Amerykańska marynarka wojenna chce wycofać cztery spośród dziewiętnastu kontrowersyjnych okrętów Littoral Combat Ship (LCS), w tym jeden, który ma zaledwie sześć lat. Cała czwórka byłaby zdolna do służby może nawet przez kolejne dwadzieścia lat, ale obecnie są to okręty testowe, nieprzeznaczone do walki. Nie jest jasne, dlaczego US Navy chce je wycofać, gdy jednocześnie planuje mieć flotę co najmniej 355 okrętów do 2030 roku.
Marynarka wojenna chce wycofać pierwsze dwie jednostki z typu Freedom – USS Freedom (LCS 1) i USS Fort Worth (LCS 3) – wprowadzone do floty odpowiednio w 2008 i 2012 roku. Chce także wycofać pierwsze dwa okręty typu Independence. USS Independence (LCS 2, na zdjęciu), okręt wiodący serii, został oddany do użytku w 2010 roku. USS Coronado (LCS 4) został oddany do użytku w kwietniu 2014 roku, co oznacza, że ma mniej niż sześć lat.
Program LCS był obarczony problemami od powstania jego koncepcji na początku 2000 roku. Pierwotnie opierał się on na koncepcji zwinnego, silnie uzbrojonego niewielkiego okrętu zdolnego do walki z większymi okrętami w regionach przybrzeżnych i archipelagach. To stopniowo przekształciło się w znacznie większy okręt, lekko uzbrojony i wyposażony w wymienne, niezależne moduły misji, które pozwoliły mu stać jednostką ZOP, trałowcem, okrętem zdolnym do walki z innymi jednostkami nawodnymi lub transportowcem sił specjalnych.
LCS był programem ambitnym i nowatorskim. Okręt rozmieszczony na Morzu Południowochińskim mógłby zamienić moduły na różne okoliczności bez konieczności powrotu do Stanów Zjednoczonych na kosztowną i czasochłonną modyfikację (przynajmniej w teorii). Marynarka wojenna nadała priorytet prędkości (do 47 węzłów) kosztem zasięgu, co ograniczyło przydatność LCS-ów w przeciwdziałaniu flotom mocarstw takich jak Chiny i Rosja. Jednostki doznały szeregu poważnych awarii, a Pentagon próbował ukryć przed opinią publiczną rosnące koszty służby. Okręty mają niewiele więcej uzbrojenia niż kutry Straży Przybrzeżnej – do walki z okrętami podwodnymi i nawodnymi potrzebują modułów misji i są w stanie bronić się jedynie przed zagrożeniami powietrznymi. Niestety mimo ponad dekady rozwoju żaden moduł misji nie jest w pełni operacyjny.
Wysokowydajne silniki, które nadawały okrętom wysoką prędkość na morzu, okazały się kłopotliwe do tego stopnia, że w 2016 roku marynarka wojenna wycofała pierwsze cztery jednostki z linii i przekształciła je w platformy testowe dla reszty floty LCS. Pozostałych dwanaście LCS-ów pozbawionych modułów misji od lat nie jest w stanie wykonać kluczowych zadań. Trzeba jednak pamiętać, że US Navy szuka też innych sposobów na wzmocnienie ich potencjału bojowego. Jak pisaliśmy w ubiegłym miesiącu, USS Little Rock (LCS 9) zostanie uzbrojony w laser o mocy 150 kilowatów. Trwają również prace nad wyposażeniem LCS-ów w pociski NSM.
Wczesne wycofanie z eksploatacji pierwszych czterech LCS-ów to zły znak dla US Navy. Wycofywanie z eksploatacji czterech jednostek – jednego tylko sześcioletniego – jest całkowicie sprzeczne z planem powiększenia floty do 355 okrętów. Zaskakujące jest to, że US Navy nie może znaleźć uzasadnienia dla utrzymania tych okrętów w służbie przynajmniej do 2030 roku, a nawet dalszego wykorzystywania ich jako jednostek szkoleniowych lub do wykonywania zadań drugorzędnych.
To prawdopodobnie początek końca programu Littoral Combat Ship. Amerykańska marynarka wojenna przygotowuje się do budowy nowej fregaty FFG(X). Budżet na budowę nowych jednostek na 2021 rok jest o 20% mniejszy niż w 2020 roku. Marynarka wojenna musi dokonać cięć budżetowych i prawdopodobnie LCS, nadal bez modułów misji, zostanie wycofany, gdy nowe fregaty opuszczą stocznie. Jedynym ratunkiem dla LCS-ów może być to, że program FFG(X) również podrożeje i doświadczy opóźnień.
Jak widać, budowa nowoczesnych okrętów wojennych jest sporym wyzwaniem nawet dla doświadczonego producenta. Nic dziwnego zatem, że Polska budowała latami jednostkę, która miała być korwetą rakietową, a którą ukończono jako okręt patrolowy. Powstaje pytanie, czy LCS-y staną się dostępne dla sojuszniczych marynarek. I czy biorąc pod uwagę stan polskiej marynarki wojennej, warto rozważyć ich pozyskanie.
Zobacz też: ZEA wyszkolą wojska Somalilandu
(popularmechanics.com)