Koniec maja był dość pracowity dla jednego z najbardziej rozchwytywanych obecnie aktorów Hollywood, Toma Cruise’a. Gwiazdor pojawił się w bazie lotnictwa marynarki North Island w Kalifornii celem kręcenia pierwszych zdjęć do mającego wejść na ekrany za rok filmu „Top Gun: Maverick”.

Z 30 na 31 maja Cruise pochwalił się na Twitterze swoim zdjęciem w kombinezonie lotniczym, z hełmem HGU-33 w dłoni i myśliwcem F/A-18F w tle. Rozpoczęcie zdjęć przed 1 czerwca było ponoć wymogiem niezbędnym do skorzystania przez film ze stanowej dotacji, co może wywoływać pewne zdziwienie, gdyż poprzedni „Top Gun” na brak funduszy raczej nie narzekał.

Jak pisze Navy Times, pojawienie się Super Horneta w kontekście filmu może pozostawiać u części fanów pewien niedosyt. Trudno jednak byłoby użyć do scen wcześniej sugerowanych F-35C czy dronów, których marynarka ma jak na lekarstwo. Nie ma natomiast drugiej tak rozpoznawalnej maszyny, która równie dobrze jak F/A-18E/F oddawałaby ducha lotnictwa myśliwskiego US Navy u progu lat dwudziestych.

US Navy już przeanalizowała scenariusz i odesłała go do producentów wraz z sugerowanymi zmianami. Jak mówi pułkownik Paul Haverstick, rzecznik komórki Pentagonu odpowiedzialnej za kontakt z mediami rozrywkowymi, chodzi o to, aby film nie przekłamywał wizerunku instytucji podległych Departamentowi Obrony, oraz określenie, jakich zasobów sił zbrojnych filmowcy będą potrzebowali.

Wszystko ma się też odbywać w rozsądnych granicach. Na przykład jeżeli producenci zażyczą sobie ujęć, które nie wpisują się w plan szkolenia jednostek, ich koszty pokryje budżet filmu. Twórcy płacą także za dodatkowe straty. Na przykład w trakcie kręcenia „Top Gun” z 1986 roku uszkodzona została osłona kabiny – i wcale nie była to kopułka z F-14, z którego katapultowali się Maverick i Goose.

Zobacz też: Movie Hawk: filmowy Black Hawk jak prawdziwy

(navytimes.com; na fot. F/A-18F z eskadry VFA-102 w malowaniu okolicznościowym)

US Navy / Photographer's Mate 3rd Class Jonathan Chandler