Nie tak dawno niemieckie i rosyjskie media donosiły z satysfakcją, jakoby jesienny wysyp borowików w połączeniu z zapałem polskich grzybiarzy utrudniał ćwiczenia ogniowe oddziałów US Army w Europie. Jak dowodzi jednak inny przypadek, życie za oceanem może być nie mniej ciekawe.
W październikowe niedzielne popołudnie w mieście Harrisburg w stanie Pensylwania pewien biegacz natknął się na nadbrzeżnych bulwarach rzeki Susquehanna na tajemniczy obiekt. Przedmiotem okazał się zużyty pocisk przeciwpancerny wraz z sabotem. Na miejsce wezwano saperów, którzy nie znaleźli wokół śladów materiałów wybuchowych. Lokalna policja zaczęła zaś poszukiwania jego posiadacza.
Serwis Guns.com zidentyfikował znalezisko jako ćwiczebny pocisk podkalibrowy M865 do 120-milimetrowej armaty czołgu Abrams. Ze sprostowaniem pospieszyli czytelnicy portalu, twierdząc, że ich zdaniem pokazany obiekt wygląda raczej na 105-milimetrową przeciwpancerną amunicję ćwiczebną M735, stosowaną do armat jednej z wersji transporterów opancerzonych Stryker (na zdjęciu tytułowym).
Jogger finds 120mm armor-piercing tank round on afternoon run https://t.co/Jkk406GFZt pic.twitter.com/8nLR7RZ6bS
— Guns.com (@Guns_com) 26 października 2017
Pojawiły się spekulacje na temat tego, skąd pocisk znalazł się w miejscu publicznym. Wprawdzie dostępny jest on ponoć na rynku cywilnym, lecz powszechny nie aż na tyle, żeby można było znaleźć go na ulicy. Rzeczniczka lokalnych oddziałów Gwardii Narodowej poinformowała natomiast, że w okolicy już od lat nie było żadnych ćwiczeń, z których amunicja taka mogłaby się zabłąkać.
Jedni twierdzą, że ponieważ szpic pocisku wygląda na złamany, a sabot spięto opaską, była to militarna pamiątka, z której ktoś jednak zrezygnował. Inni sugerują, że chodzi o głupi żart. Jeszcze inni sądzą, że przy chodniku porzucony został z definicji pozbawiony ładunku miotającego instruktażowy egzemplarz tej broni.
Zobacz też: Niemcy: Niewybuchy z czasów wojny wciąż niebezpieczne
(guns.com, popularmechanics.com)