, które obecnie zachwiały równowagą sił na Bliskim Wschodzie.

Zobacz też: Kanada modernizuje Griffony i myśli o nowych śmigłowcach

Fars News Agency, CC BY 4.0