Swoimi poprzednimi książkami Mariusz Borowiak przyzwyczaił nas, że porusza tematy tyleż ciekawe, co bardzo kontrowersyjne. Szczególnie w naszym kraju, gdzie wszystko, co ma związek z walkami o niepodległość czy wojną, jest uważane za świętość i można o tym mówić jedynie z należną czcią i wyłącznie pozytywnie. Ostatnim głośnym przykładem tego typu postępowania jest powstający (?) film o żołnierzach z Westerplatte, którego scenariusz przedstawiał inną wersję historii niż ta „uświęcona”, co spotkało się ze świętym oburzeniem niektórych środowisk.

Słusznie nie przejmując się możliwa krytyką obrońców dobrego imienia polskiego żołnierza, pan Borowiak nadal drąży w mało znanych polskim odbiorcom faktach dotyczących Polskiej Marynarki Wojennej z okresu przed i podczas drugiej wojny światowej. Po głośnych „Plamach na banderze”, gdzie głównie koncentrował się na „dumie floty”, jaką był ORP Orzeł, tym razem na warsztat wziął inny okręt podwodny – ORP Wilk.

Ponieważ nie jest tak znany jak Orzeł, zanim przejdę do dalszej części recenzji, przedstawię tu w kilku słowach jego dzieje. ORP Wilk wraz z dwoma bliźniaczymi jednostkami został zbudowany we Francji w latach trzydziestych. Okręty tego typu były podwodnymi stawiaczami min. Do wybuchu wojny pełnił rutynową służbę w Polskiej Marynarce Wojennej. Po 1 września 1939 roku realizował plan „Worek”, operując u polskich wybrzeży, stawiając miny i starając się zatopić jakieś niemieckie jednostki. Kiedy los Polski był już przesądzony, w brawurowym rejsie przez Cieśniny Duńskie przedostał się do Wielkiej Brytanii, skąd kontynuował walkę z Kriegsmarine. W czasie patroli udało mu się zatopić jeden okręt podwodny – do dzisiaj nie wiadomo jednak, czy był to okręt niemiecki, czy może sojuszniczy. Z powodu wieku i coraz częstszych awarii został skierowany do rezerwy, w której przebywał do końca wojny, a po jej zakończeniu został na powrót przekazany Polskiej Marynarce Wojennej i przeholowany do Gdyni, gdzie udostępniano go przez jakiś czas do zwiedzania, a następnie zezłomowano.

Jednak zwykłe opisanie dziejów tego okrętu byłoby zadaniem zbyt prostym dla autora, który za cel postawił sobie odkrywanie nieznanych kart z polskiej historii. Dlatego oprócz zwyczajnych informacji o kolejach losu okrętu, oprócz faktów, które możemy znaleźć w innych opracowaniach, tutaj poznany także drugą stronę medalu, a była ona co najmniej tak samo, jeśli nie bardziej, interesująca co działania czysto wojenne.

Czas zaraz po wybuchu wojny do momentu dopłynięcia do Wielkiej Brytanii był, można powiedzieć, czasem, w którym załoga z dowódcą na czele wykazała się wielkim heroizmem i odwagą. Jednak pobyt na Wyspach całkowicie zmienił ten obraz. Był to czas intryg, zawiści, walki o przywództwo, konfliktu pomiędzy obowiązkiem wobec ojczyzny a prywatnymi celami poszczególnych marynarzy i oficerów. Dotyczyło to nie tylko Wilka, ale i całej Polskiej Marynarki Wojennej, która przebywała w Wielkiej Brytanii. Był to jeden wielki świat intryg, zawiści, osobistych ambicji i małostkowości, które w oczywisty sposób musiały się odbijać na sprawności bojowej okrętów.

Może z tego powodu jedynym „sukcesem” Wilk było wspomniane już zatopienie poprzez staranowanie okrętu podwodnego. Dla jednych był to okręt niemiecki, dla drugich – holenderski, a dla jeszcze innych żadnego okrętu podwodnego nie było, Wilk zaś zderzył się z jakimś obiektem podwodnym, a całą historię załoga wymyśliła, żeby ukryć własną nieudolność. Nieudolność, która została jeszcze raz w pełni ukazana przy okazji innego ataku torpedowego u wybrzeży Norwegii. Okazało się, że oficerowie nie potrafią nawet odpowiednio obsługiwać uzbrojenia na swoim okręcie i nie potrafią dobrze wycelować torped w statek towarowy! Sytuacja pogarszała się do tego stopnia, że załoga Wilka podniosła bunt i zaatakowała areszt gdzie osadzony był jeden z kolegów-marynarzy. Konflikt między marynarzami a oficerami narastał, jego tragicznym finałem było samobójstwo dowódcy okrętu.

O tych i wielu innych niezmiernie ciekawych rzeczach dowiemy się z opisywanej książki. Historia została napisana lekkim i sprawnym piórem, przez co jest wciągająca niczym dobra beletrystyka. Choć autor doskonale zna się na sprawach morskich i technicznych, nie nadużywa fachowych zwrotów, a tam, gdzie to konieczne, wyjaśnia, co dany termin oznacza. Czytanie jest znacznie łatwiejsze i przyjemniejsze, kiedy nie trzeba się przedzierać przez kolejne linijki szczegółowych danych technicznych i statystycznych. Autor bezkompromisowo ujawnia wszystkie negatywne rzeczy, jakie miały miejsce podczas pobytu polskich marynarzy w Wielkiej Brytanii i wyłania się z tego obraz bardziej pasujący do pełnej intryg wenezuelskiej telenoweli niż pięknego obrazka dzielnych marynarzy walczących z niemieckim wrogiem. Nie takiej historii uczą nas w szkołach, nie takiej…

Aby nie pozostawać gołosłownym i nie zmuszać bardziej zainteresowanych tematem do samodzielnego podróżowania po Europie w poszukiwaniu materiałów źródłowych, autor dołączył do książki kilkadziesiąt stron fotokopii różnych dokumentów, na które powołuje się w swoim opracowaniu. Znajdziemy tam też liczne mapy i zdjęcia ORP Wilk, innych okrętów i postaci występujących na kartach książki.

Przy okazji jednej z wcześniejszych recenzji książki pochodzącej z wydawnictwa Alma-Press, miałem sporo uwag od strony technicznej. Tu jest zupełnie odwrotnie. Książka została wydana doskonale, dobry papier, stylowa, twarda okładka, dzięki której książka będzie bardzo ładnie prezentować się na półce. Trafiłem na jeden tylko błąd ortograficzny i do tego w angielskim słowie, nie powiem jednak, jakim, bo jest niecenzuralne. Korekta spisała się naprawdę dobrze.

Zbierając poszczególne elementy razem, otrzymujemy książkę, która moim zdaniem – mimo że opowiada o stosunkowo wąskim wycinku naszej historii – jest jedną z najlepszych polskich książek historycznych w kończącym się roku 2008. Nie piszę tak dlatego, że nasz portal objął, wraz z kilkoma innymi uznanymi tytułami, patronat nad nią, ale ponieważ naprawę tak uważam. Wciągnie ona nie tylko czytelników interesujących się tą tematyką, ale dzięki temu, że jest świetnie napisana i czyta się ją momentami jak powieść sensacyjną, również osoby niegustujące w książkach historycznych. Zachęcam do sięgnięcia i poznania niezwykłej historii okaleczonego drapieżnika.