Izraelski dziennik The Jerusalem Post, powołując się na kuwejcką gazetę Al-Dżarida, poinformował, że samoloty bojowe F-35I Adir wtargnęły niezauważone w irańską przestrzeń powietrzną. Para izraelskich myśliwców wielozadaniowych miała po drodze przelecieć nad Syrią i Irakiem.
Znalazłszy się nad terytorium Iranu, Adiry miały zbliżyć się na dużej wysokości do miejsc, w których rozwijany jest program nuklearny i rakietowy państwa ajatollahów. Chodzi między innymi o miasta Bandar-e Abbas (opodal którego mają się znajdować podziemne zakłady przemysłu rakietowego) i Isfahan (zakłady przetwarzania uranu).
The Jerusalem Post podaje, że Adirów nie wykryły ani radiolokatory irańskie, ani rosyjskie znajdujące się na terenie Syrii.
Komentarz
Tyle doniesienia medialne. Wprawdzie brzmią fascynująco, ale jest to niemal na pewno kolejny przykład pogoni dziennikarzy za jakimikolwiek informacjami o wykorzystaniu operacyjnym Adirów (zobacz też: Kolejne informacje o chrzcie bojowym izraelskich F-35). Przede wszystkim nie widać żadnego realnego celu takiego lotu. Ryzyko nie tylko zestrzelenia, ale także – albo i przede wszystkim – awarii i utraty nowoczesnego samolotu nad terytorium potencjalnego nieprzyjaciela wydaje się zbyt wysokie, jeśli chodziło tylko o zwycięstwo propagandowe.
Ponadto F-35 nie mogłyby dolecieć do Bandar e-Abbas i wrócić do Izraela niewykryte. Mówimy o dystansie około 2100 kilometrów w jedną stronę – Adir da radę pokonać taką odległość, ale musiałby uzupełnić paliwo nad południowym Iranem, żeby dotrzeć z powrotem do bazy. Albo też musiałby mieć podwieszone dodatkowe zbiorniki paliwa, co oznaczałoby poświęcenie właściwości stealth. W obu przypadkach trudno sobie wyobrazić, że Irańczycy niczego by nie zauważyli.
Powyższe okoliczności wykluczają też scenariusz zakładający swego rodzaju próbę generalną przed faktycznym uderzeniem na irańskie instalacje nuklearne. Mianowanie Johna Boltona na stanowisko doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego w administracji Donalda Trumpa sprawia, że takie uderzenie jest bardziej prawdopodobne. I faktycznie jeśli do niego dojdzie, użycie Adirów z pewnością wchodzi w grę. Jeśli jednak F-35I ruszą nad Iran, możemy być pewni, że będzie to, jak mawiają Amerykanie, the real thing, a nie tylko przymiarki.
Warto przy tym podkreślić, że Al-Dżarida to gazeta o cokolwiek dyskusyjnej wiarygodności, jeśli chodzi o informacje na temat izraelskich sił zbrojnych i wywiadu. Trzy miesiące temu doniosła, że Waszyngton zgodził się na likwidację przez Izrael generała Solejmaniego, dowódcy Sił Ghods. Z kolei w marcu ubiegłego roku na łamach Al-Dżaridy pojawiły się informacje o irańskich fabrykach broni w Libanie, co mogło stanowić przygotowanie propagandowe do ewentualnych późniejszych działań zbrojnych.
Zobacz też: Więcej informacji o irańskim dronie strąconym nad Izraelem
(jpost.com)