Kończy się cierpliwość Tajlandii wobec ukraińskich problemów z dostawą czołgów T-84 Opłot. W lutym ubiegłego roku Bangkok podpisał umowę w sprawie zakupu dwudziestu ośmiu chińskich czołgów podstawowych VT-4 (MBT 3000). Teraz jednak okazuje się, że w przypadku niewywiązania się z umowy przez Ukraińców reszta sprzętu również może zostać pozyskana od Państwa Środka. Głównodowodzący wojsk lądowych Tajlandii generał Chalermchai poinformował, że w bieżącym roku budżetowym celem jest zakup ogółem czterdziestu dziewięciu czołgów i zostanie to zrealizowane bez czekania na Kijów.

Oficerowie tajlandzkich sił zbrojnych byli zaniepokojeni opóźnieniami już na początku ubiegłego roku. W lutym pojawiły się informacje, że Bangkok nie może dłużej czekać na spóźniających się Ukraińców i dużą część pojazdów pancernych musi zamówić u innego kontrahenta (zobacz też: Tajlandia wyda kolejne miliony na czołgi). Wówczas rozpatrywane były trzy typy czołgów podstawowych: rosyjski T-90S, koreański K1A1 i chiński VT-4 (na zdjęciu).

Pogłoski o potencjalnym zakupie rosyjskich maszyn szybko zdementowano. Natomiast w maju 2016 roku poinformowano o wyborze chińskiego koncernu NORINCO, który zajmie się dostawą pierwszych dwudziestu ośmiu sztuk. Za ten sprzęt Bangkok zapłaci 150 milionów dolarów, zaś za ukraińskie pojazdy pancerne – 250 milionów dolarów.

Według dostępnych informacji potrzeby Tajlandii w zakresie nowych czołgów określa się na około 200 egzemplarzy. Prawdopodobny scenariusz zakłada dostawę czterdziestu dziewięciu Opłotów z Ukrainy i reszty przez Chińczyków, którzy oferują niższe koszty zakupu i utrzymania czołgów niż Ukraińcy. Po zrealizowaniu dostaw Tajlandia zostanie pierwszym zagranicznym użytkownikiem czołgów VT-4.

(armyrecognition.com)

Saipan 11, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International