Stany Zjednoczone zażądały od Kambodży spłaty długów z okresu wojny w Indochinach. Phnom Penh odmawia zapłaty i przypomina o amerykańskich nalotach z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych.
Długi Kambodży dotyczą głównie pożyczki na dostawy żywności dla rządu generała Lon Nola w latach 1972–1975. Amerykańska administracja wycenia je na 274 miliony dolarów plus mniej więcej drugie tyle odsetek. W wypadku odmowy spłaty zobowiązań Waszyngton grozi wpłynięciem na Międzynarodowy Fundusz Walutowy, aby ten wstrzymał pomoc dla Kambodży.
Żądania wywołały w Phnom Penh wściekłość. Premier Hun Sen przypomniał efekty amerykańskich nalotów z czasów wojny wietnamskiej. Według najśmielszych szacunków w atakach na kambodżański odcinek Szlaku Ho Chi Minha śmierć mogło ponieść nawet pół miliona cywilów. Tylko w 1973 roku w nalotach dywanowych prowadzonych na terytorium kraju przez B-52 Stratofortressy spadło ponad 250 tysięcy ton bomb. Naloty znacznie przyczyniły się także do początkowo dużego poparcia dla Czerwonych Khmerów. Do dzisiaj niewybuchy stanowią poważne zagrożenie dla ludzi.
Nagłe podniesienie kwestii długów może być formą nacisku na bardzo prochiński rząd Hun Sena. Przypomina się także przykład sąsiedniego Wietnamu. Jednym z warunków normalizacji stosunków ze Stanami Zjednoczonymi było przyjęcie przez Hanoi długów pozostałych po dawnym rządzie Wietnamu Południowego.
(cambodiadaily.com, smh.com.au)