Strzelanina w Bulohawo na pograniczu Somalii i Kenii z początku nie wydawała się niczym wyjątkowym w realiach Rogu Afryki. Starcie między oddziałami lojalnymi wobec rządu w Mogadiszu a siłami autonomicznej republiki Dżubbalandu potencjalnie mogą jednak się przerodzić w kolejny konflikt międzynarodowy. Stanowczo zareagował prezydent Kenii, który zapowiedział, że nie cofnie się przed odwetem w przypadku zbrojnego naruszenia granicy przez Somalijczyków.
Do potyczki doszło, gdy somalijscy żołnierze próbowali się przedrzeć przez terytorium autonomicznej republiki, aby aresztować byłego dżubbalandzkiego ministra oskarżanego o „poważne przestępstwa”. Polityk został wcześniej aresztowany, lecz w styczniu 2020 roku uciekł z więzienia i prawdopodobnie schronił się na pograniczu somalijsko-kenijskim. Oddziały lojalne wobec rządu w Mogadiszu, kierując się w stronę granicy, wdały się w walkę z siłami dżubbalandzkimi. W ferworze walki ostrzelane miało zostać kenijskie miasto Mandera.
Uhuru Kenyatta, prezydent Kenii, skrytykował działania Somalijczyków, mówiąc, iż tego rodzaju naruszenie granicy jest niedopuszczalne. Podobne działania w przyszłości mają spotkać się ze zdecydowaną reakcją kenijskich sił zbrojnych. 4 marca podjęto kroki w celu deeskalacji konfliktu: przywódcy obu państw w rozmowie telefonicznej ustalili, że należy powstrzymać się od pochopnych działań i wspólnie lepiej zabezpieczyć granicę.
Do napięć doszło krótko po tym, jak minister obrony Kenii Monica Juma oświadczyła, że jej resort opracowuje, we współpracy z Unią Afrykańską, plan wycofania wojsk z misji AMISOM do 2021 roku. Nairobi wysłałp 16 października 2011 roku do Somalii oddziały mające wesprzeć rząd centralny w walce przeciwko Asz-Szabab. Mimo wielu zwycięstw na polach bitew cel strategiczny nadal nie został osiągnięty. Wycofanie wojsk ma zmniejszyć zagrożenie terrorystyczne w samej Kenii, a zaoszczędzone środki mają zostać przeznaczone na modernizację. Nieoficjalnie na decyzję wpłynęły również złe relacje między Nairobi i Mogadiszu.
Stosunki między Somalią a Dżubbalandem pozostają napięte. Prezydent Ahmed Madobe oskarżał Mogadiszu o nielegalne wpływanie na lokalne wybory. Od tej pory stosunki znacząco się pogorszyły. Osiągnięcia porozumienia nie ułatwiają również działania Kenii, która otwarcie wspiera Dżubbaland, przewidując, iż może to przynieść korzyść w sporze o granicę morską toczonym od lat z Mogadiszu. Stawką w konflikcie są bogate złoża gazu i prawa do ich wyłącznej eksploatacji. Sprzedaż koncesji na wydobycie przyniesie ogromne zyski i może potencjalnie przyczynić się do gospodarczego rozkwitu kraju, który uzyska kontrolę nad spornym obszarem.
Zobacz też: Biały Dom: Solejmani nie był bezpośrednim zagrożeniem
(radioshabelle.com, radiodalsan.com, nation.co.ke)