Generał Stephen Townsend, szef Dowództwa Afrykańskiego, poinformował o wytropieniu i wyeliminowaniu dwojga członków Asz-Szabab odpowiedzialnych za zaplanowanie ataku na bazę w zatoce Manda w Kenii w styczniu tego roku. Terroryści zostali zabici w wyniku nalotu przeprowadzonego 22 lutego.
Podczas zamachu na kenijsko-amerykańską bazę zginęło trzech Amerykanów: podoficer Henry Mayfield Jr (23 lata) oraz dwóch cywilów pracujących dla Departamentu Obrony, Dustin Harrison (47 lat) i Bruce Triplett (64 lata). Od 5 stycznia trwały intensywne poszukiwania osób odpowiedzialnych za zaplanowanie uderzenia. Ustalono, że odpowiedzialnymi jest małżeństwo od lat działające w Asz-Szabab.
Uderzenie na bazę w zatoce Manda było całkowitym zaskoczeniem. Placówkę ostrzelano z broni automatycznej i moździerzy, po czym terroryści wdarli się do środka. Atak spotkał się z szybką reakcją stacjonujących tam żołnierzy. Jako wsparcie dla obrońców natychmiast wysłano marines z 3. batalionu Pułku Raiderów (formacji sił specjalnych Korpusu Piechoty Morskiej). Ich posterunek znajdował się jednak około półtora kilometra od miejsca ataku, dlatego nie zdążyli przyjść z odsieczą.
Był to pierwszy przypadek ataku Asz-Szabab na siły amerykańskie w Kenii.
Generał Townsend stwierdził również, że zamach przyczynił się do przemyślenia strategii zabezpieczania baz. Sam fakt, iż terroryści zdołali wedrzeć się na teren bazy, zabić trzech Amerykanów i zniszczyć lub uszkodzić sześć statków powietrznych (w tym samoloty King Air 350 i DHC-8-202, używane podobno do lotów zwiadowczych), ma świadczyć o słabości systemu ochrony kluczowych obiektów.
Zobacz też: Kenia: Coraz więcej ofiar zamachów terrorystycznych
(militarytimes.com, janes.com)