Wobec pogarszającej się sytuacji na północnej granicy władze Czadu ogłosiły wycofanie 600 żołnierzy pełniących służbę na styku granic Mali, Burkina Faso i Nigru. Czadyjczycy byli ważną częścią sił walczących przeciwko ekspansji ekstremistów powiązanych z Al-Ka’idą i Da’isz. W lutym 2021 roku Ndżamena ogłosiła wysłanie 1200 żołnierzy mających wesprzeć międzynarodową koalicję, której długofalowym celem jest ustabilizowanie sytuacji w regionie. Podobną deklarację dotyczącą redukcji kontyngentu ogłosiło również najsilniejsze państwo zaangażowane w Sahelu – Francja.
Rzecznik prasowy czadyjskich sił zbrojnych, generał Azem Bermandoa Agouna, potwierdził zamiar wycofania połowy sił zaangażowanych w działania na terenie zachodniego Sahelu. Oficjalnie nie ujawniono, gdzie mają zostać wysłani żołnierze po powrocie do kraju. Dziennikarze Voice of America, powołując się na anonimowe źródła w czadyjskich siłach zbrojnych, poinformowali, że najprawdopodobniej wzmocnią oni garnizony na pograniczu z Libią i Sudanem.
Decyzja miała być konsultowana zarówno z partnerami z Afryki, jak i z Paryżem. Działania Ndżameny mogą jednak mieć poważne konsekwencje dla regionu, który pozostaje jedną z najbardziej niebezpiecznych części kontynentu i całego świata. Podjęte działania spowodowane są trudną sytuacją wewnętrzną Czadu, który próbuje opanować niepokoje po śmierci prezydenta.
Zbrojna opozycja sprzeciwiała się przejęciu steru w państwie przez syna poległego w kwietniu 2021 roku Idrissa Déby’ego. Bez budzącego strach Déby’ego seniora kraj z łatwością mógłby jednak pogrążyć się w chaosie wojny domowej. Dlatego generałowie zdecydowali się działać szybko.
Authorities in #Chad have announced the recall of 600 troops, half its contingent, from the multinational #G5Sahel force: "a strategic redeployment to better adapt to the organisation of the terrorists," a spokesman said.https://t.co/cPoRSpdLz8 pic.twitter.com/SeWhrDhHG2
— RFI English (@RFI_En) August 22, 2021
Wyniesiony do władzy 37-letni generał dywizji Mahamat ibn Idriss Déby Itno od początku starał się promować idee dialogu narodowego. Jednocześnie oskarżył członków FACT-u (Front dla Zmiany i Zgody w Czadzie), tej samej organizacji, której członkowie zabili jego ojca, jednej z najsilniejszych grup zbrojnych w kraju, o walkę w charakterze wojska zaciężnego w sąsiedniej Libii.
W rozmowach między rządem a FACT-em mediowali przedstawiciele Togo, co doprowadziło do decyzji o zaproszeniu przedstawicieli opozycji do rokowań. 21 sierpnia generał Déby stwierdził, że nie można rozpocząć negocjacji, dopóki wszystkie grupy nie będą reprezentowane. Do tego czasu priorytetem dla rządzących jest zabezpieczenie granic i uniemożliwienie rebeliantom zdobycia silniejszej pozycji negocjacyjnej w nadchodzących rokowaniach.
Dzięki wieloletniemu uczestnictwu w licznych konfliktach regionalnych czadyjscy żołnierze zaliczani są do najbardziej doświadczonych bojowo na świecie. Mimo to siły zbrojne są słabo wyekwipowane i z trudem utrzymują kraj w całości, czego najbardziej wyraźnym przykładem jest niemożność zabezpieczenia granicy z Libią. Kolumny bojowników swobodnie przekraczały granicę – biegnącą w większości przez piaski pustyni, słabo chronioną i, trzeba to uczciwie przyznać, właściwie niemożliwą do obrony nawet przy dużo większych nakładach finansowych.
Zagraniczne zaangażowanie militarne jest jednym z podstawowych filarów polityki bezpieczeństwa Czadu. Bez niego czadyjskie siły zbrojne są nieprzygotowane do odparcia zagrożenia ze strony rebeliantów atakujących z Libii. W ostatnich latach żołnierze odnosili sporadyczne sukcesy w walce z Boko Haram, jednak nie przełożyło się to bezpośrednio na gotowość do odpierania ataków ze strony zorganizowanej grupy zbrojnej, takiej jak FACT.
#Chad #Tchad FACT rebels reject "dynastic succession" after Idriss #Déby's death and announce they are marching on #Ndjamena pic.twitter.com/LGGADlN7HE
— Dominic Johnson (@kongoecho) April 20, 2021
W działania mające ustabilizować Sahel od lat zaangażowana jest Francja, ale końca wojny nie widać. Działania zbrojne w Afryce Zachodniej doprowadziły już do przymusowej migracji ponad 2 milionów osób. Wiele z nich uciekło do obozów dla uchodźców wewnętrznych lub skontaktowało się z przemytnikami ludi i próbowało dotrzeć do Europy. Konflikt, i działania Paryża, wielu porównuje do sytuacji w Afganistanie. Cytowany przez Voice of America dyrektor senegalskiego Instytutu Timbuktu podkreślił, że oba przypadki pokazały, że niekończące się interwencje militarne nie są efektywnym sposobem reagowania na kryzysy w sektorze bezpieczeństwa.
Francuzi nie zamierzają całkowicie się wycofać z Sahelu. Konieczne jest jednak szybkie opracowanie nowej wizji strategicznej – zarówno współpracy z afrykańskimi sojusznikami, jak i określenia długofalowych celów. W czerwcu 2021 roku prezydent Emmanuel Macron ogłosił, że do końca 2022 roku zostanie zakończona operacja „Barkhane” – główny filar francuskiej obecności wojskowej w regionie. Nie są znane szczegóły dalszego zaangażowania Paryża w Afryce Zachodniej, lecz pewne jest, że nie dojdzie do pełnego wyjścia. Nowa misja prawdopodobnie będzie działała na znacznie mniejszą skalę i będzie się skupiała na wsparciu szkoleniowo-materiałowym sił afrykańskich.
Inną przyczyną konieczności redukcji wojskowej obecności są rozwijające się nastroje antyfrancuskie w byłych koloniach. Sytuacje w Afganistanie i Sahelu różnią przyczyny upadku. Kabul jest przykładem klęski kolejnej próby zainstalowania systemu w wielu aspektach sprzecznego z lokalnymi warunkami społeczno-kulturowymi. W Afryce Zachodniej winę ponoszą nieefektywne miejscowe rządy. Państwa nie potrafiły ochronić ludności cywilnej ani zapewnić możliwości poszukiwania lepszej przyszłości, co pchnęło młodych ludzi w ramiona terrorystów.
Zobacz też: Czy Chiny są już drugim największym producentem broni?