W ostatnim czasie napięcie między Turcją i Grecją wzrosło do poziomu najwyższego od wielu lat. Ostatnim przejawem wzajemnej wrogości było aresztowanie dwóch greckich żołnierzy w tureckiej części Cypru. Teraz do tego doszły lotnicze starcia nad Morzem Egejskim.
Wzajemne naruszanie przestrzeni powietrznej nie jest niczym nowym. Do podobnych wypadków dochodziło już wielokrotnie wcześniej. Od dawna nie zanotowano jednak operacji lotniczych na tak dużą skalę.
W czwartek 5 kwietnia doszło do dwóch „walk powietrznych”, gdy tureckie samoloty naruszyły grecką przestrzeń powietrzną na północy, w centrum i na południu wschodniej części Morza Egejskiego. Na ich przechwycenie zostały poderwane myśliwce greckie. Do otwarcie ognia, rzecz jasna, nie doszło, a piloci obu państw wykonywali jedynie prowokacyjne manewry względem siebie. Siły tureckie składały się z sześciu F-16, dwóch F-4 i jednego CN 235. Nie podano składu sił greckich.
Przechwycenie Anki
W osobnym incydencie, również w czwartek, greckie myśliwce zostały wysłane na przechwycenie samolotu bezzałogowego Anka, który miał naruszyć grecką przestrzeń powietrzną w rejonie wyspy Rodos.
Dwa greckie F-16 wystartowały z bazy Kastelli na Krecie i zmusiły operatorów Anki do skierowania drona w turecką przestrzeń powietrzną. Po chwili turecki UAV ponownie naruszył granicę, ale został natychmiast przechwycony przez parę myśliwców i zmuszony do odwrotu.
Zobacz też: Grecy i Ormianie w USA chcą zablokować F-35 dla Turcji
(in.gr, ahvalnews.com, ekathimerini.com)