W ciągu ostatniego roku sytuacja w Afryce Zachodniej uległa ogromnej zmianie. Region do tej pory zdawał się skazany na upadek, a przed ostatecznym pogrążeniem się w chaosie powstrzymywała go jedynie silna obecność wojskowa Francji. Ostatnie dane z Burkina Faso wskazują jednak, iż najczarniejsze scenariusze mogą się nie sprawdzić. Mimo nadal dużego zagrożenia ze strony bojowników liczba ofiar ataków spadła o 87%.
Najprawdopodobniej nie można mówić o jednej przyczynie tej zmiany. Widzimy raczej kombinację kilku, z których każdy sam z siebie nie stanowi dużej zmiany, razem przyczyniły się jednak do znacznego ustabilizowania sytuacji w Burkina Faso. W samej prowincji Soum, leżącej przy granicy z Mali, w ciągu ostatnich sześciu miesięcy ekstremiści zabili 439 osób, podczas gdy sześć miesięcy wcześniej ofiar cywilnych było 901.
Jednym z czynników mogących mieć wpływ na mniejszą aktywność bojowników są rokowania pokojowe między rządem a przedstawicielami grup zbrojnych. Oficjalnie władze zaprzeczają, że podjęły się tego rodzaju rozmów, jednak na północy wykształcił się kruchy rozejm między wojskiem a ekstremistami. Doszło do podziału wpływów, na którego mocy część wsi znalazła się pod władzą rebeliantów, a patrole zwyczajnie je omijają.
Ewentualne rozmowy z terrorystami są jednak politycznie trudnym zagadnieniem dla Wagadugu, które nadal uzależnione jest od ścisłego sojuszu z Francją. Ta zaś w Sahelu stawia na twardą politykę skupiającą się nie na rozwiązaniach politycznych, lecz na działaniach zbrojnych. Być może rząd Burkina Faso prowadzi podwójną grę – jednocześnie negocjując z bojownikami i wykorzystując Francuzów jako narzędzie, formę nacisku mającą skłonić ekstremistów do pozostania przy stole negocjacyjnym.
Równie ważne co rozmowy polityczne jest zwiększenie potencjału operacyjnego sił zbrojnych przez powołanie grup samoobrony. Jedną z takich organizacji byli utworzeni w 2020 roku Wolontariusze Obrony Ojczyzny. Powołani na bazie istniejących wcześniej milicji etnicznych, wykorzystywani są jako element nacisku na miejscowych Fulan, wielokrotnie oskarżanych o sympatyzowanie z ekstremistami. Spośród wszystkich ataków przeprowadzonych przez członków WOO i zaliczonych do przestępstw na tle etnicznym aż w 83% przypadków ofiarami byli Fulanie.
Trzon nowej milicji stanowią byli członkowie Koglweogo, czyli „strażników buszu”, wykorzystywanych w 2019 roku do walki z terrorystami. Oddziały samoobrony są bardzo luźno zorganizowane, a rząd ma nad nimi jedynie minimalną kontrolę. Celem wykorzystania WOO było przeniesienie ciężaru obrony na społeczności lokalne. Umożliwiło to wojsku skupienie się na obsadzeniu posterunków i baz w miastach oraz ograniczeniu liczby patroli na obszarach niezurbanizowanych. Wykorzystanie lokalnych grup samoobrony okazało się w niektórych regionach sukcesem. W centralnej części Burkina Faso ochotnicy aktywnie wspierali oddziały rządowe, skutecznie wypierając ekstremistów.
Nie bez znaczenia dla poprawy sytuacji w Burkina Faso była rozwijana współpraca w ramach sił antyterrorystycznych G5 Sahelu. Pogłębienie i dopracowanie ram współpracy umożliwiło ustabilizowanie jednego z najniebezpieczniejszych miejsc w Afryce Zachodniej – tak zwanego sahelskiego trójkąta, w którym spotykają się granice Nigru, Mali i Burkina Faso. Lassane Sawadogo, sekretarz wykonawczy rządzącej Partii Ruchu na rzecz Postępu, stwierdził że równie ważne co poprawa kooperacji było większe skupienie się na działaniach wywiadowczych.
Wcześniej obszar został wzmocniony między innymi przez liczący tysiąc żołnierzy kontyngent z Czadu. Władze wszystkich państw w regionie zdają sobie sprawę, że pozwolenie ekstremistom na działanie będzie oznaczało znaczące pogorszenie sytuacji w Afryce Zachodniej, a w najgorszym przypadku – nawet połączenie części bojowników z Boko Haram.
Podczas gdy burkińskie wojsko wypracowało skuteczną formę współpracy z lokalnymi milicjami, ekstremiści nadal nie zdołali utworzyć jednolitego frontu. Dwie największe organizacje, jedna sprzymierzona z Al-Ka’idą, druga z Da’isz, pogrążyły się w walce o wpływy, a mniejsze grupy są zwyczajnie zbyt słabe, aby realnie wpływać na sytuację w kraju. Organizacje do tej pory odpowiedzialne za większość ataków przestały walczyć z rządem i skupiły się na konflikcie wewnętrznym.
Chaos dodatkowo pogłębiła pandemia koronawirusa. Opieka zdrowotna na obszarach wiejskich praktycznie nie istnieje, a większość zakażonych pozostaje bez podstawowej opieki. Nie po raz pierwszy COVID-19 wpływa na tymczasowe załamanie struktur organizacji terrorystycznej. Do podobnego przypadku doszło w Rogu Afryki, gdzie Asz-Szabab została sparaliżowana, gdy dowódcy terenowi zachorowali.
Władze Burkina Faso podejmują również długofalowe inicjatywy mające ograniczyć rozprzestrzenianie się ekstremizmu wśród sahelskiej młodzieży. Jedną z nich jest utworzenie Radio Jeunesse Sahel, czyli Młodzieżowego Radia Sahelu. Skierowana do odbiorców w wieku 15–35 lat rozgłośnia nadaje audycje w kilku najpopularniejszych językach używanych w regionie, a zasięgiem obejmie Burkina Faso, Niger, Mali, Czad i Mauretanię.
#Sahel: radio station as part of the fight against "terrorism", called "Radio Jeunesse Sahel", based in Ouagadougou, and will broadcast programs on behalf of the G5-Sahel countries. #BurkinaFaso #Niger #Mali https://t.co/cYlumRLlV5
— Rida Lyammouri (@rmaghrebi) April 15, 2021
Do tej pory rządy Afryki Zachodniej nie podejmowały szerszych prób kontrowania propagandy rozpowszechnianej przez muzułmańskich radykałów. Dla młodych bezrobotnych mężczyzn mieszkających w Sahelu jest niewiele metod poprawy sytuacji życiowej. Wielu, chcąc uciec od poczucia beznadziei i braku perspektyw, angażuje się w działalność przestępczą lub staje się łatwym celem dla werbowników grup terrorystycznych. Uruchomienie wielojęzycznego radia może być niewielkim, lecz ważnym krokiem w stronę walki z bojownikami również na froncie propagandowym.
Państwa Afryki Zachodniej
Niestabilna sytuacja w Mali bezpośrednio przekłada się na bezpieczeństwo krajów zachodniego Sahelu – Niger, Burkina Faso, Wybrzeże Kości Słoniowej czy Mauretanię. Bojownicy swobodnie przekraczają granice, w wielu miejscach będące jedynie umownymi liniami na mapie, doprowadzając do kryzysu w całym regionie. Obok malijskich ekstremistów aktywni są również członkowie Boko Haram. Państwa Sahelu należą do najbiedniejszych na świecie, a ich siły zbrojne są nieprzygotowane do stawienia czoła ekstremistom. Dlatego wiele rządów opiera się w dużej mierze na wsparciu z zagranicy. Najatrakcyjniejszym partnerem w sferze zarówno polityki, jak i obronności pozostaje Francja.
Zobacz też: Palau jako ważny przyczółek w strategii USA przeciw Chinom
(csis.org, reuters.com, clingendael.org)