Każdy wrzesień przynosi ze sobą powrót pewnych stałych i znanych każdemu miłośnikowi historii tematów. Fakty swobodnie mieszają się z mitami, a temperatura polemik bywa zazwyczaj wysoka. Niektóre kwestie doprowadzają jednak dyskutantów do stanu wrzenia.

Historia to jeden z ulubionych przedmiotów dyskusji wśród Polaków. Podobnie jak w wypadku edukacji czy piłki nożnej wydawać się może, iż znajdują się wśród nas miliony ekspertów, zdolnych do dyskusji o każdej porze dnia i nocy. Problem w tym, że większość tych opinii bazuje na stereotypach, uprzedzeniach i postprawdach. Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów takiego postępowania jest kwestia „zdrady”, której miały się dopuścić Wielka Brytania i Francja w 1939 roku.

Zachód a sprawa polska

Opowieść o działaniach naszych zachodnich sojuszników w 1939 roku prezentuje się zazwyczaj mniej więcej tak: „Mimo że Niemcy nie pozostawili na swojej zachodniej granicy poważniejszych sił, a wojska francuskie miały niemalże osiemdziesięciokrotną przewagę w czołgach, Francuzi przez następne miesiące prowadzili tak zwaną dziwną wojnę, ograniczając się do zrzucania ulotek i zajęcia kilku wsi na pograniczu. Sprawdziły się więc przewidywania Hitlera, że Zachód pozostawi Polskę samą sobie”1. W innych książkach łatwo znaleźć jednak wiele bardziej stanowczo brzmiące stwierdzenia, jak choćby: „Nieszczere, kłamliwe, potajemne, tchórzliwe wydanie Polski na łup zbrodniczych wrogów może być określone precyzyjnie jednym tylko terminem: była to felonia – zdrada przyjaciela, który zawierzył, na polu bitwy”2, „Obaj alianci Polski wypowiadając wojnę (…) nie podjęli bezpośrednich działań zbrojnych w obronie swego sojusznika(…)3”, czy: „Gdyby [Wielka Brytania i Francja – dop. ŁM] chciały, toby pewnie [nas] ocaliły, ale było inaczej”4.

O żywotności takiego sposobu naświetlania problemu świadczy także niedawny wpis Muzeum Wojska Polskiego, zamieszczony na jego profilu na jednym z portali społecznościowych. Cytując: „Wielka Brytania nie wywiązała się jednak ze zobowiązań sojuszniczych. Co prawda wspólnie z Francją wypowiedziała 3 września 1939 r. wojnę Niemcom, ale nie poszły za tym konkretne działania zbrojne”.

Roztrząsanie tego problemu trwa od lat, i zapewne będzie trwało przez kolejne dziesięciolecia5. Biorąc jednak pod uwagę dzisiejszą datę i żywotność tego problemu, warto zastanowić się nad pewną kwestią: czy w 1939 roku Zachód nas zdradził? Niniejszy artykuł ma służyć przede wszystkim wywołaniu refleksji nad tym zagadnieniem.

Nierówni w winie?

Przed zagłębieniem się w rozważania nad kwestią owej „zdrady” warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie wspomnianych dyskusji. Choć w 1939 roku Wielka Brytania i Francja wspólnie podejmowały najważniejsze decyzje dotyczące wojny podczas łączonych konferencji czy też w ścisłym porozumieniu, zazwyczaj wytyka się palcami Brytyjczyków.

Wyjaśnienie tego zjawiska jest dosyć proste, acz wykracza poza rok 1939. Francja padła w 1940 roku pod naporem niemieckiego uderzenia, nie licząc się już do końca wojny jako znacząca siła polityczna i wojskowa. Owszem, w przestrzeni publicznej funkcjonują różne żarty o czołgach z lusterkami wstecznymi czy francuskich ćwiczeniach w okazywaniu białej flagi, jednak więcej w tym humoreski niż poważnych zarzutów. W pewnym sensie można by nawet uznać, że klęska Francji spełniła funkcję aktu dziejowej sprawiedliwości, swoistego niewypowiedzianego wprost przez Polaków „a nie mówiłem”, rozładowującego napięcie związane z wydarzeniami września 1939 roku.

Zupełnie inaczej prezentuje się kwestia kontaktów polsko-brytyjskich. Wielka Brytania przez cały okres drugiej wojny światowej pozostała aktywna militarnie i politycznie, uczestniczyła także w procesie budowy powojennego świata. Polacy mieli o wiele więcej okazji do sporów z Brytyjczykami niż z Francuzami także ze względu na okres przebywania naszego rządu emigracyjnego na terytorium jednego i drugiego państwa. Co więcej, do grupy tematów spornych wchodzą tak istotne dla Polaków tematy jak bitwa o Wielką Brytanię, katastrofa gibraltarska, pomoc dla powstania warszawskiego, konferencja jałtańska i wiele, wiele innych. Niestety, emocje wyzwolone przez dyskusje o wydarzeniach znacznie późniejszych niż kampania polska często promieniują na wcześniejsze wydarzenia. Nie służy to ani samym rozmowom o wypadkach 1939 roku, ani próbom udzielenia wyjaśnień związanych z postawionym już pytaniem.

Pamiętajmy o pamięci

Początek próby odpowiedzi na postawione już powyżej pytanie tkwi w innej ważnej dacie, a mianowicie: w 11 listopada 1918 roku. Wtedy to dobiegły końca działania zbrojne Wielkiej Wojny, znanej dziś jako pierwsza wojna światowa. Kiedy politycy debatowali nad finansami i granicami, rodziny na całym globie uczyły się żyć na nowo. Nie sposób uciec tu od paru liczb.

W ciągu czterech lat wojny zginęło (w przybliżeniu) 1 300 000 Francuzów (27% mężczyzn w wieku od 18 do 27 lat6), 1 700 000 Niemców i 1 000 000 poddanych króla Jerzego V. To byli czyiś bracia, synowie i ojcowie. Dalsze miliony wróciły do domów okaleczone fizycznie i/lub psychicznie, a do liczby ofiar Wielkiej Wojny należy także doliczyć miliony cywilów zabitych w walce oraz zmarłych z głodu i chorób. Łącznie, liczba zabitych, zmarłych i rannych żołnierzy i cywili sięgnęła około 40 milionów mężczyzn, kobiet i dzieci7.

Francuski żołnierz okaleczony przez wojnę. Tak jak wielu, nosił ceramiczną maskę, aby nie przyciągać uwagi

Francuski żołnierz okaleczony przez wojnę. Tak jak wielu, nosił ceramiczną maskę, aby nie przyciągać uwagi

Mało kto pamięta, że najbardziej mordercze bitwy tej wojny rozegrały się na terytorium francuskim i że to Francja zapłaciła największą cenę z państw zachodnich pod względem strat ludzkich i materialnych. Do dziś część tego państwa nie nadaje się do zamieszkania8.

Dlaczego przypominanie ofiar Wielkiej Wojny jest tak istotne w kontekście zadanego wcześniej pytania? Ano dlatego, że patrząc na działania Chamberlaina czy Daladiera, obserwując przygotowania wojenne czy zapoznając się ze wspomnieniami ludzi żyjącymi w dwudziestoleciu międzywojennym, cały czas trzeba pamiętać, że są to osoby dorastające w otoczeniu inwalidów wojennych i fotografii krewnych przepasanych kirem. Dla wielu z nich wojna rysowała się przede wszystkim jako bezsensowna rzeź9.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Analizując zachowanie głównych bohaterów wydarzeń 1939 roku, warto zwrócić uwagę na jeden często nieświadomie ignorowany fakt. Dla ludzi zachodu punktem odniesienia ilustrującym hasło „wojna” przed 1939 rokiem była pierwsza wojna światowa. Dla Polaków była to wojna polsko-bolszewicka, różniąca się od niej pod wieloma względami.

Prawdą jest, że nasi rodacy brali udział w Wielkiej Wojnie, walcząc jako żołnierze obcych armii10. Nie brało jednak w niej udziału państwo polskie, bo takowego nie było. Z tego powodu nie było płomiennych przemówień, plakatów czy ulotek stworzonych przez polski aparat państwowy, zachęcających do wstępowania do armii narodowej. Z czasem przełożyło się to na brak wytworzenia powszechnej, zbiorowej pamięci o pierwszej wojnie światowej wśród Polaków11.

Zrujnowany niemiecki schron, rejon Passchendaele, październik/listopad 1917 roku. Kiedy w latach 30. mówiono o kolejnej wojnie, tak najczęściej ją sobie wyobrażano (Library and Archives Canada)

Zrujnowany niemiecki schron, rejon Passchendaele, październik/listopad 1917 roku. Kiedy w latach 30. mówiono o kolejnej wojnie, tak najczęściej ją sobie wyobrażano
(Library and Archives Canada)

Skoro Wielka Wojna nie stała się wielką wojną narodu polskiego, miejsce to zajęła wojna polsko-bolszewicka z lat 1919–1921. Jej przebieg różnił się znacząco od walk będących udziałem Brytyjczyków czy Francuzów na froncie zachodnim. Tam dominowały okopy, tu dużą rolę odgrywały formacje mobilne, a linia frontu była dość płynna. Z punktu widzenia późniejszych wydarzeń 1939 roku miało to olbrzymie znaczenie. Wygrana Zachodu w Wielkiej Wojnie miała bardzo gorzki smak, zwycięstwo Polski w 1921 roku stało się powodem do dumy na następne lata. Co więcej, wojskowi szybko przejęli władzę w Rzeczpospolitej, świadomie ugruntowując w polskim społeczeństwie kult zwycięskiej armii.

Ta różnica w przebiegu polskiej, brytyjskiej i francuskiej historii początku XX wieku znacznie zaważyła na przygotowaniach do kolejnego wielkiego starcia. Stare porzekadło mówi przecież, ze każda armia przygotowuje się do poprzedniej wojny. Nasi zachodni sojusznicy przygotowywali się do powolnej, metodycznie prowadzonej wojny materiałowej obliczonej na oszczędzanie materiału ludzkiego, podczas gdy Polacy wykazywali się nieuzasadnionym – jak się okazało – optymizmem co do możliwości własnych sił zbrojnych, zwłaszcza co do długotrwałości stawianego oporu. Podczas przedwojennych rozmów z Brytyjczykami strona polska wyrażała przekonanie, że między rozpoczęciem wojny a odwrotem na główną linię obrony (czyli ogólnie rzecz biorąc: linię Wisły) upłynie przynajmniej miesiąc12.

Rysa na obrazie

Omawiając przedwojenne relacje między Polską a Wielką Brytanią i Francją bardzo często zapomina się o zdarzeniu, które położyło się cieniem na wzajemnych stosunkach między wspomnianymi państwami. Chodzi tu o zajęcie tak zwanego Zaolzia przez Polskę 2 października 1938 roku. Był to obszar o mieszanej strukturze ludnościowej, zajęty zbrojnie przez Czechosłowację w 1920 roku. W owym czasie Polska, uwikłana w walki z bolszewikami i zabiegająca o zachodnie dostawy, nie miała możliwości siłowej odpowiedzi, toteż większa część Zaolzia znalazła się poza granicami Rzeczpospolitej.

Kiedy Hitler doprowadził do zwołania konferencji monachijskiej, a mocarstwa postanowiły dokonać zmian granic państwa czechosłowackiego, Polacy dostrzegli swoją szansę. 1 października 1938 roku Polska, grożąc użyciem siły, zażądała przekazania Zaolzia. Czechosłowacy, i tak osłabieni ciosem zadanym w Monachium, wyrazili zgodę na polskie żądania.

Polskie czołgi w Cieszynie Zachodnim.

Polskie czołgi w Cieszynie Zachodnim.

Ówczesne władze Rzeczpospolitej uznały ten akt za niebywały sukces, który należało odpowiednio wykorzystać w krajowej propagandzie. W jej tryby zaangażowano nie tylko prasę, ale też każdy organ państwowy. Nawet w Dzienniku Zarządzeń Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego z 3 października 1938 roku znalazło się zdanie: „Rozpoczynamy nowy rok pracy wyszkoleniowej p.w. i w.f. w momencie wielkiego zwycięstwa przeżywanego przez całe społeczeństwo z wielkim entuzjazmem”13. Ówczesne gazety (nawet te pomniejsze) także nie pozostawały w tyle, ogłaszając: „Polska działała we własnym imieniu i sama przeprowadziła swoją wolę. W ten sposób udowodniła najlepiej całemu światu, że jest mocarstwem równorzędnym innym potęgom europejskim”14.

W Paryżu i Londynie polskie działania przyjęto dość chłodno. Dla nich konferencja monachijska była ostatecznym załatwieniem wszelkich spraw terytorialnych w Europie, po którym miał nastąpić pokój. Polska wyłamała się z tego schematu, wymuszając cesję terytorialną na osłabionej już Czechosłowacji i występując w ten sposób przeciwko woli europejskich potęg. Szczególnie mocno zareagowali na to Francuzi, oskarżając Polskę o udział w łamaniu „…wszystkich tych barier, które Polska – jako twór traktatu wersalskiego – powinna była wspierać i wzmacniać”15. Zarzuty ze strony Paryża nie były bezzasadne, jako że Polska złamała międzynarodowe ustalenia dotyczące przebiegu granic, jednocześnie opierając się przy wyznaczaniu własnych granic w międzypaństwowych umowach. Co zrozumiałe, pojawiły się także oskarżenia o współpracę z Hitlerem, a relacje między polskimi a brytyjskimi i francuskimi dyplomatami uległy znacznemu ochłodzeniu16.

Zajęcie Zaolzia stało się – niestety – krótkotrwałym sukcesem wewnętrznym i długotrwałą porażką zagraniczną. Nie wpłynęło to pozytywnie na polsko-brytyjsko-francuskie rozmowy sojusznicze, odbywające się zaledwie kilka miesięcy po tym wydarzeniu.

Oczekiwania stron

Przyglądając się polsko-brytyjsko-francuskim relacjom wojskowym, warto zadać sobie pytanie o wzajemne oczekiwania stron. Jest to dosyć łatwe, jeśli wziąć pod uwagę liczbę opracowań i ujawnionych dokumentów. Szczególnie istotna jest kwestia przewidywanego przez Polaków terminu nadejścia pomocy z Zachodu.

Plan przygotowany przez polskich sztabowców był bardzo prosty, nadawał się do streszczenia w jednym słowie: wytrwać. Wojsko Polskie miało zająć pozycje wzdłuż granic, osłaniając ośrodki mobilizacyjne i COP. Kiedy utrzymanie pozycji byłoby już niemożliwe, planowano odwrót na linię wielkich rzek, aby tam poczekać na rozwinięcie się alianckiej ofensywy na Niemcy17. Zdawano sobie przy tym sprawę, że na taką pomoc przyjdzie poczekać.

Potencjalne ramy czasowe określono bardzo wyraźnie z raporcie generała Tadeusza Kutrzeby i podpułkownika Stefana Mossora. Według owego dokumentu, na pomoc materialną ze strony Francji będziemy musieli poczekać do trzech miesięcy, natomiast: „pod względem wojskowym przez pierwsze 6–8 tygodni (…) będziemy zdani na własne siły”18. Mówiąc więc wprost: zanim Niemcy rozpoczną pod naciskiem Francuzów i Brytyjczyków przerzut znaczących sił własnych na zachód, Wojsko Polskie będzie przez dwa miesiące zdane wyłącznie na własne siły i zasoby.

Prezydent Mościcki wraz z rządem premiera generała Sławoj-Składkowskiego. Siedmiu z jedenastu członków rządu było członkami Legionów Polskich i POW (Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1939, nr 134)

Prezydent Mościcki wraz z rządem premiera generała Sławoj-Składkowskiego. Siedmiu z jedenastu członków rządu było członkami Legionów Polskich i POW
(Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1939, nr 134)

Co ciekawe, powyższy raport nie wspomina o potencjalnej pomocy ze strony Wielkiej Brytanii. Nie dziwi to, jeśli wziąć pod uwagę, że w momencie jego sporządzenia oba kraje nie były złączone żadnym formalnym sojuszem militarnym. Sojusz polsko-francuski sformalizowano już 19 lutego 1921 roku, choć ostateczny protokół polityczny podpisano dopiero 4 września 1939 roku19. Historia francuskiej dyplomacji w okresie międzywojennym to ciekawy temat, choć wyrastający poza ramy niniejszego artykułu. Jej efekty były jednak opłakane: „…między 1930 a 1939 rokiem system sojuszy francuskich w Europie uległ zupełnemu rozkładowi, a przez to Francja utraciła możliwość skutecznej reakcji na wydarzenia na kontynencie”20.

Sojusz polsko-brytyjski narodził się o wiele później. Jego formalną podstawą był podpisany 25 sierpnia 1939 roku układ o wzajemnej pomocy. Podstawą jego zawarcia był zwykły strach. Po nieudanych próbach wciągnięcia Związku Sowieckiego do koalicji antyniemieckiej, sięgnięto po ostatnią deskę ratunku, czyli Polskę, próbując stworzyć jakiekolwiek zagrożenie militarne dla Niemiec od strony wschodniej. Była to mało elegancka forma szantażu III Rzeszy, mająca zmusić Hitlera do negocjacji21. Niestety, Führer, mając na uwadze wcześniejsze działania Wielkiej Brytanii i Francji, uznał to za blef.

Wybuch wojny

1 września 1939 roku wojska niemieckie i słowackie rozpoczęły inwazję na Polskę. Po okresie chaosu informacyjnego i desperackich próbach ratowania pokoju 3 września Wielka Brytania i Francja przystąpiły do wojny, przekształcając tym samym lokalny konflikt w wojnę światową22.

Wbrew powtarzanej wielokrotnie legendzie na froncie zachodnim na początku września 1939 nie znajdowało się 110 gotowych do walki dywizji francuskich i brytyjskich23. To bajka, wymyślona przez generała Jodla podczas procesu norymberskiego mająca zrzucić część winy za długotrwałość i okrucieństwo wojny na Aliantów, którzy rzekomo mogli zatrzymać Hitlera już w 1939 roku, ale tego nie zrobili. W rzeczywistości, w pierwszych tygodniach września, Francuzi mogli wystawić niewiele ponad trzydzieści dywizji (pomijając siły zabezpieczające granice z Hiszpanią i Włochami), które mogły wziąć udział w ofensywie przeciwko Niemcom. Ta liczba sukcesywnie wzrastała wraz z kolejnymi etapami mobilizacji, jednak do osiągnięcia pełnej sprawności sił bojowych Francuzi potrzebowali więcej czasu24.

Brytyjskie siły lądowe w tym momencie zupełnie się nie liczyły. Wielka Brytania dopiero zaczynała nadrabiać zaległości zbrojeniowe, wywołane złudnym przeświadczeniem o długotrwałości pokoju po pierwszej wojnie światowej. W 1933 Komitet Obrony Imperialnej zwrócił uwagę na możliwość wybuchu kolejnej wojny, jednak wieloletnich zaniedbań nie można było naprawić w tak krótkim czasie. Doprowadziło to do dość kuriozalnych sytuacji, na przykład sporu co do zakupów guzików do spodni wojskowych wiosną 1939 roku25. Co prawda wysłano do Francji tak zwany British Expeditionary Force, jednak pierwsze jednostki przybyły na kontynent dopiero 10 września. W skład BEF weszły cztery z pięciu istniejących w tym czasie regularnych brytyjskich dywizji, ogałacając tym samym Wyspy Brytyjskie z sił niezbędnych do ich obrony. Jak stwierdził sir Auckland Geddes, regionalny komisarz na południowo-wschodnią Anglię: „Jeszcze nigdy naród ten nie był tak bardzo nieprzygotowany materialnie, mentalnie i moralnie. Lecz trzeba nam walczyć, aż wygramy”26.

BEF przybywa do Francji (O 70 / collections of the Imperial War Museums)

BEF przybywa do Francji
(O 70 / collections of the Imperial War Museums)

Po drugiej stronie granicy stała Linia Zygfryda, pas 22 tysięcy stanowisk bojowych i schronów. 1 września 1939 roku tej linii strzegło trzydzieści jeden dywizji piechoty27. Ich jakość była dość zróżnicowana, jednak w pełni nadawały się do działań obronnych. Szybkie przełamanie tej pozycji było niemożliwe.

Dni zamiast miesięcy

Polskie linie obronne pękły 3 września. Wojsko Polskie, nie ukończywszy mobilizacji i sprzętowo ustępujące przeciwnikowi, nie było już w stanie utrzymywać pozycji. Odwrót na kolejną linię obrony okazał się początkiem końca obrony Polski.

Jak stwierdzono w polskim raporcie napisanym na emigracji w 1940 roku: „Od czwartego dnia wojny stało się oczywistym, że plany koncentracji Wojska Polskiego, a w szczególności jego rezerw strategicznych, nie mogły zostać zrealizowane. Improwizacja nowego planu stała się niemożliwa ze względu na całkowite zniszczenie przez naloty sieci telefonicznej i telegraficznej, a komunikacja bezprzewodowa była zbyt mało wydajna”28. 4 września rozpoczęła się ewakuacja centralnych instytucji państwowych z Warszawy29. Na ironię zakrawa fakt, że tego samego dnia podczas posiedzenia brytyjskiego Gabinetu Wojennego generał Edmund Ironside, ówczesny szef Imperialnego Sztabu Generalnego, stwierdził iż zmiażdżenie Polski przez Niemcy w ciągu kilku tygodni jest „wysoce nieprawdopodobne”30. 8 września niemieckie czołgi stanęły u wrót polskiej stolicy.

Na Zachodzie sprawy przebiegały (mniej lub więcej) zgodnie z założeniami. 7 września rozpoczęła się ograniczona francuska ofensywa, mająca przygotować grunt pod właściwy szturm. Kosztem 1800–2000 ofiar udało się ten cel zrealizować. Jednocześnie jednak nie rozpoczęto, poza niewielkimi wyjątkami, ofensywy bombowej na Niemcy. Wyjaśnienie było dosyć prozaiczne – ani Brytyjczycy, ani Francuzi nie mogli zagwarantować bezpieczeństwa własnej ludności, więc sami nie chcieli zaczynać wymiany powietrznych ciosów z Niemcami, atakując szlaki transportowe czy fabryki31. Rozstrzygnięcie miało zapaść na lądzie.

Abbeville

Konferencja w Abbeville to dla wielu symbol zdrady. Tam 12 września 1939 roku Brytyjczycy i Francuzi podjęli decyzję o odwołaniu szturmu na Linię Zygfryda, planowanego na 17 września. W niektórych publikacjach, zarówno tych internetowych, jak i papierowych, konferencję przedstawia się jako koronny dowód na to, że Zachód nigdy nie zamierzał Polsce pomóc, a sama konferencja przypieczętowała upadek Polski. Problem w tym, że myli się w ten sposób skutki z przyczynami.

Fotografia znakomicie ilustrująca przyczyny polskich niepowodzeń: znaczna mobilność niemieckich jednostek szybkich i szerokie korzystanie z łączności bezprzewodowej (Bundesarchiv, Bild 146-1976-071-36 / CC-BY-SA 3.0)

Fotografia znakomicie ilustrująca przyczyny polskich niepowodzeń: znaczna mobilność niemieckich jednostek szybkich i szerokie korzystanie z łączności bezprzewodowej
(Bundesarchiv, Bild 146-1976-071-36 / CC-BY-SA 3.0)

Pierwsze jaskółki złych wieści dotarły nad Tamizę w dniu 5 września32. Wtedy to na obradach Gabinetu Wojennego pojawiła się informacja o przełamaniu polskich linii pod Częstochową. Dzień później generał Ironside (najwyraźniej pozbawiony już optymizmu) stwierdził, że sytuacja w Polsce „pogorszyła się bardzo szybko”. Wyraźną oznaką zmiany brytyjskiego nastawienia do wojny było przyjęcie 8 września przez Rządową Komisję Sił Lądowych założenia, że wojna potrwa co najmniej trzy lata33. Tego samego dnia określono sytuację Polski jako „ekstremalnie poważną”34. Niestety, jak szybko się okazało, było to trafne określenie.

Kiedy 12 września Brytyjczycy i Francuzi zaczynali spotkanie w Abbeville, Niemcy doszli już do Lwowa, zarysowując południową część potężnych szczypiec, mających zmiażdżyć walczące jeszcze polskie dywizje. Polacy utracili już COP i większość terytoriów zamieszkałych przez ludność polskojęzyczną. Cały obszar określony przez Mossora i Kutrzebę jako „tułów strategiczny Polski” znalazł się już pod kontrolą Niemców35. Z militarnego punktu widzenia Polska była stracona. Mało znanym faktem jest to, że już 9 września pułkownik Józef Jaklicz przekazał Brytyjczykom bardzo jasną i klarowną ocenę sytuacji wojskowej. Cytując fragment jego wspomnień: „Dzisiaj już jest za późno (…). Armia polska idzie ku swemu samotnemu przeznaczeniu. Walczyć będziemy do końca, nie o zwycięstwo, lecz o nasz honor żołnierski”36. Trudno o jaśniejszy dowód, że nawet w polskim Sztabie Głównym zdawano sobie sprawę z konsekwencji niemieckich postępów.

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe czynniki, nasi zachodni sojusznicy podjęli decyzję o odwołaniu planowanej ofensywy. Nie była to jednak zdrada czy porzucenie polskiego sojusznika. Ofensywa nie miała już najmniejszego sensu – Polski nie dałoby się uratować, a francuskie ofiary poniesione przy szturmowaniu Linii Zygfryda byłyby daremne. W tej sytuacji znacznie korzystniejszym rozwiązaniem było przełożenie ofensywy do momentu pełnej mobilizacji i koncentracji francusko-brytyjskich sił. Spieszyć się już nie było po co.

Podsumowanie

Generał Carl von Clausevitz napisał kiedyś „Wojna jest tylko kontynuacją polityki innymi środkami”. Nie inaczej było w przypadku Polski w 1939 roku. Francja i Wielka Brytania zawarły sojusz z Polska w jednym tylko celu – wziąć III Rzeszę w kleszcze. Kiedy dyplomacja zawiodła, nasi zachodni sojusznicy zgodnie z zawartymi porozumieniami przystąpili do wojny. Niestety, Polska załamała się o wiele szybciej, niż przypuszczano.

Brytyjsko-francuski patrol lotniczy: myśliwce Hawk 75 i bombowce lekkie Fairey Battle (C 651 / Imperial War Museums)

Brytyjsko-francuski patrol lotniczy: myśliwce Hawk 75 i bombowce lekkie Fairey Battle
(C 651 / Imperial War Museums)

Dziś wielu historyków i publicystów, mając do dyspozycji liczne archiwa, relacje i wspomnienia, wydaje wyroki, stukając w klawiaturę. Łatwo w takich warunkach popełnić podstawowe przewinienie, opisując przeszłość z dzisiejszej perspektywy. W 2017 roku wiemy już, że Niemcy pokonały Francję i podbiły spory kawał Europy. Mamy świadomość prześladowań i mordów dokonywanych przez różne struktury państwa niemieckiego na obszarach podbitych. Możemy także bez większych problemów przedstawić długofalowe skutki wydarzeń 1939 roku, sięgających nawet chwili obecnej. A na dodatek nie trzeba się nawet ruszać z domu, internet ułatwia dostęp do wielu źródeł. Biblioteki też zresztą jeszcze istnieją.

Ludzie podejmujący decyzje w Londynie i Paryżu w 1939 roku nie mieli takich luksusów. Działali pod presją czasu, dysponując często tylko szczątkowymi informacjami. Mieli jednak w pamięci koszmary Wielkiej Wojny i moralne zobowiązanie wobec własnych obywateli, aby nie dopuścić do powtórki rzezi z lat 1914–1918. Wiedzieli też, że ani armia brytyjska, ani francuska nie jest przygotowana do wojny.

Po załamaniu się frontu wschodniego stanęły przed nimi dwie alternatywy. Pierwsza oznaczała krwawą ofensywę prowadzoną przez niezmobilizowane do końca armie przeciwko umocnionym pozycjom nieprzyjaciela, który nie tylko był gotowy do walki, ale też mógł już przerzucić gros sił na zachód. Druga wiązała się ze świadomą zgodą na przedłużenie wojny, jednak dawała czas na dokończenie mobilizacji i koncentracji, niosąc także nadzieję na osłabienie ekonomiczne przeciwnika poprzez blokadę handlową. Dla ówczesnych francuskich i brytyjskich decydentów wybór był naprawdę prosty. Liczył się przecież cel ostateczny – pokonanie Niemiec.

Zobacz też: Messerschmitty z Rafwaffe. Tajna broń Churchilla

Przypisy

1. A. Dziurok, M. Gałęzowski, Ł. Kamiński, F. Musiał, Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918–1989, Warszawa 2010, s. 110.
2. L. Moczulski, Wojna polska, Warszawa 2009, s. 808.
3. M. Nurek, Polska w polityce Wielkiej Brytanii w latach 1936–1941, Warszawa 1983, s. 249.
4. B. Tumiłowicz, Czy we wrześniu 1939 r. Anglia i Francja mogły ocalić Polskę?. [dostęp 17.08.2017].
5. Biorąc pod uwagę nowsze publikacje, dość zwarte omówienie problemu i niektórych stanowisk zajmowanych przez dyskutantów znajduje się w: M. Kornat, Polityka zagraniczna Polski 1938-1939. Cztery decyzje Józefa Becka, Gdańsk 2012, s. 519–543. Warto również zapoznać się z (dostępnym online) artykułem Wojciecha Mazura z 2012 roku dot. relacji polsko-brytyjskich w 1939 roku; W. Mazur, „Zdrajcy z Londynu”. Armia brytyjska a koncepcje wojskowej pomocy dla Polski we wrześniu 1939 roku [w:] Przegląd Historyczno-Wojskowy 2 (240) 2012, s. 43.
6. J. Black, Narzędzia wojny. Jak broń zmieniała świat, Warszawa 2008, s. 211.
7. N. Mougel, World War I casualties [PDF], 2011, s. 1 [dostęp 26.08.2017].
8. Zone rouge [dostęp 26.08.2017].
9. Bardzo zwięzłe i trafne podsumowanie brytyjskich odczuć w tym okresie można znaleźć w: D. Robinson, Invasion 1940. The explosive truth about the Battle of Britain, London 2006.
10. Z powodu rozproszenia trudno określić jednoznacznie liczbę polskich ofiar pierwszej wojny; spotykane są dane od 1 080 000 do 640 000 [dostęp 26.08.2017].
11. Tę różnicę bardzo łatwo zauważyć nawet dziś. Obecnie Francuzi, Brytyjczycy, Kanadyjczycy i Australijczycy przeżywają liczne rocznice bitew z 1917 roku. W Polsce tymczasem w tym temacie panuje trwała cisza.
12. Conversations with colonel Beck and the Marshal, The National Archives, WO 106/1677 Poland; collapse of Polish Army: Polish history, brak paginacji, dokument z 28 lipca 1939 roku podpisany przez gen. Ironside’a. Ten optymizm był zresztą do pewnego stopnia zaraźliwy. Francuski premier Daladier był przekonany, że Polska wytrwa aż do wiosny, gen. Gamelin liczył na trzymiesięczną obronę; M. Gmurczyk-Wrońska, Polska – niepotrzebny aliant Francji?, Warszawa 2003, s. 155. W rozmowach w polskim gronie pojawiały się czasem opinie odbiegające od wersji prezentowanej za granicą, dopuszczające m.in. możliwość rozbicia jednostek regularnych WP i przejścia do walki partyzanckiej, jak miał stwierdzić marszałek Śmigły-Rydz. P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935–1945, Warszawa 2005, s. 68.
13. Dziennik Zarządzeń nr. 7, Archiwum Państwowe w Gdańsku oddział w Gdyni, teczka 682/1426, k. 321.
14. Śląsk Zaolziański [w:] Promień Słońca Nr. 3 (41) listopad 1938, s. 34.
15. D.G. Williamson, Zdradzona Polska. Napaść Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku, Poznań 2010, s. 223. Patrz też M. Gmurczyk-Wrońska , op. cit., s. 162–163.
16. Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej. Tom I Kampania Wrześniowa 1939. Część I Polityczne i wojskowe położenie Polski przed wojną, Londyn 1951, s. 51–52. „Do maja 1939 roku, kiedy opinia światowa nie miała jasności, że Warszawa nie ma zamiaru ulegać Niemcom, Polskę postrzegano nieprzychylnie, nawet w zwyczajowo przyjaznych krajach. Z literatury pamiętnikarskiej znane są określenia Rzeczypospolitej jako idącej nieomal na smyczy Berlina i często pojawiające się porównania do szakali i sępów. Można zaryzykować twierdzenie, że nigdy w dwudziestoleciu międzywojennym nie mieliśmy za granicą tak złej prasy, jak w półroczu następującym po inkorporacji Zaolzia.” Polskie ultimatum w sprawie Zaolzia [dostęp 26.08.2017].
17. Jak stwierdził gen. Stachiewicz, „Działania nasze do tej chwili [do momentu ofensywy Francji i Wielkiej Brytanii – dop. ŁM] miały więc mieć charakter walki o czas, walki o przetrwanie”; P. Wieczorkiewicz, Historia…, s. 73.
18. Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom Kutrzeby i Mossora, Warszawa 1987, s. 57.
19. Polskie Siły Zbrojne…, s. 101.
20. N. Bączyk, Sojusznicza iluzja – francuskie możliwości pomocy Polsce w 1939 roku [w:] Technika Wojskowa Historia 1/2014, s. 40.
21. J. Coutouvidis, J. Reynolds, Poland 1939–1947, Leicester 1986, s. 19.
22. Warto przypomnieć, że pierwszy brytyjski nalot na niemieckie cele wojskowe (w tym wypadku okręty niemieckiej marynarki wojennej) nastąpił już 3 września wieczorem, samoloty nie odnalazły jednak swoich celów. M.J. Murawski, Luftwaffe – działania bojowe, t. I, Warszawa 1998, s. 71.
23. Takie (i podobne) informacje można znaleźć nawet w pracach bardzo wartościowych, choćby: J. Łukasiewicz, Dyplomata w Paryżu 1936–1939, Warszawa 1995, s. 352 (ARMIA FRANCUSKA (…) We wrześniu 1939 r. liczyła ona 110 wielkich jednostek). W tym wypadku jest to jednak wtręt Redakcji, usiłującej zarysować szersze tło wydarzeń.
24. N. Bączyk, op.cit., s. 42.
25. W. Sitwell, Eggs or anarchy. The remarkable story of the man tasked with the impossible: to feed a nation at war, London 2017, s. 32–33.
26. D.J. Newbold, British planning and preparations to resist invasion on land, September 1939 – September 1940, London 1988, s. 16.
27. N. Bączyk, op.cit., s. 45.
28. Observation and remarks from the campaign in Poland in 1939 and in France in 1940, The National Archives, WO 193/763 Observations and remarks of Polish General Staff on campaign in Poland in 1939 and in France in 1940, k. 1A, s.1.
29. J. Garliński, Polska w drugiej wojnie światowej, Londyn 1982, s. 34.
30. Conclusions of a Meeting of the War Cabinet held at Downing Street, S.W. 1, on Monday, September 4, 1949, at 11:30 A.M., The National Archives, CAB 65/1/2, s. 13.
31. Osobom pokładającym wielkie nadzieje w alianckiej ofensywie lotniczej warto przypomnieć, że w późniejszych latach Niemcy wytrzymały o wiele potężniejsze bombardowania niż te, które mogły je dotknąć w 1939 ze strony ówczesnych brytyjskich i francuskich maszyn.
32. Conclusions of a Meeting of the War Cabinet held at Downing Street, S.W. 1, on Tuesday, September 5, 1949, at 11:30 A.M., The National Archives, CAB 65/1/3, s. 22.
33. D. French, Armia brytyjska 1919–1945, Poznań 2014, s. 144.
34. Conclusions of a Meeting of the War Cabinet held at Downing Street, S.W. 1, on Friday, September 8, 1949, at 11:30 A.M., The National Archives, CAB 65/1/8, s. 58.
35. Studium…, s. 106. Patrz też szkic nr. 18.
36. J. Jaklicz, A więc wojna! Kampania wrześniowa 1939 oraz inne pisma i wspomnienia, przedmowa i wybór M. Kornat, Warszawa 2016, s. 148.

Bundesarchiv, Bild 101I-034-0075-11 / CC-BY-SA 3.0