Sprawa Mishimy wciąż budzi w Japonii żywe kontrowersje, choć wydaje się, że nikt nie czyta jego książek. Jego głośne samobójstwo, jego hałaśliwe wystąpienia prasowe uczyniły z niego postać kłopotliwą. Stał się symbolem, niektórzy fanatycy skłonni są go obdarzać taka samą czcią jak cesarza.
Yukio Mishima (właściwie Kimitake Hiroaka) urodził się 4 stycznia 1925 roku w Tokio, w rodzinie wysokiego urzędnika państwowego. Jego rodzina była daleko spokrewniona z rodem dawnych szogunów Tokugawa i prawdopodobnie to przywiązanie do tradycji sprawiło, że chłopiec został posłany do elitarnej szkoły Gokushuin kształcącej potomków rodu cesarskiego i arystokracji. Po ukończeniu wydziału prawa Cesarskiego Uniwersytetu Tokijskiego Hiroaka zaczął pracować w Ministerstwie Finansów, ale w 1948 roku zrezygnował z kariery urzędniczej na rzecz pisarstwa. Jego pierwszy tom opowiadań ukazał się w 1944 roku, wtedy też przyjął pseudonim Mishima, którym posługiwał się do końca życia.
Rozgłos przyniosła mu powieść „Wyznanie maski” (1949). Jest to opowieść o młodym chłopcu, który spostrzega, że budzące w nim skłonności homoseksualne nie pozwalają mu żyć tak jak rówieśnicy. Następnym ważnym osiągnięciem była „Złota Pagoda” (1956), opowiadająca o młodym mnichu buddyjskim, który opętany pięknem świątyni Złotego Pawilonu w Kioto, postanawia podpalić narodowy zabytek. Kanwą utworu stało się autentyczne wydarzenie, ale jego powieść nie jest kroniką wypadków, lecz próbą wyznaczenia granic piękna i określenia do czego prowadzi konflikt estetyki z etyka. Donald Keene pisał: „Miarą sukcesu Mishimy jest fakt, iż udało mu się przekonać czytelników, że tragiczne wydarzenie – zniszczenie bezcennego działa sztuki – może być uzasadnione, gdy chodzi o wyzwolenie jednostki”.
Osiągnięciom prozatorskim nie ustępuje dramaturgia. Dramaty Mishimy w tym samym stopniu co proza wyróżniają się piękną frazą, spójną kompozycją i umiłowaniem tradycji, połączonym z wnikliwą obserwacją zjawisk współczesnych. Wydawany w latach 1950–58 „Zbiór współczesnych dramatów no” zaliczany jest do najwybitniejszych utworów tego gatunku. Jest to 8 jednoaktówek opartych na dramatach klasycznego teatru japońskiego, którego historia sięga XIII wieku. Bez wątpienia czerpanie inspiracji z japońskiego teatru klasycznego było wyrazem przywiązania Mishimy do rodzimej tradycji, jednak Mishima zrezygnował z muzyki, tańca czy udziału chórów. Starał się udowodnić, że dawne formy dramatyczne, często uważane za skostniałe i archaiczne, mogą się stać środkiem wyrażania niepokojących zjawisk współczesnych.
Mishima czerpał z bogactwa tradycji Wschodu i Zachodu. Wydana w 1954 roku „Ballada o miłości” jest wyrazem zainteresowania kulturą grecką, a utwór „Madame de Sade” – klasycyzmem francuskim. Szerokie zainteresowania Mishimy sprawiły, że swobodnie korzysta ze skarbnicy motywów klasyki literackiej. Powieści „Dom Kyoko” czy „Na uwięzi” są próbą oddania poczucia moralnego chaosu i zagubienia młodego pokolenia w powojennym świecie.
Od samego początku jego życie naznaczone jest ideą konfliktu, która oddaje sprzeczności Mishimy. W kulturze, w której pojęcie męskości sprowadzone jest do siły fizycznej, brawury i zrytualizowanego autorytetu, Mishima uważał się za słabego; miał kompleks niższości. Spełnienia szukał w pisarstwie. Uprawiał kulturystykę, obsesyjnie zajęty swoim ciałem, w wieku 42 lat stał się mistrzem karate, co dawało mu poczucie pewności i męskości. Był też rozdarty między kulturą Wschodu i Zachodu. Sam Mishima określał to „siedzeniem w rokokowym fotelu w dżinsach i koszulce aloha”. Lubił motory, skórę, kino, zabiegał o międzynarodowe uznanie, które rzadko bywa udziałem azjatyckich pisarzy. Trzykrotnie zresztą był bliski otrzymania nagrody Nobla.
Istnienia, sensu szukał w sztuce, pięknie, a kiedy to zawiodło w działaniu. Dlatego właśnie straceńczy akt Kamikadze nazwał pięknym. Marzył o bohaterskiej śmierci, którą nie dano mu było w czasie wojny, bo nie brał w niej udziału. Z powodu fizycznej słabości. Pragnął osiągnąć sławę, zanim jeszcze nie będzie za późno. To zbiegło się z przesunięciem poglądów politycznych w stronę militarnej i nihilistycznej prawicy.
Był wojskowym, ale wyraz „wojskowy” należy rozumieć szczególnie. Nie chodzi o staż w armii, lecz o postawę, o kult samurajów, siły i broni. Ten kult miał głębokie podłoże psychologiczne i kulturowe. W pierwszym przypadku chodzi o to, że Mishima był sam zaprzeczeniem tego, co się kojarzy z wyobrażeniem żołnierza. Ten kult stał się czymś w rodzaju, rekompensaty psychicznej. W drugim przypadku miał on szersze uzasadnienie był przemyślanym programem odnowy Japonii. Uznając, że tożsamość Japonii, przejmującej zachodnie wzorce, jest zagrożona, ratunek widział w przywróceniu władzy cesarskiej i tradycyjnych wartości japońskich. Zorganizował z młodych ludzi o prawicowych przekonaniach Tate-no-kai, Towarzystwo Tarczy, prywatne oddziały szturmowe. Miały one wychowywać młode pokolenie w duchu bushido, szczepić wartości samurajskie. Szykowne mundury dla gwardii Mishimy zaprojektował osobiście Pierre Cardin, zafascynowany japońskim pisarzem.
W 1970 roku, w wieku 45 lat, przekonany, że wkrótce w Japonii władze przejmie lewica, postanowił dokonać zamachu stanu – na czele swoich szturmowców wkroczył do sztabu Sił Samoobrony, powojennej namiastki armii. Z balkonu wezwał żołnierzy do przyłączenia się do buntu, ale żaden go nie posłuchał. Wtedy zachował się jak prawdziwy samuraj – popełnił seppuku. Wszystko odbyło się wedle odwiecznego ceremoniału. Jeden z jego adiutantów pełnił rolę kaishaku i w stosownym momencie ściął mu głowę.
Dowody starannie zebrane przez biografów, jak również uważna lektura jego pism, wykluczają jednak, że to, co nastąpiło 25 listopada 1970 roku, było próbą zamachu stanu. To był starannie wyreżyserowany spektakl. Zresztą Mishima przez rok porządkował swoje sprawy wydawnicze, wiedząc, że jego sława wzrośnie po śmierci. Spektakl, który przygotował, też był jednak naznaczony piętnem klęski. Ostatnie słowa stojącego na balkonie Mishimy zakłóciły krzyki gapiów i warkot helikopterów.
Mishima to wielki pisarz, zarazem postać kontrowersyjna, intrygująca, niespokojna. Wielki esteta wyznający kult ciała, obsesyjnie zafascynowany śmiercią człowiek. Ostatni prawdziwy samuraj i aktor. Nie tyle na planie filmowym, ile w życiu. Układał swój dramat, i nie sposób rozstrzygną, kiedy działał z prawdziwych pobudek, a kiedy grał. Czy można jednak bez reszty zajrzeć w głąb duszy tak skomplikowanej osobowości.