Źródło w rosyjskim przemyśle zbrojeniowym, na które powołuje się agencja TASS, potwierdziło, że lotniskowiec Admirał Kuzniecow powróci na morze w roku 2022. Pierwsze takie zapewnienia pojawiły się wiosną tego roku ze strony prowadzącej remont trzydziestopięcioletniego okrętu stoczni Zwiezdoczka w Siewierodwińsku.
Temat poruszył po raz kolejny w sierpniu szef Zjednoczonej Korporacji Stoczniowej Aleksiej Rachmanow. Zapewniał on, że remont Kuzniecowa zostanie zakończony we wrześniu 2022 roku, a szkody, jakie okręt odniósł w kolejnych wypadkach, nie są aż tak rozległe, jak początkowo oceniano. W ubiegłym roku dziennik Kommiersant pisał, że ich wartość może być równa cenie samego okrętu.
Przypomnijmy: jedyny rosyjski lotniskowiec nie wyszedł w morze od czasu powrotu z Syrii na początku roku 2017. Wnioski i doświadczenia z tej eskapady pomogły przygotować szeroko zakrojony projekt modernizacji. Miała ona objąć przede wszystkim mocno krytykowane układy napędowy i system wspomagania lądowania.
Dalsze zmiany dotyczyły instalacji nowych systemów łączności, nawigacji, walki radioelektronicznej, rozpoznania i zarządzania walką. Zmodyfikowane miało zostać także uzbrojenie lotniskowca. Projekt okazał się jednak zbyt kosztowny, w związku z czym zakres modernizacji ograniczono, chociaż nie wiadomo, jak bardzo.
Później zaczęła się seria nieszczęść. W październiku 2018 roku zatonął dok pływający PD-50, w którym znajdował się Admirał Kuzniecow. Spadające suwnice uszkodziły wówczas pokład lotniczy. Remont opóźniał się z braku pieniędzy i odpowiedniej infrastruktury, pojawiły się nawet głosy wzywające do złomowania lotniskowca.
Taki krok niewątpliwie uwolniłby rosyjską marynarkę wojenną od zbędnego balastu, którym stał się okręt, jednak byłby to duży cios w prestiż państwa. W związku z tym podjęto decyzję o remoncie. Sytuacja uległa dalszej komplikacji w grudniu 2019 roku, gdy na pokładzie lotniskowca wybuchł pożar. Straż pożarna zmagała się z żywiołem przez dwadzieścia cztery godziny.
Wydawało się, że to już koniec Admirała Kuzniecowa, jednak po raz kolejny przeważyły względy prestiżowe. Na początku tego roku koszt samego malowania okrętu wyceniano na 250 milionów rubli (14,3 miliona złotych), obecnie mówi się o kwocie w przedziale 300–330 milionów rubli (15–16,4 miliona złotych).
Według Rachmanowa pożar nie wyrządził żadnych poważnych szkód na pokładzie. Pośrednio potwierdza to źródło TASS, które utrzymuje, że finalne prace w postaci malowania kadłuba zostaną zakończone w terminie, po czym rozpoczną się próby morskie.
W najmniejszym stopniu wszystkie te doniesienia nie mówią o całościowym koszcie remontu i modernizacji. Nadal też nie wiadomo, jaki będzie zakres modernizacji. Rosyjskie źródła cały czas utrzymują, że obejmie ona układ napędowy oraz kluczowe systemy zarządzania walką, łączności, nawigacji i walki radioelektronicznej.
Zobacz też: Francuzi naprawią okręt podwodny Perle, łącząc go z drugą jednostką
(opex360.com, tass.com)