Japonia i Stany Zjednoczone rozpoczęły prace nad „mapą drogową” wspólnych operacji na wypadek „nieprzewidzianych wydarzeń” w rejonie Senkaku. Jest to kolejny etap chińsko-japońskiego sporu o archipelag.
W czwartek na Hawajach rozpoczęło się spotkanie szefa Połączonych Sztabów Japońskich Sił Samoobrony generała Shigeru Iwasakiego z admirałem Samuelem Locklearem, dowódcą USPACOM. Spodziewanym rezultatem kilkudniowej narady jest przyspieszenie prac nad wspólnymi operacjami w rejonie Senkaku. W obliczu wydarzeń ostatnich kilku miesięcy, główna troską Tokio jest ryzyko przekształcenia się sporu z Chinami w regularny konflikt. Sztabowcy mają rozważać kilka scenariuszy rozwoju wypadków, łącznie ze wspólną obroną archipelagu przed chińską inwazją.
Pekin nie uznał przeprowadzonej przez Tokio we wrześniu nacjonalizacji Senkaku, nazywanych przez Chińczyków Diaoyu. Od tamtej pory w rejonie wysp regularnie pojawiają się okręty chińskiej straży wybrzeża, a niekiedy nawet marynarki wojennej. Kilkakrotnie też przestrzeń powietrzna nad wyspami została naruszona przez chińskie myśliwce. Ostatni poważny incydent miał miejsce pod koniec stycznia. Japoński niszczyciel został wtedy namierzony przez radar systemu kierowania ogniem chińskiej fregaty, sytuacja taka jest bardzo rzadka w czasie pokoju i uznawana za jawne okazanie wrogości.
Ze swojej strony Stany Zjednoczone kilkakrotnie już uznały bezdyskusyjną przynależność do Japonii bogatego w łowiska i surowce naturalne archipelagu. Waszyngton potwierdził także swoją bezwzględną gotowość do wypełnienia zobowiązań sojuszniczych i obronę integralności terytorialnej Japonii.
(mainichi.jp)