Powodem styczniowego wypadku EA-18G RAAF-u w bazie Nellis była wada ukryta jednego z silników General Electric F414. Do takich wniosków prowadzą informacje opublikowane przez australijski serwis ABC News, wedle którego prawy silnik maszyny „dokonał samozniszczenia” podczas startu. Wskutek wypadku kilka osób zostało rannych, a samolot nadawał się jedynie do kasacji.
Bezpośrednią przyczyną zdarzenia było rozerwanie turbiny wysokiego ciśnienia. Jej gorące szczątki przedziurawiły dolną część kadłuba, przez przegrodę przeciwpożarową przedostały się do lewego silnika i zniszczyły usterzenie pionowe. Na skutek powstałego pożaru poważnie uszkodzone zostały również podwozie główne, usterzenie poziome i dwa z podwieszonych pod maszyną zasobników AN/ALQ-99.
Pragnący zachować anonimowość oficer australijskiego lotnictwa stwierdził, że należy pochwalić postawę załogi, która – mimo pożaru pozostając w kabinie – utrzymała kontrolę nad Growlerem, dzięki czemu nie wpadł on na inne samoloty. Lotnicy mieli też trochę szczęścia, gdyby bowiem do awarii doszło chwilę później, musieliby się katapultować, a wypełniony paliwem EA-18G upadłby na obszarze lotniska.
ABC News podaje, że dochodzenie w sprawie przyczyn pożaru Growlera zamknięto 30 lipca, zaś wnioski przekazano dowództwu RAAF-u. Jednocześnie określa ten incydent jako najpoważniejszy wypadek lotniczy w Królewskich Australijskich Siłach Powietrznych od ponad dwudziestu pięciu lat.
New image shows extent of the fire damage to the #RAAF Growler involved in Saturday's aborted takeoff incident https://t.co/SfWURYVmE4 #ausdef pic.twitter.com/4sCFe97qXw
— Australian Aviation (@AusAviation) 29 stycznia 2018
Ponieważ do zdarzenia doszło z powodu wady konstrukcyjnej, władze Australii mogą dochodzić rekompensaty z tytułu utraty samolotu. Droga to jednak długa, gdyż sprawa musi przejść przez US Navy, pośredniczącą w zakupie, Boeinga jako producenta maszyny i General Electric jako producenta silników, żeby ostatecznie trafić do podwykonawcy, który dostarczył wadliwy element.
Serwis The Drive przypomina w tym kontekście, że inny producent napędów odrzutowych został kiedyś posądzony o użycie niewłaściwych procesów produkcji, co miało sprzyjać awariom i szybszemu zużywaniu się silników. Spekuluje też, czy wypadek EA-18G RAAF-u mógł mieć związek z marcową katastrofą F/A-18F na Florydzie. Jak na razie jednak żadne z tych podejrzeń nie znalazły potwierdzenia.
Zobacz też: Załoga zmrożonego EA-18G uratowana przez zegarki
(abc.net.au, thedrive.com; na fot. australijski EA-18G podczas ćwiczeń „Pitch Black” 2018)