Z samej natury działań najemników wynika, że często rozgrywają się one w szarej strefie, a przez to trudno określić, czy prywatne firmy wojskowe działają w granicach prawa. Podobnych wątpliwości nie ma w przypadku działań w oczywisty sposób będących zbrodniami wojennymi, takich jak tortury. Właśnie takie zarzuty postawiono członkom rosyjskiej grupy Wagnera, którzy w 2017 roku torturowali, a następnie zamordowali syryjskiego dezertera Muhammada at-Tahę Ismaila al-Abd Allaha, vel Hamdiego Boutę. 15 marca poinformowano o wniesieniu sprawy przed sądem w Moskwie.

Całość zbrodni uwieczniono na nagraniu, które trafiło do internetu. Mówiący po rosyjsku i ubrani w odzież wojskową mężczyźni torturowali leżącego Syryjczyka, bijąc go między innymi młotem wyburzeniowym. Po śmierci ofierze odcięto ręce i głowę, a ciało podpalono. Początkowo tożsamość zabitego była nieznana. Wiadome było jedynie, że jest on dezerterem z Syryjskiej Armii Arabskiej lojalnej wobec prezydenta Baszszara al-Asada.



Pierwsze szczegółowe informacje przedstawiły syryjska – ale działająca z Francji – Jesr Press i rosyjska Nowaja Gazieta. Jednego z katów zidentyfikowano jako pracownika grupy Wagnera, który brał udział w walkach w Donbasie po stronie Rosjan. Jednocześnie ustalono tożsamość zabitego. Muhammad at-Taha Ismail al-Abd Allah, włączony przymusowo w szeregi armii rządowej 27 marca 2017 roku, pełnił służbę w bazie lotniczej At-Tijas (T-4) w pobliżu Himsu. Mężczyzna próbował uciec, jednak zgubił się na pustyni. Próbował kontaktować się za pomocą WhatsAppa z mieszkającym w Libanie szwagrem. Błąkającego się mężczyznę zatrzymali rosyjscy najemnicy, a gdy zorientowali się, że jest dezerterem, poddali go torturom i zamordowali.

Żołnierze na nagraniu posługują się mieszanką rosyjskiego i arabskiego a w tle odtwarzana jest piosenka nawiązująca do wojny w Czeczenii i specnazu. Nie są to bezpośrednie dowody, jednak razem z informacjami o obecności w regionie rosyjskich najemników pozwalają z dużą dozą prawdopodobieństwa określić, że mężczyźni z nagrania to wagnerowcy. Jeden z najemników ma naszywkę ja prosto sdiełaju tiebie oczeń, oczeń bolno, co można przetłumaczyć: „po prostu bardzo, bardzo cię skrzywdzę”.

Po latach grupa złożona z prawników i obrońców praw człowieka postanowiła walczyć przed moskiewskim sądem o sprawiedliwość dla rodziny zabitego. Wśród osób zaangażowanych w rozpoczynającą się batalię jest znany syryjski adwokat Mazen Darwisz. Większość obserwatorów uważa, że w obecnym klimacie politycznym skazanie kogokolwiek w sprawie zabójstwa Muhammada al-Abd Allaha będzie niemal niemożliwe. Zaangażowani w sprawę prawnicy widzą to jednak z szerszej perspektywy.

Oskarżenie dotyczy obywateli Rosji, którzy złamali rosyjskie prawo i mają być sądzeni przed rosyjskim sądem. Wniesienie sprawy w taki sposób ma ją uchronić przed próbami oskarżenia zespołu o działania propagandowe czy polityczne wymierzone w dobre imię Moskwy. Darwisz uważa, że dochodzenie sprawiedliwości w ten sposób postawi Kreml w trudnej sytuacji i zmusi rosyjskie władze do walki na swoim terenie, do czego nie są przyzwyczajone.



Żaden z zaangażowanych w sprawę prawników nie wierzy, że zakończy się ona w Moskwie. Większość obserwatorów spodziewa się ostatecznego przekazania jej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Uniemożliwi to władzom dalsze milczenie w sprawie aktywności rosyjskich najemników. Do tej pory Kreml utrzymywał, że są to działania podejmowane przez prywatne przedsiębiorstwa, a Rosja jako państwo nie ma na nie wpływu.

Zrzucenie cienia

Jest to pierwsza tego rodzaju sprawa wniesiona przed sąd. Od jej wyniku zależą dalsze losy prywatnych firm wojskowych, których pracownicy, korzystając z niejasności prawnych, działają znacznie swobodniej niż żołnierze rządowi. Postawienie najemników przed sądem będzie ważnym krokiem w stronę lepszej kontroli nad prywatnymi armiami.

Obecnie wiele grup działa w prawnej próżni. Najemnicy przyjmują kontrakty dotyczące bardzo szerokiego zakresu działań. Wielu z nich nie ma bezpośredniego związku z działaniami zbrojnymi. Przykładem może być południowoafrykańska Dyck Advisory Group. Oprócz walk z bojownikami i kłusownikami w Mozambiku zajmowali się też rozminowywaniem pól pozostałych po wojnie domowej.

Wiele operacji ze swojej natury musi odbywać się w sekrecie. Upublicznienie nagrań przedstawiających najemników sprawia, że do opinii publicznej dociera wiele informacji o skali wykorzystania prywatnych żołnierzy. Materiały takie mogą być użyte jako propagandowe i promocyjne, jednak zazwyczaj przedstawiają najemników w złym świetle – jako brutalnych i niezdyscyplinowanych żołnierzy nieróżniących się wiele od pospolitych bandytów.



W ostatnich latach rynek prywatnych firm wojskowych przeżywa renesans. Jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne grupy oferujące usługi w najniebezpieczniejszych częściach świata. Różnią się poziomem profesjonalizmu, wyposażeniem i kulturą pracy. Niektóre podejmują się jedynie bardzo określonych działań, jak operacje szkoleniowe lub ochrona najważniejszych osób, inne biorą każdy kontrakt niezależnie od warunków.

Grupa Wagnera cieszy się mieszaną opinią. Działania w Syrii i Libii oraz spektakularna klęska w Mozambiku sprawiają, że jej członkowie nie są postrzegani jako najemnicy najwyższej klasy. Daleko im do poziomu wyszkolenia pracowników CzWK Patriot czy cieszących się doskonałą reputacją prywatnych żołnierzy z Afryki Południowej. Wraz z pojawieniem się chińskich firm wojskowych konkurencja stanie się jeszcze trudniejsza, a niska cena i umiejętność zabijania jeńców przestanie przesądzać o dostępie do kontraktów.

Zobacz też: Komandosi USAF-u szykują się na dużą wojnę

(newamerica.org, diyaruna.com, asiatimes.com)

US Air Force / Staff Sgt. Levi Riendeau