Nie ustają echa ujawnionego kilka dni temu przez amerykańskie media głównego nurtu skandalu obyczajowego związanego ze służbą kobiet w US Marine Corps. Korpus przekonuje się po raz kolejny, że specyfika internetu może nie tylko poprawiać, ale również psuć wizerunek sił zbrojnych.

Wszystko to za sprawą grupy o nazwie Marines United na jednym z portali społecznościowych. Zamknięta grupa powstała w celu wzajemnego wsparcia obecnych i byłych marines. Skupiała 30 tysięcy osób. Jak ujawniono, posłużyła ona też do upublicznienia w sposób kompromitujący zdjęć ponad dwudziestu kobiet pełniących służbę w Korpusie i cywilnych pracownic baz wojskowych.

Zamieszczane na grupie linki do zdjęć prowadziły do zewnętrznych serwerów. Na fotografiach kobiety przedstawiane były nago lub sytuacjach o kontekście seksualnym. Zdjęciom towarzyszyło podawanie nazwisk, stopni wojskowych i przydziałów służbowych kobiet, a czasem nawet ich danych kontaktowych. Niektóre poszkodowane twierdzą, że zdjęcia wykonano lub udostępniono bez ich zgody. Obrazy opatrywane były przez część członków grupy wulgarnymi komentarzami, w tym nawołującymi do czynów karalnych.

Szacuje się, że w proceder wymiany rozebranych zdjęć pań z marines mogły być zamieszane setki osób z różnych lokalizacji – od Karoliny Północnej po Japonię, zarówno z piechoty, jak i z lotnictwa. Rzecznik prasowa USMC, kapitan Ryan Alvis, oznajmiła, że żołnierze biorący czynny udział w akcji mogą zostać ukarani za ogólne złe prowadzenie się lub – w przypadku wyższych rangą – za zachowanie niegodne oficera. Mogą być też uznani za winnych rozpowszechniania nieprzyzwoitych treści, co skutkuje sankcjami administracyjnymi lub prawnymi.

Kobiety uskarżały się na nękanie, molestowanie i zaburzenie poczucia bezpieczeństwa w efekcie publikacji ich zdjęć. W związku ze sprawą federalna agencja Naval Criminal Investigation Service (NCIS) wydała komunikat mający pomóc w ustaleniu sprawców incydentu, dowództwo USMC wystosowało zaś oświadczenia potępiające takie działania i podające instrukcje postępowania dla osób poszkodowanych.

Prawo niektórych stanów USA uznaje za przestępstwo także upublicznianie materiałów intymnych w ramach zemsty na byłym partnerze. Jeden z członków grupy, weteran US Marine Corps pragnący zachować anonimowość, twierdzi jednak, że w większości przypadków nie było mowy o żadnej zemście. Według niego zdjęcia były zamieszczane bez złych intencji, czasem przez same zainteresowane kobiety, a w niektórych przypadkach były dostępne wcześniej na innych platformach społecznościowych.

Reporter i były marine Thomas Brennan, pracujący dla fundacji The War Horse, zgłosił ten niepokojący proceder dowództwu USMC pod koniec stycznia i część z jego inicjatorów została niezwłocznie wydalona ze służby lub posad związanych z Korpusem. Mimo to przez kolejne dwa tygodnie linki do kompromitujących zdjęć nadal były rozsyłane. Dziennikarz CNN James LaPorta wyśledził zaś, że – pomimo całego skandalu – grupa o bardzo podobnym profilu zainteresowań, nazwana tym razem Marines United 2, nadal funkcjonuje. Niektórzy jej członkowie jawnie kpią sobie z dochodzeń prowadzonych przez FBI i NCIS.

Wydarzenia te rozgrywają się dwa miesiące po tym, gdy do pierwszoliniowych jednostek piechoty morskiej zaczęły trafiać kobiety. Wcześniej służba kobiet była silnie lansowana przez administrację prezydenta Baracka Obamy – mimo przeświadczenia Korpusu, że efektywność bojowa oddziałów mieszanych jest dużo mniejsza niż jednostek złożonych wyłącznie z mężczyzn i że kobiety są mniej odporne na odnoszenie ran w walce. Według obecnych statystyk „płeć piękna” stanowić może od niespełna czterech do ponad szesnastu procent personelu w bazach wojskowych USMC rozmieszczonych na całym świecie.

(revealnews.org, military.com, cnn.com)

US Marine Corps / Lance Cpl. Autmn Bobby