Jak podaje serwis USNI News, nowy lotniskowiec amerykańskiej marynarki wojennej, USS Gerald R. Ford (CVN 78), nie będzie gotowy do wyjścia w rejs bojowy aż do 2024 roku. Wszystko wskazuje na to, że nowatorskie systemy okrętu: EMALS, AAG i windy uzbrojenia, żeby dojrzeć, będą potrzebowały jeszcze dużo czasu i oddalą chwilę rzeczywistego wejścia Forda do służby o sześć lat.
Sekretarz marynarki Richard Spencer, który wcześniej obiecywał prezydentowi Trumpowi, że w przypadku kolejnych opóźnień lotniskowca podda się do dymisji, wciąż broni okrętu. W prawdziwą furię wpadł po tym, gdy wirginijska członkini Izby Reprezentantów, a zarazem komandor US Navy w stanie spoczynku, Elaine Luria określiła Forda jako „pływającą sypialnię o napędzie nuklearnym”.
– Kiedy patrzę na nią i inne władze na Capitol Hill, które wciąż deprecjonują program Forda, robię się trochę wkurzony – grzmiał później Spencer. – Trudno byłoby wam znaleźć program lepiej służący dezinformacji naszych wrogów. I dokładnie to mam na myśli – dodał zagadkowo.
25 października pojawiła się wiadomość, że – po dokonaniu napraw i konserwacji po jego dziewiczym rejsie – USS Gerald R. Ford ponownie opuścił stocznię w Norfolku. Przed wyjściem w morze zatwierdzony do użytku został czwarty z jedenastu podnośników uzbrojenia, służących do zautomatyzowanego transportu bomb i pocisków ze zbrojowni okrętu na pokład startowy.
Tymczasem niektóre niezależne serwisy internetowe zwracają uwagę na budzący wątpliwości sposób kupowania okrętów przez US Navy na przestrzeni ostatnich lat. Strona internetowa Roll Call zauważa, że oprócz powszechnie znanych historii Forda, niszczycieli typu Zumwalt czy okrętów do walki przybrzeżnej od niedostatków projektu i wad fabrycznych nie ustrzegły się śmigłowcowiec USS America, okręty desantowe typu San Antonio i niektóre niszczyciele typu Arleigh Burke.
Niepokojący, zdaniem tychże źródeł, jest fakt, że zwyczajem stało się oddawanie do służby jednostek nieukończonych lub częściowo będących wciąż w fazie projektowania, gdyż US Navy zależy na wyśrubowanym budżecie. W 96% przypadków natomiast za usuwanie niedoróbek i wad w dostarczonych okrętach płaci amerykański podatnik. Jedyną zaś barierą przed rozkwitem tych praktyk jest nadzór federalnej instytucji kontrolnej GAO, będącej odpowiednikiem naszej NIK.
Zobacz też: US Navy testuje symulator pokładu lotniskowca
(usni.org, warisboring.com, rollcall.com)