Egzoszkielety możliwe do wykorzystania na polu walki są obiektem zainteresowania sił zbrojnych wielu krajów. Wszelkie dotychczasowe próby skonstruowania takich urządzeń kończyły się jednak fiaskiem, a doktor Vikram Mittal, wykładowca na akademii wojskowej West Point, twierdzi na łamach Forbesa, że takie projekty na zawsze pozostaną częścią science-fiction.

Umożliwienie żołnierzom przenoszenia większych ilości zaopatrzenia i lepszych pancerzy indywidualnych niewątpliwie rozpala wyobraźnie. Projekty takie powstały w ramach rosyjskiego programu żołnierza przyszłości Ratnik czy amerykańskiego Tactical Assault Light Operator Suit (TALOS). Zdaniem Mittala na przeszkodzie przeistoczeniu żołnierzy w Predatora lub Iron Mana stoją trzy kluczowe problemy natury technicznej.

Pierwszym z nich jest właściwa synchronizacja między żołnierzem a egzoszkieletem. Mimo znaczących postępów na tym polu egzoszkielety nadal nie są i prawdopodobnie jeszcze długo nie będą w stanie odpowiednio szybko reagować na polecenia. Drugi problem to siłowniki. O ile udało się z powodzeniem stworzyć urządzenia z powodzeniem imitujące stawy kolanowe i łokciowe, o tyle stworzenie mechanicznych kopii bioder, barków, kostek i nadgarstków ciągle napotyka problemy. Tym samym ruchliwość egzoszkieletów i swoboda ruchów noszących je żołnierzy są poważnie ograniczone.

Ostatni z głównych problemów to układ napędowy. Także tutaj pomimo postępu technicznego i rosnącej liczby dostępnych rozwiązań silniki są nadal zbyt głośne, ogniwa paliwowe za bardzo się nagrzewają, a akumulatory są za ciężkie. Do tego większość źródeł energii jest łatwopalna lub może wybuchnąć w przypadku trafienia. Radykalnie obniża to bezpieczeństwo żołnierzy.

Mittal wskazuje jeszcze kilka innych problemów. Przypomina, że aby nowa broń miała wpływ na przebieg działań wojennych, musi zostać wprowadzona w odpowiednio dużej liczbie, a do tego utrudnić przeciwnikowi odpowiednią reakcję. Na obu tych polach egzoszkielety bojowe mają mieć duże braki, zdaniem autora niemożliwe do przezwyciężenia.

Po pierwsze bojowym egzoszkieletom bliżej będzie do zbroi średniowiecznych rycerzy niż sortów mundurowych i kamizelek kuloodpornych. Oznacza to, że zamiast produkcji kilku standardowych rozmiarów konieczne będzie robienie pancerzy na wymiar. Ogranicza to możliwość masowej produkcji, a tym samym podnosi koszty. Pewnym wyjściem z tej sytuacji może być druk 3D, aczkolwiek trudno przewidzieć, w jakim stopniu uda się zastosować taką metodę produkcji.

W przypadku reakcji przeciwnika, czyli zwykłego zwalczania bojowych egzoszkieletów, ściera się kilka przeciwstawnych wyzwań, jak zawsze zresztą w wyścigu między mieczem i tarczą. Pancerz, nawet przy wykorzystaniu egzoszkieletu, nie może być zbyt ciężki, żeby nie ograniczać mobilności. Mittal jednak wskazuje inny problem: nawet jeżeli egzoszkielet wytrzyma trafienia i skutki pobliskich wybuchów, jak zniesie je znajdujący się w środku człowiek? Maszyna, której pilot stracił przytomność, został ciężko ranny lub doznał poważnych obrażeń narządów wewnętrznych, będzie bezużyteczna.

Autor na podstawie tych przesłanek uznaje wykorzystanie egzoszkieletów na polu walki za bardzo mało prawdopodobne. Ich zastosowanie będzie ograniczone raczej do jednostek tyłowych, przede wszystkim logistycznych, gdzie mogą znacznie usprawnić pracę.

Zobacz też: Amerykanie mówią, że sztuczną inteligencję łatwo oszukać

(forbes.com)

20th Century Fox