Modernizacja części japońskich myśliwców Mitsubishi F-15J polegająca na przystosowaniu ich do przenoszenia pocisków manewrujących, a tym samym wykonywania zadań uderzeniowych, stanęła pod znakiem zapytania. Przyczyną nie są jednak obiekcje natury politycznej, ale rosnące koszty programu.
Dyskusja nad przystosowaniem F-15J do wykonywania zadań uderzeniowych ruszyła jeszcze w roku 2017. W końcu zapadła decyzja o zmodernizowaniu dwudziestu maszyn, a program ujęto w średnioterminowych wytycznych polityki obronnej na lata 2019–2023. Zmodernizowane samoloty miały zostać dostarczone do roku 2027.
Jak jednak dowiedział się dziennik Asahi Shimbun, program otrzymał finansowanie jednie w roku budżetowym 2019 i były to środki pozwalające na modernizację zaledwie dwóch samolotów. Modernizacja F-15 nie znalazła się ani w budżecie na rok 2020, ani w projekcie budżetu na rok 2021. W takich warunkach zakończenie prac do roku 2027 jest już niemożliwe.
Według źródeł w ministerstwie obrony i Powietrznych Siłach Samoobrony, na które powołuje się gazeta, przyczyną jest skokowy wzrost kosztów. Początkowo strona japońska szacowała wartość całego programu obejmującego prace projektowe, testy, zakup odpowiedniego wyposażenia wraz z jego integracją i właściwe prace modernizacyjne na mniej więcej 770 milionów dolarów. Szybko jednak okazało się, że cena końcowa może sięgnąć nawet miliarda dolarów.
Japończycy nieformalnie wskazują, ze winę za to ponoszą Amerykanie. Modernizacja F-15J miała być realizowana przez Boeinga we współpracy z Mitsubishi, a spora jej część – finansowana w ramach programu Foreign Military Sales. Amerykańska administracja miała wycenić finansowaną przez siebie część na co najmniej 740 milionów dolarów. Jeżeli to prawda, będzie to kolejny argument dla coraz głośniejszej w Japonii krytyki Foreign Military Sales.
Źródło w resorcie obrony powiedziało Asahi Shimbun, że Waszyngton zasugerował Tokio przyznanie dodatkowych środków na modernizację w roku podatkowym 2022. Nawet na tak późnym etapie nie wiadomo jednak, ile w końcu będzie kosztować modernizacja dwudziestu samolotów i czy Japonię w ogóle będzie na nią stać.
Opóźnienia w finansowaniu blokują możliwość wprowadzenia do budżetu środków na zakup pocisków manewrujących dla zmodernizowanych F-15. Nadal też nie wiadomo, które pociski miałyby trafić na uzbrojenie maszyn. Wymóg zasięgu rzędu 900 kilometrów wskazuje na JASSM-ER, które zostały już zintegrowane z F-15E. Oficer Powietrznych Sił Samoobrony zasugerował nawet dziennikowi, ze może dojść do sytuacji, w której nie będzie pocisków nawet dla dwóch zmodernizowanych myśliwców.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że w ubiegłym roku niemiecko-szwedzkie konsorcjum Taurus Systems zaoferowało Japonii integrację F-15J i F-2 z pociskami manewrującymi KEPD 350E. Wprawdzie pocisk ten ma zasięg jedynie nieco ponad 500 kilometrów, ale został już wybrany przez Koreę Południową dla myśliwców F-15K. Zdaniem Taurusa wymagania Tokio i Seulu są zbliżone, a w grę mogą też wejść niższe koszty niż w przypadku amerykańskiej oferty.
Nie jest to jedyny program modernizacji japońskich F-15. Kolejnych 98 maszyn ma przejść wymianę radarów i komputerów pokładowych, mającą pozwolić na skuteczniejsze wypełnianie zadań myśliwców przechwytujących. Koszt tego programu ma wynieść około 4,5 miliarda dolarów,
Zobacz też: Rosja przyspiesza prace nad dronem bojowym Ochotnik
(asahi.com)