Dzienniki pierwszego szefa Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) nie są nowością na światowym rynku wydawniczym. Opublikowała je wnuczka Iwana Sierowa w 2017 roku w Rosji, na długo po jego śmierci w roku 1990. Dzięki nakładowi wydawnictwa REA-SJ książka stała się teraz bliższa polskiemu odbiorcy. Ma to niebagatelne znaczenie, gdyż Sierow jest nierozłącznie związany z historią Polski w czasie drugiej wojny światowej i lat powojennych. Miał ogromny wpływ na sowietyzację wielu państw, w tym Polski, likwidował polskie podziemie i rozbrajał ujawniające się oddziały Armii Krajowej.
Swoje zapiski, notatki i dzienniki ukrył tak starannie, że odnaleziono je dopiero dwadzieścia pięć lat po jego śmierci. Spokojnie czekały w ścianie garażu podmoskiewskiej daczy w Archangielskoje. Sierow skrzętnie ukrywał zapiski przed funkcjonariuszami i kierownictwem Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB). Nawet gdy popadł w niełaskę i został pozbawiony wielu orderów, strącony do stopnia generała majora (trzy stopnie niżej), nie udało się wszędobylskim służbom pozyskać informacji o pamiętnikarstwie Sierowa, co uchroniło jego zapiski przed niechybnym zniszczeniem lub konfiskatą.
Iwan Aleksandrowicz Sierow urodził się w chłopskiej rodzinie 25 sierpnia 1905 roku w guberni wołogodzkiej. W 1926 roku wstąpił do Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików), w latach trzydziestych służył w Armii Czerwonej jako artylerzysta, następnie – w stopniu majora – został skierowany na studia w Akademii Wojskowej imienia Frunzego. Uczelni nie ukończył, gdyż oddelegowano go do Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (NKWD), a we wrześniu 1939 roku zajął stanowisko ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRS na Ukrainie, gdzie poznał Nikitę Chruszczowa, który był wówczas pierwszym sekretarzem KC WKP(b) Ukrainy.
Późniejsza kariera Sierowa to systematyczny wzlotu, aż do katastrofy w 1965 roku. Sierow był człowiekiem od specjalnych poruczeń najpierw Stalina, później Chruszczowa. Podobnie jak Żukow rzucany był na każdy trudny odcinek frontu, a z jego zdaniem liczył się nawet Stalin, który wyznaczył mu odpowiedzialne zadanie w ramach planu na wypadek zajęcia Moskwy przez Niemców: miał zostać w mieście i kierować wysadzaniem obiektów strategicznych, a potem nękaniem agresora. W latach 1939–1940 roku kierował operacjami wymierzonymi w ukraińskich nacjonalistów, czekistowską akcją przyłączenia tak zwanej zachodniej Ukrainy, likwidacją „elementów antysowieckich, kryminalnych i społecznie niebezpiecznych” w republikach nadbałtyckich. W sierpniu i wrześniu 1941 roku kierował operacją przesiedleńczą Niemców nadwołżańskich, potem deportował Karaczejewców, Kałmuków i Tatarów krymskich.
W połowie 1944 roku oddelegowano go na Wileńszczyznę, gdzie kierował działaniami przeciw członkom polskiego podziemia niepodległościowego. Na początku 1945 roku mianowano go pełnomocnikiem NKWD przy 1. Froncie Białoruskim; do jego zadań należało dowodzenie specjalnymi grupami operacyjnymi, które miały rozprawiać się z Armią Krajową. Później został doradcą NKWD przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego i od Stalina otrzymał zadanie aresztowania przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, co zrealizował w marcu 1945 roku. W Pruszkowie pod pozorem rozmów z działaczami podziemia, w tym z generałem Leopoldem Okulickim, zebrał w jednym miejscu i podstępnie aresztował wszystkich szesnastu przywódców. Efekt chyba wszyscy: zostali przetransportowani do Moskwy, a następnie w czerwcu 1945 roku skazani w pokazowym procesie politycznym.
Sierow kierował również wykonaniem specjalnych poruczeń w czasach pokoju. Wystarczy wspomnieć, że Stalin polecił mu nadzorowanie prac na budową Kanału Wołga–Don. Był wszędzie tam, gdzie działo się coś istotnego w radzieckiej polityce, gospodarce i wojskowości. Uczestniczył w manewrach pod kryptonimem „Śnieżok” na poligonie Tockoje w lipcu 1954 roku. Podczas ćwiczeń zdetonowano ładunek atomowy, a Sierow, nie wiadomo dlaczego, określa tę próbę jako pierwszą eksplozję bomby atomowej na terytorium ZSRR.
Po śmierci generalissimusa jego kariera nie uległa zahamowaniu. Gensek Nikita Siergiejewicz Chruszczow, darzący Sierowa sympatią i zaufaniem, zatrzymał go przy sobie i umożliwił dalszy awans. 13 marca 1954 roku Sierow objął funkcję szefa KGB, a później został przeniesiony do GRU. Jego historia jest zarazem wyjątkowa, gdyż aktywnie współtworzył historię Związku Radzieckiego w latach 1939–1965, ale również zwyczajna – skończył w niełasce, bo był zbyt groźny dla ówczesnego przywództwa ZSRR. Dla nas, Polaków, pozostaje katem i zbrodniarzem, współodpowiedzialnym za mord katyński, aresztowanie przywódców polskiego podziemia i rozbrojenie oddziałów Armii Krajowej.
Sierow w swoich pamiętnikach porusza wiele spraw. Jednym poświęca bardzo dużo tekstu, innym – znacznie mniej. Opisując działania sowieckich żołnierzy w Niemczech, świadomie spłaszcza temat skarg tamtejszych kobiet na poczynania sołdatów. Ani słowa o gwałtach, o których musiał wiedzieć, tym bardziej że sam miał kontakt z pokrzywdzonymi. Wówczas „sprawiedliwy” Sierow nie reagował. Bardzo ciekawie przedstawia za to obraz rywalizacji o władzę „stalinowskich buldogów” i ich zabiegi, aby się mu przypodobać albo nie sprzeciwić i nie wypaść z obiegu. Dzienniki Sierowa to też subiektywna ocena niektórych radzieckich polityków i wojskowych. Sierowowi z pewnością nie po drodze było z szefem Głównego Zarządu Politycznego Armii Czerwonej Lwem Mechlisem. Co więcej, wyrażał pogardę wobec szefa kontrwywiadu Smiersz Wiktora Abakumowa, a także braci Kobułowów i Stiepana Mamułowa, kierownika sekretariatu NKWD, nazywając ich między innymi panikarzami, a Ajmaka Kobułowa ponadto – tłuściochem.
Oprócz konfliktów, w których odgrywa pierwszoplanową rolę, opisuje również nieporozumienia w łonie kierownictwa Związku Radzieckiego, w tym w Komitecie Centralnym. Do większości z nich dochodziło, gdy panowie byli pod wpływem alkoholu. Na przykład podczas wizyty w Chinach Anastas Mikojan i Nikołaj Bułganin posprzeczali się i doszło między nimi do rękoczynów. Takich zdarzeń było znacznie więcej. Sierow wielokrotnie interweniował i rozdzielał agresywnych towarzyszy.
Istotną kwestią jest, że – jak każde pamiętniki – dzienniki pierwszego szefa KGB idealizują postać głównego bohatera. Sierow stara się ukazać siebie w jak najlepszym świetle – w sprzeczności z tym, czego dowiadujemy się o Sierowie z relacji jego współpracowników. Pierwsza wątpliwość dotyczy stosowania przemocy przez Iwana Aleksandrowicza, który twierdzi, że nie uciekał się do takich metod podczas śledztw, wręcz zaprzecza, jakoby kiedykolwiek bił podejrzanych. Wcześniej wielokrotnie dowiadywaliśmy się z różnych źródeł – choć często o wątpliwej wiarygodności – że w toku śledztw stosował brutalne metody, często osobiście bijąc przesłuchiwanych. Obecnie nie ma przekonywających dowodów na to, że Sierow bił podejrzanych, a informacje od Amajaka Kobułowa, który był z nim skonfliktowany można określić jako mocno wątpliwe.
Z pamiętników wyłania się obraz Sierowa łaskawego i inteligentnego. I tutaj zachodzi wątpliwość druga: zastępca szefa KGB Nikołaj Zacharow chwalił swojego przełożonego za to, że był sprawnym pracownikiem operacyjnym, mającym duże doświadczenie w tego typu sprawach, jednak określał go jako człowieka ograniczonego, o grubiańskim charakterze i pewnego siebie.
„Czekista zawsze pozostaje czekistą. Byli czekiści w naturze nie istnieją. Byli szefowie KGB – tym bardziej”. Te słowa Aleksandra Hinsztejna doskonale obrazują jaki był Sierow.
Od strony redakcyjnej książka – w twardej oprawie – przedstawia się bardzo solidnie. Wydawnictwo nie ustrzegło się literówek, które nie wpływają na kompleksowy odbiór całości tekstu, jednak takie wpadki jak „zynoszenia” (s. 122), „pociski akumulacyjne” (s. 325) czy „Alana Dullesa” powinny dać do myślenia.
Publikacja ma ponad 800 stron i podzielona jest na dwadzieścia rozdziałów, które opisują większość życia Iwana Aleksandrowicza, od pierwszych funkcji w aparacie bezpieczeństw do czasu pozbycia się go w 1963 roku, po aferze szpiegowskiej związanej z Olegiem Pieńkowskim. Bogata jest też w ilustracje, także w te, które zachowały się od zgubnego wpływu radzieckiej cenzury. Na przykład możemy w niej odnaleźć zdjęcie z podpisania aktu kapitulacji hitlerowskich Niemiec w Karlshorście – zdjęcie, na którym znajduje się Sierow. Fotografię tę publikowano często bez niego, gdyż zadbała o to cenzura. Za opracowanie książki odpowiadał Aleksandr Hinsztejn, rosyjski publicysta i polityk, w Dumie Państwowej współprzewodniczący komitetu do spraw działania na rzecz bezpieczeństwa i zapobiegania korupcji.
„Tajemnice walizki generała Sierowa” to książka, która powinna trafić do rak każdego, kto interesuje się historią Związku Sowieckiego i drugiej wojny światowej, ale też do tych, którzy chcą zgłębić dzieje radzieckich specsłużb. Sierow przedstawia wiele wydarzeń z lat 1939–1965 subiektywnie, tego nie da się ukryć. Niektóre opisuje po raz pierwszy. Stara się obalić (a może już obalił?) mit Olega Pieńkowskiego, bagatelizując jego rolę w wydarzeniach związanych z kryzysem rakietowym na Kubie w 1962 roku. Stara się zmarginalizować Pieńkowskiego, który miał być instrumentem w rękach KGB, zmierzającego nie tylko do dezinformacji CIA i MI6, ale także do dyskredytacji i ostatecznego usunięcia Sierowa. Według Iwana Aleksandrowicza „superszpieg” Zachodu wszystkie zadania zrealizował w pełni, przekazując agentom zachodnich służb wywiadowczych materiały mało ważne i w dużej mierze przyczyniając się do końca jego kariery.
Emocjonalnie opisuje sprawę swojego przeniesienia na stanowisko szefa GRU, mianowania zastępcą dowódcy wojsk Nadwołżańskiego Okręgu Wojskowego do spraw szkół i, ostatecznie, wydalenia z partii komunistycznej 8 kwietnia 1965 roku. Tego polski Czytelnik nie znajdzie nigdzie indziej.
Jednak, niestety, ten sam polski Czytelnik znajdzie we wspomnieniach sporo przekłamań lub wręcz frywolnego stosunku do wielu spraw, w tym polskich, w czasie i po drugiej wojnie światowej. Przede wszystkim zaskakuje (choć może nie?) typowo sowiecki stosunek do mordu katyńskiego. Wypada w tym miejscu oddać głos samemu Sierowowi: „Polacy nie mogli nam wybaczyć sowiecko-niemieckiego paktu z roku 1939, przyłączenia do ZSRR zachodniej Ukrainy i Białorusi oraz zaginięcia polskich oficerów, z czego powstała tak zwana sprawa katyńska, czyli odkrycie masowych mogił polskich jeńców pod Smoleńskiem”. Takie słowa nie wymagają dalszego komentarza.