Irańska marynarka wojenna utraciła dziś jeden ze swoich największych okrętów – uniwersalny zaopatrzeniowiec Charg. Z nieznanych przyczyn na jednostce wybuchł pożar, który ostatecznie doprowadził do tego, że okręt poszedł na dno w Zatoce Omańskiej, w pobliżu południowoirańskiego miasta Dżask. Na pokładzie znajdowało się około 400 osób. Według oficjalnych danych nikt nie zginął, ale około dwudziestu marynarzy doznało obrażeń.
Jak podaje Associated Press, pożar wybuchł około godziny 2.25 nad ranem. Strażakom nie udało się zdusić płomieni. W internecie szybko pojawiły się zdjęcia z pokładu okrętu, ukazujące pożar i marynarzy szykujących się do ewakuacji. Inne zdjęcia, wykonane już po wschodzie słońca, ukazują okręt, z którego unoszą się gęste kłęby czarnego dymu.
انفجار و آتشسوزی ناو جنگی ارتش با نام #خارگ در آبهای #بندرعباس pic.twitter.com/3OPmKcun6Y
— IBN PRESS (@IBNpress) June 1, 2021
Długi na 207 metrów, mający wyporność pełną 33,5 tysiąca ton Charg (w irańskiej flocie rozmiarami ustępował jedynie okrętowi-bazie Makran) służył przede wszystkim jako uniwersalny okręt zaopatrzeniowy, ale także jako jednostka szkolna. Był to w istocie zmodyfikowany zbiornikowiec floty brytyjskiego typu Ol. Irańczycy zamówili go w Wielkiej Brytanii w roku 1974, ale nie zdążyli odebrać ukończonej jednostki przed rewolucją, która obaliła szacha. W ostatecznym rozrachunku Charg trafił do Iranu (rozbrojony) dopiero w październiku 1984 roku. Odegrał później ograniczoną rolę w końcowych fazach wojny iracko-irańskiej, między innymi wspomagając flotylle irańskich trałowców.
Co istotne, zbiornikowce typu Ol przystosowano do przenoszenia trzech średnich śmigłowców, takich jak SH-3 Sea King, na rufowym pokładzie lotniczym (z czego dwa można umieścić w hangarach). Obecnie ma to dla Irańczyków szczególne znaczenie, gdyż Charg mógłby się w ten sposób stać prowizorycznym okrętem ZOP. Amerykanie bowiem postanowili zwiększyć aktywność okrętów podwodnych w Zatoce Perskiej. Mimo że jest to stosunkowo płytki akwen, zdolności ZOP są jedną z kilku pięt achillesowych irańskich sił zbrojnych. Utrata Charga osłabi je w tej kwestii jeszcze bardziej.
دو خلبان دیروز و ناو خارگ امروز قربانی دعوای ریاستی اختلاس گران شد. خاک تو سرتون … کاروان رفت و تو در خواب و بيابان در پيش – کي روي ره ز که پرسي چه کني چون باشي pic.twitter.com/Sz8mBZdDve
— محمود دهقانی Mahmoud Dehgani (@dehganifilm) June 2, 2021
Charg mógł też być wykorzystywany do zaopatrywania okrętu bazy Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Sawiz, kotwiczącego na wodach międzynarodowych na Morzu Czerwonym od 2017 roku. Sawiz może stamtąd przede wszystkim monitorować ruch zbiornikowców wiozących ropę między Kanałem Sueskim a cieśniną Bab al-Mandab. Saudyjczycy są przekonani, że załoga Sawiza dostarcza informacje wywiadowcze Iranowi i milicjom Hutich w Jemenie. Wiadomo, że po 2017 roku Charg przynajmniej raz przeszedł cieśninę Bab al-Mandab w kierunku północnym.
I właśnie wątek Sawiza dostarcza bardzo ciekawego pola do spekulacji. Jak pisaliśmy w kwietniu, Sawiz stał się celem ataku, którego najprawdopodobniej dokonali Izraelczycy. Wszystko wskazuje na to, że wykorzystano miny magnetyczne przyczepione do kadłuba poniżej linii wodnej. Według New York Timesa władze Izraela przyznały się Waszyngtonowi do zorganizowania ataku.
Atak ten był kolejnym epizodem toczonej po kryjomu wojny morskiej między Izraelem a Iranem. Miał to być odwet za atak na samochodowiec MV Helios Ray przeprowadzony w nocy z 24 na 25 lutego. Ten atak na był zaś podobno reakcją na izraelskie uderzenia na statki idące do Syrii, przemycające głównie irańską ropę i uzbrojenie.
#عاجل غرق السفينة الحربية الايرانية “خارگ” في خليج عُمان نتيجة اندلاع حريق "غامض" فيها وتزن السفينة الحربية العملاقة 33 ألف طن، كما يبلغ طولها 207 أمتار وعرضها 26.5 متر . pic.twitter.com/KOJnw1eFLG
— جاي معيان Guy Maayan (@guy_telaviv) June 2, 2021
Z kolei 25 marca izraelski kontenerowiec Lori pod banderą liberyjską – idący do Indii – został trafiony niezidentyfikowanym pociskiem rakietowym na Morzu Arabskim, a 12 kwietnia zaatakowano samochodowiec Hyperion Ray należący do tego samego przedsiębiorstwa Ray Shipping z Tel Awiwu. Do ataku miało dojść w odległości około dwudziestu mil morskich od Fudżajry w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, do której statek szedł z portu Mina Al-Ahmadi w Kuwejcie. Nie może być cienia wątpliwości, że mamy do czynienia z zaklętym kręgiem odwetów, choć cykl ten przygasł w trakcie niedawnego konfliktu w Strefie Gazy.
Należy wobec tego postawić pytanie: czy Charg również stał się celem ataku izraelskich komandosów? W tej chwili nic na to nie wskazuje, lecz nie można wykluczyć takiej ewentualności. Byłaby to radykalna demonstracja siły po niedawnych agresywnych wypowiedziach irańskich polityków i generałów. Najdalej posunął się kilka dni temu dowódca Sił Ghods, generał brygady Esmail Ghaani, który oświadczył, że Izrael niebawem będzie musiał opuścić „okupowane terytoria palestyńskie”, i zalecił Izraelczykom odkupienie uprzednio sprzedanych domów i mieszkań na Zachodzie.
Trzeba też podkreślić, że jest to bardzo pechowy tydzień dla irańskich sił zbrojnych. Wczoraj w bazie lotniczej w Dezfulu doszło do tragicznego wypadku: w samolocie F-5F Tiger II doszło do uruchomienia obu foteli wyrzucanych w czasie czynności przedstartowych prowadzonych w hangarze. Dwaj lotnicy, Kianusz Basati i Hosejn Nami, zginęli na miejscu.
Zobacz też: Jak Szwecja przygotowuje siły zbrojne do konfrontacji z Rosją
(apnews.com)