20 lipca podczas ćwiczeń na poligonie w bazie Fort Bliss w Teksasie czołg M1A2 Abrams dostał się pod ogień prowadzony przez załogę innego czołgu tego samego typu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do fatalnej w skutkach pomyłki, choć na dogłębną analizę potrzeba będzie czasu. Obecnie incydent jest wyjaśniany przez specjalistów z 1. Dywizji Pancernej. Oba czołgi wchodzą w skład 3. Pancernego Brygadowego Zespołu Bojowego.

Do trafienia doszło podczas strzelania do celów ruchomych z odległości około 2500 metrów. Abramsa porażono ćwiczebnym pociskiem M1002 Target Practice Multipurpose Tracer (TPMP-T) kalibru 120 milimetrów o masie około 8,16 kilograma. Jest to niebojowy wariant pocisku M830A1 High Explosive Anti-Tank Multipurpose Tracer (HEAT-MP-T). Używanie M1002 podczas ćwiczeń maksymalnie urealnia efekty osiągane przy użyciu amunicji bojowej.

Oficer prasowa, podpułkownik Lindsey Elder, zaznaczyła, że trafiony czołg ma rozległe uszkodzenia, zaś jeden z członków załogi został ranny i – po opatrzeniu na miejscu – przewieziony do szpitala. Z upublicznionych informacji wynika, że pocisk ćwiczebny nie przebił pancerza, ale uszkodzeniu uległ szereg podzespołów zainstalowanych na zewnątrz czołgu.

Zobacz też: Amerykanie wycofują z użytku amunicję uranową

(armytimes.com, military.com)

US Marine Corps / Cpl. Austin Livingston