Wody otaczające Somalię przestały być najniebezpieczniejszym akwenem świata, ich miejsce zajęły wybrzeża Zatoki Gwinejskiej – głosi raport Międzynarodowego Biura Żeglugowego (International Maritime Bureau, IMB). Ponadto piraci z zachodniej Afryki są brutalniejsi niż ci z Somalii.

W roku 2012 zanotowano 851 ataków w rejonie Somalii i 966 na wodach Zatoki Gwinejskiej. Raport IMB stwierdza, że dzięki obecności okrętów wojennych i zatrudnianiu przez armatorów najemników do ochrony statków liczba ataków ze strony somalijskich piratów spadła aż o 78%. Takich inicjatyw nie ma na zachodzie kontynentu, tamtejsze państwa nie mogą się bowiem porozumieć w sprawie organizacji wspólnych działań. Już w roku 2011 towarzystwo ubezpieczeniowe Lloyd uznało wody Zatoki Gwinejskiej za niebezpieczniejsze od somalijskich.

Znacznie różnią się metody działania i pochodzenie piratów z obu stron kontynentu. W Somalii brak państwa i – co za tym idzie – straży wybrzeża umożliwił stworzenie wysoce efektywnej sieci nastawionej na porywanie na pełnym morzu statków i ich załóg dla okupu. Piraci z Zatoki Gwinejskiej atakują na wodach przybrzeżnych, a głównym obiektem ich zainteresowań są przewożone ładunki i rzeczy osobiste załóg. O ile somalijscy piraci zajmowali się wcześniej zwykle rybactwem, o tyle ich odpowiednicy z zachodu kontynentu często mają kryminalną przyszłość lub są weteranami Ruchu Wyzwolenia Delty Nigru (Movement for the Emancipation of the Niger Delta, MEND). Ogłoszona przez władze Nigerii w roku 2009 amnestia przyniosła mizerne rezultaty. Rozchwiana ekonomia delty i kwitnący czarny rynek handlu ropą naftową stworzyły doskonałą bazę dla piractwa. Nigeryjczycy są także brutalniejsi od Somalijczyków. W ubiegłym roku na 589 uprowadzonych przez Somalijczyków marynarzy nie zginął ani jeden, nad Zatoką Gwinejską na 206 uprowadzonych zanotowano 5 ofiar śmiertelnych.

Piractwo na zachodzie Afryki nie ogranicza się do wybrzeża Nigerii. Napady odnotowano także w Sierra Leone, Ghanie, Gabonie i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Problem dotyka nie tylko armatorów, ale także lokalnych rybaków. John Opero, prezes Nigeryjskiego Stowarzyszenia Właścicieli Trawlerów, informuje, że rok temu w rejestrach towarzystwa było 250 jednostek rybackich, obecnie jest ich jedynie 122.

(welt.de)