Jak wynika z nieoficjalnej korespondencji US Navy, podczas ataku rakietowego na USS Mason (DDG-87) w dniu 12 października celem mógł być nie sam niszczyciel, lecz osłaniany przez niego okręt desantowy USS San Antonio (LPD-17). Zbiegło się to w czasie z doniesieniami ze strony USNI News, według których w US Navy i US Marine Corps kilka miesięcy temu nastąpił powrót do zainteresowania umieszczeniem bloków wyrzutni rakietowych pionowego startu (Vertical Launch System) na okrętach desantowych typu San Antonio.
Pomysł zainstalowania dwóch ośmiokomorowych wyrzutni Mark 41 w jednostkach tego typu istniał już w fazie projektowej. Zrezygnowano jednak z tej koncepji, pozostawiając wolną przestrzeń w kadłubie. Przy założeniu, że każda komora mieściłaby poczwórną wyrzutnię pocisków przeciwlotniczych Evolved Sea Sparrow, przenoszony miał być zapas do 64 rakiet.
W chwili obecnej jednak przedstawiciele US Marine Corps mówią raczej o możliwości odpalania z okrętów desantowych pocisków manewrujących typu Tomahawk. Byłoby to pewną rekompensatą za brak wsparcia ogniowego lądujących marines spowodowany niedoborem dalekosiężnej i celnej artylerii okrętowej. Dałoby też możliwość wykonywania precyzyjnych uderzeń na cele naziemne w ramach działań specjalnych, czemu sprzyja też fakt, że kształt kadłuba jednostek typu San Antonio nosi cechy zmniejszonej wykrywalności radarowej.
US Navy natomiast skłania się chyba bardziej ku wykorzystaniu desantowców jako okrętów obrony przeciwrakietowej. W razie ich włączenia do systemu wspólnego zarządzania ogniem obrony przeciwlotniczej NIFC-CA otworzyłoby to przed okrętami typu San Antonio wiele nowych opcji, takich jak działanie bez eskorty niszczycieli czy zwalczanie wrogich środków napadu powietrznego wspólnie z myśliwcami F-35B.
Co warte odnotowania, w incydencie z USS Mason z 9 października celem ponoć był także osłaniany przezeń okręt desantowy – USS Ponce (AFSB(I)-15). W obliczu coraz większej powtarzalności tego typu sytuacji cenne mogłoby być zarówno bardziej aktywne włączenie się desantowców w obronę przed nadlatującymi pociskami, jak i ich zdolność do odpowiedzi na atak własnymi Tomahawkami. Jak twierdzą źródła, istnieje także potencjalna możliwość zainstalowania modułów VLS w powiększonych sponsonach rufowych najnowszych lotniskowców typu Gerald R. Ford. Niewątpliwie zakończyłoby to w US Navy i USMC pewną epokę, w której pozbawione osłony lotniskowce i okręty desantowe stanowiły praktycznie bezbronny cel.
(thedrive.com, usni.org; fot. US Navy / Petty Officer 2nd Class Jason Zalasky)