Czołgi ciężkie nie zniknęły z wyposażenia sił zbrojnych wraz z końcem drugiej wojny światowej. Przez następne dwadzieścia lat uważano je za istotny element wojsk pancernych. Wszystkie główne armie świata wdrożyły lub zleciły prace nad takimi wozami. Liderem w tej dziedzinie był Związek Radziecki, którego „Staliny” przez lata spędzały sen z powiek planistów NATO.
Historia powojennej generacji radzieckich czołgów ciężkich zaczyna się na pobojowisku po bitwie na łuku kurskim. Pułkownik Zawiałow z Akademii Wojsk Pancernych zbadał tysiące wraków czołgów i sporządził tajny raport na temat głównych przyczyn strat wozów Armii Czerwonej. Wnioski sprowadzały się do jednego: konieczna jest poprawa opancerzenia, w tym zastąpienie płyt odlewanych walcowanymi. Zawiałow sporządził także zestawienie miejsc najbardziej narażonych na trafienie i przebicie. W chwili przedstawienia raportu trwała już produkcja seryjna czołgu IS-2. Główny Zarząd Wojsk Pancernych i Zmechanizowany zdecydował zatem, aby w oparciu o przedstawione wnioski opracować głęboką modernizację tego czołgu, a nie zupełnie nową konstrukcję. Historia potoczyła się jednak inaczej, w sposób bardzo nietypowy dla ZSRR.
Na początku był Obiekt 701
Bitwa pod Kurskiem i raport Zawiałowa bardzo uważnie przestudiowano w Kirowskiej Fabryce w Czelabińsku (CzKZ), znanej także jako Tankograd. Na początku 1944 roku w zakładach tych uruchomiono produkcję IS-2, opracowanego w konkurencyjnej, również czelabińskiej, Fabryce Numer 100. Mocno uderzyło to w ambicje dyrektora CzKZ Isaaka Zalcmana, głównego inżyniera Siergieja Machonina i konstruktora generalnego Nikołaja Duchowa. Zdecydowali oni o podjęciu rzadko spotykanego w ZSRR kroku: z własnej inicjatywy i bez wiedzy władz rozpoczęli prace nad zupełnie nowym czołgiem. Do tego postawili sobie bardzo ambitne cele. Wóz miał być nie tylko odpowiedzią na Tigery i Panthery. Miał być również przygotowany do walki z perspektywicznymi czołgami niemieckimi.
Prace nad pojazdem oznaczonym Obiekt 701 powierzono Lwu Trojanowi, jednemu z najlepszych w owym czasie radzieckich projektantów wozów pancernych. Szybko też okazało się, że wymagania konstruktorów stoją w sprzeczności z rozkazem Stalina ograniczającym masę czołgów ciężkich do 46 ton. Według zespołu konstrukcyjnego aby spełnić wszystkie założenia, Obiekt 701 musiałby mieć masę minimum 55 ton. Mimo to wiosną 1944 roku wstępny projekt przedstawiono w Głównym Zarządzie Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych. Ryzyko się opłaciło, kierownictwo CzKZ zostało na stanowiskach, ale otrzymało nowe wytyczne. Masa nowego czołgu nie mogła przekroczyć 46 ton, a przód kadłuba miał być odporny na ostrzał armat instalowanych w Pantherach i Tigerach, odpowiednio KwK 42 kalibru 75 milimetrów i KwK 43 kalibru 88 milimetrów. W ten sposób narodził się Obiekt 703. Pracami nad nim kierował zastępca Duchowa, Michaił Bałży. Do dzisiaj nie wiadomo, czym był Obiekt 702.
Obiekt 703 Kirowiec-1
Bałży postawił sobie jeszcze bardziej ambitne wymagania. Pancerz nowego czołgu miał być odporny na ostrzał długolufowych armat PAK 43 i KwK 43 kalibru 88 milimetrów. W tym celu skorzystano z niekonwencjonalnego i sprzecznego z zaleceniami Zawiałowa rozwiązania. Inżynier Kruczonych opracował odlewaną wieżę o kształcie soczewki lub kapelusza grzyba. Jej pancerz miał w przedniej części grubość 250 milimetrów, co po uwzględnieniu kąta nachylenia dawało grubość sprawdzoną aż 360 milimetrów. Rozwiązanie okazało się do tego stopnia skuteczne, że pierwszym rosyjskim czołgiem nie wykorzystującym go w jakiejś formie jest dopiero T-14 Armata. Natomiast kadłub wykonano ze spawanych płyt walcowanych w układzie wzorowanym na Obiekcie 701. W obu pojazdach po raz pierwszy w radzieckich czołgach półki nadgąsienicowe w całości zabudowano pojemnikami na dodatkowe wyposażenie. Nadało to wozom bardziej opływowe sylwetki.
W Moskwie liczono na to, że wykorzystanie rezultatów dotychczasowych prac nad nieautoryzowanym Obiektem 701 pozwoli na szybkie ukończenie Obiektu 703. Dwa prototypy miały być gotowe do prób już 25 czerwca 1944 roku. Stało się jednak inaczej. CzKZ więcej uwagi poświęcało własnemu projektowi. Prace nad Obiektem 703 ślimaczyły się i napotykały tyle problemów, że w pewnym momencie skoncentrowano się na modernizacji IS-2. Prototyp był gotowy dopiero 28 września 1944 roku. Do prób jednak nie doszło – zawiódł układ smarowania i czołg musiał wrócić do fabryki. Ten czas wykorzystano na wprowadzenie licznych modyfikacji zawieszenia i układu przeniesienia napędu, z których potem zrezygnowano w celu większej unifikacji z IS-2. Ostatecznie pozwoliło to na przyspieszenie i ułatwienie produkcji.
Zmodyfikowany drugi prototyp był gotów 25 listopada 1944 roku. Wóz oznaczony Kirowiec-1 można było skierować do prób wojskowych. Co ciekawe, w oficjalnych dokumentach figurował jako „czołg ciężki IS-2 (wzór Nr 1)”, ale nieoficjalnie posługiwano się już oznaczeniem IS-3. Próby państwowe przeprowadzono w dniach 18–24 grudnia na poligonie w Kubince. Rezultaty były zadowalające: wykazane wady były łatwe do usunięcia, natomiast odporność spełniała wszelkie założenia. Pocisk kalibru 88 milimetrów przebił pancerz czołowy kadłuba z odległości 360 metrów, natomiast przedniej części wieży – dopiero z dystansu 300 metrów. Kirowiec-1 został skierowany do produkcji seryjnej, której jednak nie uruchomiono.
Konkurencja nie śpi
Wieść o rozpoczęciu prac nad Obiektem 703 szybko dotarła do Fabryki nr 100. Tym razem ambicje zagrały u Żozefa Kotina, twórcy IS-2. W zakładach rozpoczęto prace nad nowymi czołgami ciężkimi. Nawet dzisiaj wiadomo coś więcej tylko o dwóch powstałych wówczas konstrukcjach. Pierwszy z nich, nazwany „drugim wariantem modernizacji IS”, był IS-em-2 z nowym przodem kadłuba i wieżą Obiektu 703. Bardziej nowatorskie rozwiązanie zaproponowali inżynierowie Moskwin i Tarotko. Opracowali oni zupełnie nowy przód kadłuba złożony z trzech walcowanych płyt o grubości 90–120 milimetrów. Charakterystyczną konstrukcję nazwano „nosem szczupaka”.
Prototyp Fabryki Nr 100 był gotów na początku grudnia 1944 roku. Próby wykazały bardzo wysoką odporność „nosa szczupaka” i wywarły gigantyczne wrażenie na wojskowych. Ludowy komisarz przemysłu czołgowego Małyszew już 16 grudnia, a więc przed próbami Obiektu 703, nakazał CzKZ wykonać do 25 stycznia 1945 roku osiem przedseryjnych hybryd, łączących „kapelusz grzyba” z „nosem szczupaka”. Wóz nadal nazywano Kirowiec-1. Zakłady miały także dostarczyć dwa kadłuby i dwie wieże do próbnych strzelań, które przeprowadzono w lutym. Testy nowego czołgu przeprowadzono natomiast między 16 marca a 11 kwietnia na Kubince. Inny egzemplarz testowano na Gorochowieckim Poligonie Artyleryjskim od 11 marca do 10 kwietnia. Wóz ostrzeliwano z armat: przeciwpancernej PAK 43 i korpuśnej A-19 kalibru 122 milimetrów. Pancerz czołowy kadłuba nie został ani razu przebity. Nowy czołg przyjęto do uzbrojenia 29 marca 1945 roku pod oznaczeniem IS-3 i skierowany do produkcji seryjnej.
Obiekt 701 staje się IS-em-4
Równolegle cały czas trwały prace nad Obiektem 701. Zespół Trojanowa pozostawał niepokorny. Obiekt 701 miał walczyć z perspektywicznymi czołgami wroga, uznano więc, że używana w IS-2 i przewidziana dla Obiektu 703 armata D-25T kalibru 122 milimetry nie będzie się do tego nadawać. Zaczęto szukać nowego uzbrojenia głównego. Pierwszy prototyp nosił oznaczenie Obiekt 701-2 i otrzymał armatę S-34 kalibru 100 milimetrów konstrukcji Grabina. Działo zostało później odrzucone, ale na jego potrzeby opracowano interesujące rozwiązanie, wykorzystane później w seryjnych czołgach IS-3 i IS-4: dowódca czołgu otrzymał możliwość niezależnego od celowniczego naprowadzania wieży i armaty na cel. Co jeszcze ciekawsze, był to układ elektryczny. Okazał się jednak zbyt skomplikowany w produkcji i eksploatacji, i został zdemontowany z czołgów w latach 50.
Nie były to jedyne nowości. Czołg otrzymał nowoczesny system chłodzenia silnika inspirowany rozwiązaniami zastosowanymi w Pantherze. Przy masie 55,9 tony konieczny był też odpowiedni mechanizm przeniesienia napędu. Funkcję skrzyni biegów pełnił trzystopniowy reduktor planetarny połączony ze stożkowym rewersem i mechanizmem skrętu typu Z-K. Niestety także to rozwiązanie przerastało wówczas możliwości radzieckiego przemysłu i sprawiało wiele kłopotów. Z czasem mechanizm udało się dopracować i póki działał prawidłowo, był chwalony przez kierowców za płynność i lekkość zmiany biegów. Opancerzenie czołowe kadłuba i wieży sięgało 160 milimetrów. Ochronę wozu poprawił dodatkowo wzorowany na rozwiązaniach niemieckich automatyczny system przeciwpożarowy rozmieszczony w przedziale silnikowym.
Obiekt 701-2 testowano w drugiej połowie 1944 roku. Powstały dwa egzemplarze, z których drugi prawdopodobnie przezbrojono w długolufową armatę S-34-1 kalibru 122 milimetry. W tym samym roku do prób skierowano kolejny prototyp: Obiekt 701-5. Wzmocniono opancerzenie, przez co masa czołgu wzrosła do 58,5 tony. Na tym prototypie testowano armatę S-34P kalibru 122 milimetry. Mimo pomyślnych rezultatów prób działa nie przyjęto do służby.
Tym sposobem Obiekt 701 został skazany na starą D-25T. Tak uzbrojony został Obiekt 701-6, który był prototypem wersji seryjnej. Mimo wszystko zespołowi konstrukcyjnemu udało się wprowadzić kolejne innowacyjne rozwiązanie, jakim były osobne kasety do transportu pocisków. Pancerz czołowy wieży pogrubiono do 250 milimetrów, a masa czołgu osiągnęła 60 ton. Tym samym IS-4 do dzisiaj pozostaje najcięższym czołgiem, który kiedykolwiek służył w siłach zbrojnych ZSRR i Rosji.
Dalsza historia czołgu jest ewenementem w historii radzieckiego przemysłu. W roku 1945 uruchomiono w CzTZ (fabryka wróciła do przedwojennej nazwy: Czelabińska Fabryka Traktorów) produkcję małoseryjną bez autoryzacji ze strony władz. Obiekt 701-6 został przyjęty do uzbrojenia pod oznaczeniem IS-4 29 kwietnia 1946 roku. Produkcja seryjna ruszyła jednak dopiero w roku następnym i trwała do 1949.
Łącznie wyprodukowano zaledwie 200–250 czołgów IS-4, podczas gdy IS-3 powstał w liczbie 2311 egzemplarzy, chociaż jego produkcję zakończono już w roku 1946. Taka dysproporcja nie dziwi, zważywszy na duże skomplikowanie IS-4 i jego cenę, wynoszącą wówczas 994 tysiące rubli. Dla porównania: IS-3 kosztował tylko 350 tysięcy rubli.
Zobacz też: Żelazna pięść ONZ. Pojazdy pancerne misji w Kongu 1960–1963
Służba i modernizacje
Oba nowe czołgi ciężkie spóźniły się na drugą wojnę światową. W chwili zakończenia konfliktu Armia Czerwona miała na stanie tylko dwadzieścia dziewięć IS-3. Jeden lub dwa pułki czołgów ciężkich przezbrojone w IS-3 skierowano na Daleki Wschód, by wzięły udział w wojnie przeciw Japonii. Niestety, jednostki podporządkowane 1. Frontowi Dalekowschodniemu znowu dotarły za późno, aby wziąć udział w walkach. IS-3 zadebiutował więc publicznie dopiero 7 września 1945 w Berlinie podczas defilady z okazji zwycięstwa nad Japonią. Pokazano wówczas wszystkie pięćdziesiąt dwa czołgi tego typu należące do 2. Gwardyjskiej Armii Pancernej i zgrupowane w zbiorczym 71. Gwardyjskim Pułku Czołgów Ciężkich. IS-3 zrobił na przedstawicielach aliantów kolosalne wrażenie, w rezultacie czego na Zachodzie przystąpiono do projektowania nowych czołgów ciężkich.
Radzieccy czołgiści szybko zaczęli mieć inną opinię o IS-3. Czołg był projektowany na pół gwizdka, a produkcję uruchamiano w wielki pośpiechu. W efekcie wóz trapiły częste awarie silnika i skrzyni biegów. Do tego tył kadłuba poddawany był silnym wibracjom, które powodowały pękanie słabej jakości spawów. Już w 1946 roku specjalna komisja zaczęła pracować nad udoskonaleniem IS-3. W latach 1948–1952 siłami okręgowych baz naprawczych i CzTZ przeprowadzono program UKN (ustranienije konstruktiwnych niedostatkow – usuwanie niedociągnięć konstrukcyjnych). Każdy czołg w zasadzie rozebrano na części pierwsze i złożono ponownie według zmodyfikowanego projektu. Zmiany obejmowały wzmocnienie ramy silnika, mocowania przekładni i płyty podwieżowej, zmianę konstrukcji sprzęgła i uszczelnienie łożysk przekładni bocznych. Niejako przy okazji wymieniono radiostację 10-RK na nowszą 10-RT. Koszt modernizacji wyniósł 260 tysięcy rubli za czołg.
Zmodernizowany IS-3 wreszcie zadebiutował na polu walki podczas powstania na Węgrzech w 1956 roku. Pułk czołgów ciężkich rzucono do walk w centrum Budapesztu, gdzie poniósł ciężkie straty. Nie wiadomo dokładnie, ile wozów zniszczyli i uszkodzili Węgrzy, ale w Związku Radzieckim zaczęto myśleć o kolejnej modernizacji.
W jej rezultacie powstał IS-3M. Zmiany znowu objęły przede wszystkim wzmocnienie tylnej części kadłuba dodatkowymi listwami i wspawaniem w dno zastrzałów. Poprawiono mocowanie skrzyni biegów i wzmocniono gniazda łożysk wahaczy kół jezdnych i napinających. Wprowadzono także liczne drobne modyfikacje zwiększające unifikację z nowymi czołgami. Wysokoprężny silnik W-11-IS-3 zastąpiono nowszym W-54K-IS o takiej samej mocy 520 koni mechanicznych. Mimo kolejnych zmian wozy nadal trapione były częstymi awariami. Pewne zwiększenie możliwości bojowych czołgu dała instalacja na stanowisku kierowcy urządzenia noktowizyjnego TWN-2. Dowódca i działonowy nie otrzymali już jednak możliwości walki w nocy.
Mimo modernizacji IS-3 był od połowy lat 50. przesuwany do jednostek drugorzutowych i rezerwowych. Wyjątkiem były gwardyjskie ciężkie dywizje pancerne złożone z dwóch pułków czołgów ciężkich i jednego czołgów średnich, przewidziane do przełamywania silnie bronionych umocnionych pozycji przeciwnika. Pierwsze dwie takie dywizje (13. i 25.) sformowano w połowie lat 50. na terenie NRD. Kolejne dwie (5. i 34.) stacjonowały na Białorusi, a jedna (14.) – na Ukrainie.
Dopiero na Bliskim Wschodzie IS-3 miał wreszcie okazje zetrzeć się z czołgami przeciwnika. W latach 1955–1967 ponad 125 wozów w wersjach IS-3 i IS-3M dostarczono Egiptowi. W trakcie kryzysu sueskiego w 1956 roku Brytyjczycy przeprowadzili specjalne szkolenie dla załóg swoich czołgów i dział przeciwpancernych na wypadek konfrontacji z czołgami ciężkimi. Dowództwo sił brytyjsko-francusko-izraelskiej koalicji bardzo obawiało się IS-ów, te jednak nie wzięły udziału w walkach, prawdopodobniej ze względu na nieukończone szkolenie załóg. Czas próby przyszedł wraz z wojną sześciodniową, która obaliła mit niepokonanych radzieckich czołgów ciężkich. Mimo początkowych obaw siły pancerne Cahalu zastosowały lepszą taktykę, były lepiej dowodzone i wyszkolone, co skutecznie zniwelowało egipską przewagę liczebną. Do tego wszystkiego IS-3 miał fatalny system wentylacji, zupełnie niesprawdzający się w warunkach bliskowschodnich. Zmuszało to egipskie załogi do jazdy z otwartymi włazami. Miało to także ułatwić ewakuację w razie trafienia, ale niosło pewne nieprzewidziane konsekwencje. Pod Rafah izraelska piechota zniszczyła jeden czołg granatem ręcznym wrzuconym przez otwarty właz wieży.
Egipt był jedynym zagranicznym użytkownikiem większej liczby IS-3. Jeszcze w 1946 roku Polska kupiła dwa egzemplarze, ale tylko do testów. Rok później jeden lub dwa czołgi tego typu i w tym samym celu kupiła Czechosłowacja. Kilkanaście, kilkadziesiąt lub nawet 200 egzemplarzy trafiło do Chin po zakończeniu wojny koreańskiej. Niestety o ich zastosowaniu w Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej wiadomo niewiele, a wszelkie dane są bardzo trudne do weryfikacji. Czołgi tego typu miały otrzymać także Korea Północna i Syria, ale brak jakichkolwiek wiarygodnych danych na ten temat. Wszędzie uznano IS-3 za czołg zbyt drogi i trudny w eksploatacji i zrezygnowano z pozyskania większych partii.
Również IS-4 sprawiał wiele problemów, jednak z racji staranniejszego projektu – innej natury. Był zbyt duży, aby korzystać z większości mostów na terenie ZSRR, i wymagał specjalnego przygotowania do transportu koleją. Po pierwszym okresie nieufności załogi zaczęły doceniać łatwość prowadzenia i wymiany silnika. Zalety te skutecznie niwelował jednak chroniczny brak części zamiennych. Głośny w Armii Radzieckiej był także wypadek, gdy na ćwiczeniach IS-4 został pomyłkowo trafiony przez inny czołg z bliskiej odległości w kadłub. Pancerz nie został wprawdzie przebity, ale uderzenie i wstrząs były tak silne, że kierowca stał się inwalidą do końca życia, a pozostali członkowie załogi odnieśli obrażenia od odprysków pancerza. Mocno podważyło to wiarę w odporność IS-4 na ciosy.
Ograniczona skala produkcji pozwoliła przezbroić w IS-4 tylko kilka pułków czołgów ciężkich. Część z nich skierowano w trakcie wojny koreańskiej na Daleki Wschód i Zabajkale, gdzie już pozostały. Pod koniec lat 50. przeprowadzono modernizację, której zakres nie jest dokładnie znany. W ciągu następnej dekady IS-4 zaczęto stopniowo wycofywać. Najdłużej w służbie pozostał na Syberii. Dzięki solidnemu opancerzeniu i relatywnie dużej sile ognia IS-y (najpierw „czwórki”, a od lat 70. także „trójki”) wykorzystywano jako stałe punkty ogniowe na granicy chińskiej.
W rodzinie „Stalinów” powstał także szereg konstrukcji eksperymentalnych i wariantów, których rozwój zatrzymano na etapie prototypu. Poświęcimy im w przyszłości osobny tekst.
IS-8 czyli T-10
W drugiej połowie lat 40. w Związku Radzieckim prowadzono prace nad kilkoma typami czołgów ciężkich, jednak żaden nie spełnił oczekiwań wojska. Ostatecznie zdecydowano się na głęboką modernizację IS-3 z wykorzystaniem rozwiązań z IS-4 i wozów eksperymentalnych. Z tego pierwszego przejęto silnik W-12-5 o mocy 750 koni mechanicznych, z konstrukcji eksperymentalnych – zawieszenie na krótkich wałkach skrętnych i elektryczny mechanizm obrotu wieży. Opancerzenie pozostało bez większych zmian, aczkolwiek lepiej je ukształtowano. Masa wozu, oznaczonego Obiekt 730, wynosiła 52 tony. Pracami kierował Żozef Kotin. Tym sposobem powstał IS-8, który przyjęto do służby w listopadzie 1953 roku. Od samego początku czołg otaczała tak ścisła tajemnica, że wywiady państw NATO nie były w stanie zdobyć wielu informacji na jego temat. Przypuszczano na przykład, że łączna produkcja sięgnęła ośmiu tysięcy sztuk. W rzeczywistości było to jednak zaledwie 1439 egzemplarzy.
Jeszcze w trakcie projektowania zaczęto posługiwać się oznaczeniem IS-9, a do służby czołg przyjęto pod oznaczeniem IS-10. Wkrótce potem zaczęła się destalinizacja i nazwę zmieniono na T-10. Mniej więcej w tym samym czasie zdecydowano się na wprowadzenie pierwszych udoskonaleń. T-10A otrzymał ulepszoną armatę D-25TS stabilizowaną w pionie i wyposażoną w przedmuchiwacz. Aby poprawić szybkostrzelność, wprowadzono prosty podajnik amunicji. Celowniczy otrzymał urządzenie noktowizyjne TWN-1.
W połowie lat 50. wprowadzono kolejne udoskonalenia w postaci stabilizacji armaty w poziomie i nowych urządzeń celowniczych. Tak zmodernizowane czołgi oznaczono T-10B. Ostatnią wersją był T-10M, który zaczął trafiać do jednostek w roku 1957. Wreszcie zdecydowano się na wymianę armaty. Wiekowa już D-25T została zastąpiona przez M-62-TS, również kalibru 122 milimetrów. Działo miało dłuższą lufę i lepiej nadawało się do zwalczania nowych czołgów NATO-wskich. Karabiny maszynowe DSzK kalibru 12,7 milimetra (sprzężony i przeciwlotniczy) zastąpiono KPWT kalibru 14,5 milimetra. KPWT miał lepsze charakterystyki balistyczne i lepiej nadawał się do wstrzeliwania się w cel. Ostatnią modyfikację przeprowadzono na początku lat 60. Wprowadzono wówczas udoskonalony układ przeniesienia napędu. Mimo tych zmian czołg pozostał trudny w eksploatacji i podatny na awarie.
T-10 stanowił trzon gwardyjskich ciężkich dywizji pancernych i samodzielnych pułków czołgów ciężkich. Pojazdy tego typu nigdy nie były eksportowane, a jedyną operacją z ich udziałem byłą inwazja na Czechosłowację w roku 1968.
Zakończenie
Czołgi ciężkie, wypierane przez nowe czołgi podstawowe, zaczęto stopniowo wycofywać w latach 60. Pancerz radzieckich wozów nie chronił już przed pociskami armaty L7 kalibru 105 milimetrów, coraz powszechniejszej w armiach NATO. Również siła ognia przestała robić wrażenie. Brytyjski Chieftain otrzymał działo L11 kalibru 120 milimetrów, a podobne armaty znajdowały się już na deskach kreślarskich w innych państwach Zachodu. W Związku Radzieckim produkowana był już T-62 z armatą 2A26 kalibru 115 milimetrów, a w kolejce czekała 2A46 kalibru 125 milimetrów, obie o dużo lepszych parametrach nich D-25T i M-62-TS. Opancerzenie czołgów ciężkich także przestało imponować. Już T-54 miał porównywalny poziom ochrony, T-62 podniósł poprzeczkę, a T-64 po prostu zdeklasował wszystkich poprzedników.
IS-3 i IS-4 zaczęto więc wykorzystywać w charakterze stałych punktów obronnych na Dalekim Wschodzie i Syberii. Warto tutaj wspomnieć, że ostatnia instrukcja prezentująca betonowy schron dla IS-4 pochodzi z roku 1984. W Egipcie po katastrofie wojny sześciodniowej pozostał jeden pułk czołgów ciężkich, ale prawdopodobnie nie zdecydowano się na użycie go podczas wojny Jom Kipur w roku 1973. Służba IS-3 w armii egipskiej zakończyła się w latach 80. Część wozów nie została złomowana i zasiliła zachodnie kolekcje broni pancernej.
Najdłużej w służbie pozostał T-10. Ich wycofywanie rozpoczęło się dopiero w latach 70., ale w jednostkach rezerwowych i zapasach mobilizacyjnych przetrwały do następnej dekady. Przewidywano dla nich rolę niszczycieli czołgów, ale i one szybko stały się elementem umocnień granicznych. Oficjalnie czołg został wycofany ze służby dekretem prezydenta Borysa Jelcyna dopiero w roku 1996. Wiele IS-ów i T-10 nadal tkwi zapomnianych w syberyjskiej głuszy lub na wybrzeżu Pacyfiku. Część z nich znajduje się jeszcze w dobrym stanie technicznym i stanowi gratkę dla kolekcjonerów.
Zobacz też: Niszczyciel czołgów Tunul Antitanc Autopropulsat Model 1985
Literatura
J. Kinnear, S. Sewell, Soviet T-10 Heavy Tank and Variants, Osprey 2017.
J. Magnuski, Sowiecki czołg ciężki IS-4 (Obiekt 701), Nowa Technika Wojskowa 6/98.
J. Magnuski, Czołg ciężki IS-3, Nowa Technika Wojskowa 1 i 2/2002.
S.J. Zaloga, P. Sarson, IS-2 Heavy Tank, Osprey 1994.