Publikacje o szpiegach, podwójnych agentach, asach wywiadu czy samych organizacjach szpiegowskich czyta się zazwyczaj z zapartym tchem, wręcz połykając treść strona po stronie. Nie inaczej sytuacja wygląda z wydaną w kwietniu tego roku książką Andrzeja Brzezieckiego „Czerniawski. Polak, który oszukał Hitlera”. Jest to bodaj pierwsza publikacja po odtajnieniu teczki osobowej Romana Czerniawskiego, polskiego lotnika, który zmuszony był udać się do Francji, aby tam kontynuować walkę przeciwko hitlerowskiemu okupantowi. Tam też zasłynął jako organizator Interallié, największej siatki wywiadowczej we Francji w czasie drugiej wojny światowej.
Autor miał ten komfort, że w porównaniu z poprzednikami piszącymi o pułkowniku Czerniawskim (choć nie było ich wielu) dysponował znacznie większą bazą archiwów na temat polskiego asa wywiadu. Książka o „Armandzie”, czy jak kto woli „Walentym”, „Brutusie” lub „Hubercie”, gdyż tyloma pseudonimami się posługiwał w toku działalności szpiegowskiej, powstała właśnie teraz, gdyż w 2017 roku brytyjski kontrwywiad MI5 dzięki The National Archives w Wielkiej Brytanii odtajnił materiały zawarte w teczkach od KV 4351 do KV 4356. Powstanie bardzo interesującej pozycji wydawniczej zawdzięczamy również ogromowi pracy włożonej w przekopanie się przez materiały wywiadów polskiego i brytyjskiego. Sięgnięcie po dokumenty MI5 i Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego ma tę zaletę, że w porównaniu z wcześniejszymi publikacjami, stanowiącymi raczej zlepek informacji o Czerniawskim, tym razem mamy do czynienia z niemal kompletnym opisem jego działalności wywiadowczej. Nieocenione wydaje się porównanie postrzegania w kręgach polskich i brytyjskich roli Czerniawskiego i jego zasług dla udanego lądowania aliantów w Normandii.
Podczas lektury da się odczuć jej podział książki na dwie główne części, choć rozdziałów jest zdecydowanie więcej. Pierwsza obejmuje lakoniczne wspomnienie Czerniawskiego jako żołnierza kampanii wrześniowej i przebicie się na Zachód. Akcją rozkręca się podczas opisywania wysiłku na rzecz utworzenia sprawnie działającej siatki szpiegowskiej obejmującej zasięgiem całą Francję podzieloną na okręgi. Mamy tutaj do czynienia nie tylko z biografią Czerniawskiego, ale także z ciekawym opisem metod działania siatki szpiegowskiej. Autor nie tylko opisuje sposób jej tworzenia, ale również zwraca uwagę na efektywność i skuteczność. Agenci rozpracowali każdą niemiecką dywizję stacjonującą we Francji do szczebla pułku. Temu majstersztykowi towarzyszyło to, czego w życiu szpiega nie może zabraknąć. Twórcę Interallié charakteryzowało zamiłowanie do alkoholu, hazardu i płci pięknej, która miała niebawem stać się jego przekleństwem.
Druga część książki to czas po schwytaniu Czerniawskiego, pozorne odwrócenie w 1942 roku przez funkcjonariuszy Abwehry – Oskara Reilego i Hugona Bleichera – i późniejsza praca wywiadowcza mająca na celu wprowadzenie w błąd Hitlera co do miejsca planowanej inwazji sił sprzymierzonych na kontynent. Jego wkład w operację „Fortitude North” a potem operację „Fortitude South” jest bezcenny i w znacznej mierze przyczynił się do utwierdzenia niemieckiego dowództwa w przekonaniu, że miejscem inwazji będą nie plaże Normandii, ale Pas-de-Calais. Dopełnieniem obrazu jest opis funkcjonowania Double-Cross System, sieci podwójnych szpiegów w Wielkiej Brytanii, do której włączono Czerniawskiego.
Publikacja niesie ze sobą bardzo ważną informację. Do tej pory myśleliśmy, że Oskar Reile pozwolił Czerniawskiemu na kontrolowaną ucieczkę z Paryża 14 lipca 1942 roku i przedostanie się do Londynu via Madryt. Nowo odtajnione materiały rozwiewają wątpliwości dotyczące opuszczenia Paryża i wyrwania się ze szponów Abwehry. Czerniawski opuścił celę podparyskiego więzienia Fresnes 29 lipca 1942 roku. Nie było żadnej ucieczki z Citroëna Bleichera; tę historię wymyślono na potrzeby uwiarygodnienia Polaka przed służbami, które sprawdzały go w Londynie, zarówno brytyjskim kontrwywiadem, jak i sztabem Naczelnego Wodza. Było tak mocne, że Czerniawski do końca utrzymywał tę wersję jako oficjalną i prawdziwą.
Dzięki publikacji Andrzeja Brzezieckiego, wydanej nakładem wydawnictwa Czarne, dostajemy do ręki na nowo opowiedzianą historię chyba największego polskiego szpiega czasów drugiej wojny światowej. Liczącą ponad 300 stron książkę czyta się szybko, również dzięki stronie redakcyjnej, do której nie można mieć większych zarzutów. No prawie, gdyż pojawia się pewien szkopuł. Do treści wkradły się bowiem „łodzie podwodne”, a jak wiemy, a raczej powinniśmy wiedzieć, nazwa ta w polskiej nomenklaturze jest anachronizmem. Oficjalna zmiana klasyfikacji na „okręty podwodne” nastąpiła w 1936 roku. To dość dawno i po prostu trzeba tę wiedzę przyswoić.
„Czerniawski. Polak, który oszukał Hitlera.” to kolejna książką z serii Linie Frontu, obok wydanych w ostatnich latach: „Afganistan. Odpowiedzieć ogniem” i „Krew snajperów. Opowieść żołnierza GROM-u”. Z pewnością nie jest książką na długie zimowe wieczory, podczas których będziemy mogli usiąść pod koce czy przy kominku, zrobić sobie ulubioną kawę, herbatę czy inny trunek. Nie jest, gdyż wydana została w kwietniu, a to oznacza, że do zimy szmat czasu. Nierozsądne byłoby go marnować, po tę książkę bowiem trzeba sięgnąć jak najszybciej, gdyż jest to pozycja obowiązkowa nie tylko dla koneserów gatunku. Lektura nie będzie zajęciem czasochłonnym ani nie spowoduje u Czytelnika wrażenia zmarnowanego czasu, wręcz przeciwnie, rozbudzi chęć do pogłębienia wiedzy o działalności tajnych służb – brytyjskich, niemieckich, radzieckich – tamtego okresu w historii Europy.