Stosunki dyplomatyczne między Ankarą i Waszyngtonem są coraz gorsze. Zaczęło się od zakupu przez Turcję rosyjskiego systemu przeciwlotniczego S-400, później doszła sprawa pastora Andrew Brunsona aresztowanego po zamachu stanu w 2016 roku, a skończyło się na wstrzymaniu dostaw myśliwców F-35. Po amerykańskich sankcjach Turcja pogrąża się w kryzysie ekonomicznym i rząd musi chwytać się wszelkich środków, aby zjednać sobie poparcie społeczeństwa.

Wydawało się, że już wezwanie do aresztowania amerykańskich żołnierzy z bazy İncirlik i szefa Dowództwa Centralnego było ekscentryczne. Turcy jednak potrafią zaskakiwać i posunęli się jeszcze dalej, wchodząc nieco w opary absurdu. Prorządowa gazeta Sabah oskarżyła Stany Zjednoczone o posiadanie i planowanie użycia „bomby gejowskiej”. Po detonacji rozpylałaby ona chemikalia zmieniające preferencje seksualne mieszkańców obszaru, na który została zrzucona.

Według redaktora Mehmeta Barlasa bomba była planowana już w czasie drugiej wojny światowej jako alternatywa dla bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. Dalej publicysta sugeruje, że Amerykanie mogą podobne chemikalia przemycać również w szczepionkach, dzięki czemu mogą sprawować kontrolę nad światową populacją. Chęć do kontrolowania ludności całego świata miała się narodzić w amerykańskim „głębokim państwie” po wybuchu drugiej wojny w Iraku i arabskiej wiośnie.

Dziennik Sabah ma nakład ponad 300 tysięcy egzemplarzy. Jest uważany za tubę propagandową prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana i jego partii AKP. Wydawnictwo publikujące gazetę było kierowane najpierw przez zięcia tureckiego prezydenta, a obecnie przez Ömera Faruka Kalyoncu, u którego świadkiem na ślubie był Erdoğan. Dziennik już wielokrotnie wcześniej głosił teorie spiskowe o grupie spiskowej wewnątrz rządu amerykańskiego, która organizuje skoordynowany i zmasowany atak na Turcję z wykorzystaniem Da’isz, Kurdów i ruchu Gülena.

Zobacz też: Wpadka tureckiego wywiadu w Szwajcarii

(ahvalnews.com)

Maciej Hypś, Konflikty.pl