Być może wkrótce nie tylko amerykańscy marines będą szerzej używać tłumików do broni palnej. Jak donosi Military.com, producenci ze Stanów Zjednoczonych spodziewają się boomu na tłumiki na rynku cywilnym, jeśli w tym roku dojdzie do złagodzenia przepisów federalnych.
Projekt ustawy o ochronie słuchu złożony 9 stycznia przez republikańskich kongresmenów, Jeffa Duncana z Karoliny Południowej i Johna Cartera z Teksasu, ma ponoć aż sześćdziesięciu ośmiu sponsorów. Proponowane nowe przepisy kwalifikują tłumiki do broni palnej jako narzędzie do walki z hałasem. Zakładają ponadto (nawet działając wstecz!) zniesienie ryczałtowego 200-dolarowego podatku, który należało dotąd zapłacić za sam fakt zakupu tłumika, a jednocześnie zmniejszają formalne utrudnienia w jego nabyciu.
Wielu wystawców zgromadzonych na organizowanych od 1979 roku targach strzeleckich SHOT (Shooting, Hunting and Outdoor Trade) Show, których tegoroczna edycja właśnie się zakończyła, przedstawia ostrożny optymizm. Zgłoszony w 2015 roku projekt podobnej ustawy odrzucono.
SilencerCo z Utah, jeden z gigantów sprzedaży tłumików do broni palnej, planuje dużą rozbudowę. Jego nowinką rynkową jest pistolet Maxim 9 (na zdjęciu tytułowym), którego tłumik zaprojektowano jako integralną część broni. Mający siedzibę w Idaho inny wytwórca tłumików, GemTech, w ciągu ostatniego roku odnotował 300-procentowy wzrost sprzedaży tego typu asortymentu. Choć dziś powodem tego jest skuteczny marketing internetowy, firma spodziewa się, że po zmianie przepisów może być tylko lepiej.
Chociaż prawo do posiadania broni nawet w Stanach Zjednoczonych wzbudza kontrowersje, tłumiki dźwięku nie są tam uważane – w przeciwieństwie do mitu panującego u nas – za wyposażenie wyłącznie mundurowych formacji specjalnych, przestępczości zorganizowanej i kłusowników. Strzelectwo stanowi zaś jedno z narodowych hobby. Tegoroczne targi SHOT Show, które odbywały się w dniach 17–20 stycznia w Las Vegas, odnotowały ponad 60 tysięcy odwiedzających.
Cele, które krwawią, i broń używana przez przeciwnika
Broń z tłumikami to jednak nie wszystko, co dzieję się teraz na amerykańskim rynku broni palnej. Były komandos Navy SEALs Jared Ogden, który określa siebie jako „biznesmena z przypadku”, chce zbudować nowy trend. Jego firma Triumph Systems wprowadza na rynek tarcze strzelnicze przedstawiające sylwetkę człowieka, terrorysty zamachowca lub zombie, które po trafieniu w jeden z newralgicznych obszarów – górną część głowy, serce lub płuca – krwawią na czerwono i niebiesko.
Sprytny marketing nadał użyciu tego produktu aspekt patriotyczny. Jak twierdzi Ogden: „im więcej strzelasz, tym lepszym jesteś patriotą”, bo jego cele „krwawią” w amerykańskich barwach narodowych. Oczywiście, aby usatysfakcjonować także ekologów, zamknięty w przypominających plaster miodu plastikowych komorach tarcz barwny żel jest w pełni biodegradowalny (zobacz też: US Army chce ekologicznej amunicji ćwiczebnej).
Były SEAL mówi, że jego seria tarcz, nazwana Threat Down, ma korzystny psychologiczny wpływ na szkolenie osób zawodowo posługujących się bronią. Przyzwyczaja je do odgłosu uderzenia pocisku w coś innego niż kawałek papieru lub drewna i widoku krwi oraz skłania do dokładniejszego celowania i pilniejszej obserwacji efektów strzelania. Wygląd tarcz po strzelaniu dobrze odzwierciedla także kaliber i rodzaj użytej amunicji.
Różnego rodzaju zmiany w sposobie myślenia nie omijają sił zbrojnych. 300-osobowy oddział US Marine Corps jadących wkrótce do afgańskiej prowincji Helmand w ramach przygotowań do misji kilka dni temu ćwiczył strzelanie z karabinków AK i ręcznych karabinów maszynowych PK. Jak wyjaśniają instruktorzy USMC, dla żołnierzy kluczowa może być znajomość broni, którą posługiwać się będą zarówno ich sojusznicy, jak i wrogowie. Przed wyjazdem do Afganistanu marines mają też przejść szkolenie w kwestii różnic kulturowych.
(military.com, shotshow.org, marines.mil)