W grudniu w Stanach Zjednoczonych odbyły się wspólne ćwiczenia pilotów ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji. Myśliwce F-22, Typhoon i Rafale latały z bazy Langley, a ich załogi wymieniały doświadczenia, odświeżały umiejętności potrzebne przy wojnach pełnoskalowych i dyskutowały na temat rozwoju sił powietrznych w dwudziestym pierwszym wieku.

W czasie manewrów całą łączność prowadzono według tych samych zasad, które obowiązują w czasie lotów bojowych nad Syrią i Irakiem. Kluczowym zagadnieniem była możliwość współpracy samolotów piątej generacji, ze starszymi w celu zwiększenia ich potencjału bojowego. Dowódca Air Combat Command, generał Hawk Carlisle, powiedział, że korzyści ze współdziałania są większe niż suma potencjałów poszczególnych samolotów.

Najważniejsza zmiana, jaka zaszła w taktyce lotnictwa, dotyczy zastosowania samolotów wczesnego ostrzegania i dowodzenia AWACS. W przeszłości ten samolot był centralnym punktem każdej operacji, kierując działaniami poszczególnych myśliwców i samolotów uderzeniowych. Obecnie dzięki najnowocześniejszym sensorom, systemom komunikacji i fuzji danych myśliwce piątej generacji mogą skutecznie prowadzić rozpoznanie samodzielnie, więc zmienia się struktura dowodzenia – ze scentralizowanej z AWACS-em na szczycie na rozproszoną sieć, w której samolot wczesnego ostrzegania staje również jednym z odbiorców informacji zebranych przez F-22 czy F-35.

typhoon rafale Łukasz Golowanow, Konflikty.pl

fot. Łukasz Golowanow, Konflikty.pl

– W ćwiczeniach nie chodziło o znalezienie najniższego wspólnego mianownika dla wszystkich trzech samolotów, ale o jak najlepsze wykorzystanie możliwości każdego z nich. Umiejętność współpracy pilotów przy rozwijaniu coraz to nowych umiejętności będzie kluczowa w przyszłych misjach bez wywalczonego panowania w powietrzu – dodał generał Carlisle. Wtórował mu dowódca RAF-u, sir Andrew Pulford, który niezależnie od zwiększenia zamówień na Typhoony podkreślił kluczową rolę czynnika ludzkiego.

Manewry w Stanach Zjednoczonych były dla Francji i Wielkiej Brytanii były okazją do dodatkowych ćwiczeń z logistyki. Chociaż oba państwa uczestniczyły wielokrotnie w ćwiczeniach Red Flag i przeprawiały się przez Atlantyk, tym razem była to operacja połączona. Poza załogami myśliwców i latającej cysterny KC-135 cała reszta Francuzów przeleciała do Wielkiej Brytanii, gdzie wsiadła na pokład C-17 i Voyagera.

(breakingdefense.com; fot. US Air Force / Senior Airman Kayla Newman)